Liczba potwierdzonych zakażeń koronawirusem przekroczyła 5,5 tys. przypadków. Czy to oznacza, że pandemia wymknęła się rządowi spod kontroli? Wcześniej zapowiadano przecież, że 5 tys. zakażeń dziennie możemy mieć dopiero na koniec października. O to zapytaliśmy prof. Roberta Flisiaka, który przy okazji opowiedział nam o rządowym zarządzeniu znoszącym nakaz noszenia maseczek na uczelniach wyższych.
Jak pan profesor oceni dzisiejszą liczbę 5559 nowych zakażeń koronawirusem? Rząd wcześniej informował, że takiej spodziewa się na koniec miesiąca.
Robert Flisiak: Kierujmy się jednak danymi uśrednionymi z tygodnia lub dwóch tygodni.
Jednak ostatnie dni to lawinowy wzrost liczby zakażeń. Nie sposób tego nie zauważyć.
Ależ oczywiście, te wzrosty będą dalej postępować. Myślę o Podlasiu i Lubelszczyźnie, ale nie tylko. Jeśli w kraju panuje wciąż spokojna atmosfera, to w tych dwóch województwach i części Mazowsza już fajnie nie jest.
Negatywny stosunek do szczepień to główny powód wzrostu liczby zakażeń na ścianie wschodniej?
Tak, to jest główny powód, ale drugi jest taki, że ściany wschodniej nie dotknęły tak jak innych części kraju poprzednie fale pandemii. Te dwa czynniki razem wzięte powodują mniejszą odporność zbiorową. Dominację zakażeń u osób niezaszczepionych widzę na co dzień w szpitalu, to oni ciężko chorują i umierają. Nawet jeśli ktoś zaszczepiony się zakazi, przechodzi COVID-19 łagodnie i nie umiera.
Czy grozi nam niekontrolowany wzrost liczby zakażeń, choćby do poprzedniego poziomu 30 tys. w szczytowym momencie pandemii w Polsce?
Nie sądzę. Zakażenia będą skupiać się w ogniskach, takich jak w Lubelskiem czy na Podlasiu. Wiele będzie naturalnie zależeć od działań rządu. Chodzi na przykład o kuriozalne zarządzenie z 15 października o zniesieniu obowiązku noszenia maseczek na uczelniach, które wchodzi w życie dziś (20 października, w paragrafie 25 dodano punkt 19. – red.).
Spójrzmy na galerie handlowe, banki, a nawet urzędy publiczne. Już nawet nie chodzi o to, że klienci nie noszą tam maseczek. Nie zakłada ich przede wszystkim personel! Nie widać, by dyrekcje tych sklepów zwracały na to uwagę.
Nie widać żadnych aktywności Straży Miejskiej czy Policji w egzekwowaniu obowiązującego prawa. W takiej sytuacji niestety trudno spodziewać się wprowadzenia przynajmniej w rejonach "czerwonych" obowiązku posiadania certyfikatów szczepień w miejscach publicznych, jak ma to miejsce w wielu krajach europejskich.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut