Zaskakujące wyznanie Lecha Wałęsy. Powiedział dziennikarzowi, jak chciałby zostać pochowany
redakcja naTemat
23 października 2021, 19:59·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 23 października 2021, 19:59
"Dobijam do osiemdziesiątki, a więc już jestem spakowany i gotowy do dalszej drogi. Wiem, że w każdym momencie mogę być odwołany. Przeżyłem już swoich rodziców" – podkreślał Lech Wałęsa w rozmowie z Grzegorzem Wysockim z "Gazety Wyborczej". Były prezydent opowiedział także, jak chciałby być pochowany.
Reklama.
W obszernej rozmowie jednymi z poruszanych wątków, poza rodziną, polityką i wiarą, były zdrowie i śmierć. Choć były prezydent podkreślał, że żyje jak zawsze chwilą, "przyszłością i chwilą teraźniejszą", to jednak boi się bólu i cierpienia, gdy będzie już odchodził z tego świata. Wie także, jak miałby wyglądać jego pogrzeb.
"Jeszcze żyję, ale jestem już przygotowany. Nie chcę, żeby znowu pogrzeb trwał cztery godziny. Po co? Żeby ludzie przeklinali, że tak długo? (...) Zakopać, wysmarkać się i koniec. (...) Żadnych [przemówień]. Żadnego zawracania głowy. Przeżegnać się, zdrowaśkę odmówić, wieczny odpoczynek i wystarczy. Było, minęło" – wyjaśnił.
Zaprzeczył także plotkom dotyczącym zbiórki pieniędzy na grobowiec. "Bzdury i żarty. Nic nie zbieram. Gdzie grobowiec, panie, jak ja chcę być spalony i rozsypany na morze?! I koniec kłopotów, po sprawie" – mówił.
Z kolei na pytanie, czego się boi, Lech Wałęsa odpowiedział, że wyłącznie Boga i żony, choć oczywiście Boga bardziej.