Reżyser westernu "Rust" Joel Souza w oświadczeniu złożonym pod przysięgą ujawnia nowe okoliczności tragedii na planie. Z relacji twórcy dowiadujemy się, w jakich okolicznościach doszło do śmiertelnego postrzelenia operatorki Halyny Hutchins przez Baldwina.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Napisz do mnie:
weronika.tomaszewska@natemat.pl
Serwis "Variety" postanowił obszernie omówić oświadczenie Joela Souzy, który również został postrzelony, ale wyszedł już ze szpitala. Publikacja pozwala dokładniej zrekonstruować, to co działo się na planie przed i po śmiertelnym wystrzale z broni.
Do wypadku miało dojść podczas prób ujęcia w kościele. Grający główną rolę Alec Baldwin siedział na drewnianej ławce. Miał wyciągnąć broń z kabury i wycelować w stronę obiektywu.
Souza i Hutchins stali za kamerą i ustawiali kadr. Przyglądali się jak aktor ćwiczy manewr, który nazywany jest "cross draw" (wyciągniecie broni z kabury po przeciwnej do ręki stronie ciała). Podczas jednej z prób przy tym ujęciu broń wypaliła.
Reżyser patrzył przez ramię operatorki, gdy nagle usłyszał coś, co przypominało "strzelenie z bicza, a później głośny trzask". Chwilę później zobaczył, że Hutchins trzyma się za brzuch i sam zauważył, że został postrzelony w ramię.
Natomiast drugi operator kamery Reid Russell, po tym jak broń wypaliła, miał zobaczyć krew na ubraniu Souzy, z kolei Hutchins miała mu przekazać, że nie ma czucia w nogach.
Za dopilnowanie tego odpowiadała osoba zajmująca się bronią na planie, a po niej miał to sprawdzić asystent reżysera. To on wręczył nabity pistolet gwiazdorowi.
Pracownicy nie byli zadowoleni z warunków na planie
Amerykańskie media przez ostatnie dni rozpisywały się, że pracownicy tego planu nie byli zadowoleni z warunków. Sprzeciwiali się długim godzinom pracy, dojazdami czy zwlekaniem z wypłatami.
Według źródeł gazety "Los Angeles Times" protokoły bezpieczeństwa nie były ściśle przestrzegane na planie. Souza potwierdził, że w ekipie pojawiły się problemy. Wspomniał też, że w dniu tragicznego zdarzenia, zdjęcia rozpoczęły się później, ponieważ część ekipy odeszła z pracy i trzeba było znaleźć nowe osoby.
Reżyser nie był w stanie powiedzieć, czy tego dnia po przerwie na lunch, broń z której padł śmiertelny strzał została ponownie sprawdzona.
To nie pierwsza taka sytuacja z udziałem asystenta reżysera
"The Hollywood Reporter" donosi, że asystent reżysera Dave Halls, który podał pistolet Baldwinowi, został w przeszłości wyrzucony z pracy przy innej produkcji, także po incydencie z bronią.
Chodzi o nagrania "Freedom’s Path" w 2019 r., wówczas jeden z członków ekipy został niegroźnie ranny w wyniku postrzału. Po tym wydarzeniu zakończono współpracę z Hallsem.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut