Dla większości osób z poniższych historii noc Halloween była ich ostatnią. Ich życie zostało brutalnie przerwane przez potwory w ludzkiej skórze. Oto 10 prawdziwych zbrodni, do których doszło w noc 31 października.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Niektóre prawdziwe zbrodnie, do których doszło w Halloween były całkowicie bezsensowne.
Jedną z najbardziej znanych spraw jest ta dotycząca "Człowieka, który zabił Halloween", nazywanego też "Candy Manem".
Innym słynnym przypadkiem jest masowy strzelec, który przebrał się za Freddy'ego Kruegera z "Koszmaru z ulicy Wiązów.
Niektórzy jedno z halloweenowych zabójstw tłumaczą teorią Smiley Face Killer(s).
10 prawdziwych zbrodni, do których doszło w Halloween
10. Prawdziwy Freddy Krueger.
W 2016 roku w noc Halloween jednego z mieszkańców San Antonio w Teksasie odwiedził Freddy Krueger. Ponieważ mężczyzna nie rozpoznał osoby przebranej za mordercę z "Koszmaru z ulicy Wiązów" oraz jego towarzyszy, nie wpuścił ich na imprezę. Grupka nieznajomych wdarła się jednak do środka i zaczęła przepychać z gospodarzem.
W pewnym momencie mężczyzna przebrany za Kruegera wyciągnął shotguna i strzelił do pięciu osób, na szczęście jednak żadna z nich nie poniosła śmierci w wyniku ataku. Napastnikiem przebranym za filmowego zabójcę okazał się 22-letni Robert Contreras, który został oskarżony o napaść z bronią w ręku.
9. Pastor-morderca.
John D. White siedział w więzieniu już dwa razy – raz za dźgnięcie młodej kobiety, a drugi raz za zabicie innej. Nie przeszkodziło mu to jednak, by po odsiedzeniu drugiego wyroku zostać pastorem niewielkiej kongregacji w Michigan.
White nie pozbył się jednak swoich morderczych skłonności i w 2012 roku w Halloween zamordował z zimną krwią 24-letnią córkę swojej narzeczonej. Później jakby nigdy nic pomógł przebrać się jej 3-letniemu synowi w halloweenowy kostium i odstawił go do jego ojca.
White powiedział śledczym, że zabił Rebekę Gay ze względu na swoje nekrofilskie fantazje, ale nie mógł sobie przypomnieć, czy uprawiał seks z jej ciałem. Mężczyzna został skazany na co najmniej 56 lat pozbawienia wolności, jednak już w tym samym roku popełnił samobójstwo w celi.
8. Chciał zastrzelić dilerów, zabił chłopca.
31 października 2008 roku większość mieszkańców Sumter w Południowej Karolinie spodziewała się zobaczyć na swoim progu dzieci zbierające cukierki, jednak nie Quentin Patrick. Gdy 27-latek handlujący narkotykami usłyszał pukanie, wystraszył się, że przyszli po niego dilerzy z konkurencyjnego gangu.
Nie otwierając nawet drzwi, oddał 29 strzałów z broni automatycznej i postrzelił ojca oraz dwójkę jego dzieci, które przyszły po cukierki. 12-letni T.J. Darrisaw został trafiony 11 razy i zmarł.
Taka jest jedna wersja wydarzeń, ale istnieje też druga. Zgodnie z nią Quentin cierpiał na PTSD po tym, jak rok wcześniej został obrabowany i postrzelony. Gdy zobaczył zamaskowane osoby zbliżającego się do jego domu, spanikował i zaatakował w obronie własnej rodziny.
Kiedy na miejsce tragedii przybyła policja, Quentin wyszedł z rękami uniesionymi do góry. Mężczyzna został skazany na 16 lat pozbawienia wolności.
7. Zabił za cukierki.
To halloweenowe zabójstwo to jedna z bardziej kuriozalnych i tragicznych spraw. 55-letni Ledell Peoples nie mógł znaleźć paczki cukierków. O zjedzenie słodyczy oskarżył swoją 49-letnią partnerkę Marię Adams, czym rozpoczął karczemną awanturę. Adams w pewnym momencie rzuciła w jego stronę talerzem, który rozciął mu skórę nad okiem.
Wściekły mężczyzna chwycił za nóż i pchnął nim kobietę wiele razy, na skutek czego zmarła. Śledczym tłumaczył, że zabił ją, bo... zabrała mu cukierki.
6. Ofiara Smiley Face Killer(s)?
W 2002 roku 21-letni student Uniwersytetu Minnesota Chris Jenkins nie wrócił po halloweenowej imprezie do domu. Jego ciało w kostiumie Indianina, za którego był przebrany na Halloween, znaleziono cztery miesiące później w rzece.
Początkowo śmierć Jenkinsa została zaklasyfikowana jako przypadkowe utonięcie lub samobójstwo. Jednak obecność GBH we krwi (składnik pigułki gwałtu) oraz nietypowe ułożenie ciała dla topielców sprawiło, że w 2006 roku wznowiono śledztwo. Do tej pory nie udało się jednak znaleźć sprawcy.
Zabójstwo 21-latka często łączone jest z teorią Smiley Face Killer(s) [tłum. Morderca/Mordercy Uśmiechniętej Buźki – przyp. red], dotyczącą zabójstw wysportowanych studentów ze środkowo-zachodniej części USA.
Zgodnie z teorią morderca lub mordercy mordują młodych mężczyzn o określonym profilu, a następnie wrzucają ich ciała do zbiorników wodnych. W okolicy miejsca pozostawienia zwłok podobno zawsze miało pojawiać się graffiti uśmiechniętej buźki.
W przypadku Chrisa nie odnaleziono takiego symbolu, jednak zwolennicy tej teorii uważają, że są inne poszlaki, które upodobniają śmierć Jenkinsa do roboty Smiley Face Killer(s).
5. Ostatnie Halloween Taylor Van Diest.
W 2011 roku 18-letnia Taylor Van Diest planowała po raz ostatni zbierać ze znajomymi cukierki na Halloween. Przebrana za zombie nastolatka przestała odpisywać na smsy po 10 minutach od wyjścia z domu, a w ostatniej wysłanej wiadomości napisała, że "ktoś ją śledzi".
Zaniepokojeni przyjaciele i rodzina ruszyli na poszukiwania Taylor. Dwie godziny później znaleźli ją brutalnie pobitą na opuszczonych torach. Dziewczyna zmarła następnego dnia w szpitalu.
Szczęście w nieszczęściu, dzięki badaniom DNA policji udało się namierzyć jej zabójcę. Był nim 28-letni Matthew Foerster, który przyznał się do jej zamordowania przez uduszenie i uderzenie tępym przedmiotem. W 2018 roku mężczyzna został skazany na dożywocie bez możliwości zwolnienia warunkowego przez 17 lat od daty aresztowania.
4. Morderstwa sekty "Syna Sama"?
W Halloween 1981 roku we wczesnych godzinach porannych Ronald Sisman i Elizabeth Platzman zostali zamordowani w swoim mieszkaniu na Manhattanie. Para najpierw została pobita, a później zastrzelona w sposób charakterystyczny dla egzekucji. Mieszkanie było splądrowane, więc policja, łącząc fakty, uznała, że motywem była kradzież pieniędzy z handlu narkotykami.
W sprawie pojawił się jednak nowy, niespodziewany trop. Jeden z więziennych informatorów powiedział policji, że jego towarzysz więziennej niedoli przewidział tę zbrodnię wiele tygodni wcześniej. Tym współwięźniem okazał się "Syn Sama", czyli seryjny morderca David Berkowitz.
O Berkowitzu już wcześniej plotkowano, że jest członkiem satanistycznej sekty, która pomagała mu w popełnieniu części z jego zbrodni. Zgodnie z zeznaniami wspomnianego wcześniej informatora, Berkowitz miał powiedzieć mu, że sekta planuje dokonać w Halloween rytualnego morderstwa w jednej z rezydencji w Greenwich Village.
Sam "Syn Sama" powiedział policji, że para została zamordowana, gdyż Sisman posiadała nagranie strzelaniny, w którą zaangażowani byli członkowie sekty i planowała przekazać ją policji w zamian za wycofanie stawianych jej zarzutów związanych z narkotykami.
Chociaż nie znaleziono wystarczających dowodów na potwierdzenie wszystkich słów Berkowitza, część jego zeznań pokrywała się z faktami. Sprawa nie została jednak rozwiązana do dziś.
3. Zastrzelono go, bo chciał poimprezować.
W 1992 roku Japończyk Yoshihiro Hattori był na wymianie studenckiej w Baton Rouge. W halloweenową noc postanowił poimprezować razem z synem rodziny, u której mieszkał.
Młodzi mężczyźni nie znali jednak dobrze okolicy, w której odbywało się przyjęcie. Zadzwonili dzwonkiem do złych drzwi, jednak gdy nie doczekali się odpowiedzi, poszli z powrotem do swojego samochodu.
Nagle z domu wyłonił się uzbrojony mężczyzna. Yoshihiro krzyknął mu, że przyjechali tylko na imprezę, ale jak Rodney Peairs zeznał później policji, student wyglądał "groźnie", więc ze strachu o własne życie zastrzelił chłopca.
Peairs został aresztowany dopiero po interwencji gubernatora Luizjany i japońskiego konsulatu, jednak ostatecznie został uniewinniony.
2. Niewinny halloweenowy żart.
Żarty i psikusy są stałym elementem halloweenowej tradycji. W przypadku Karla Jacksona jeden z nich skończył się tragicznie. W 1998 roku 21-latek i jego dziewczyna jechali odebrać jej syna z imprezy.
W pewnym momencie grupa nastolatków zaczęła obrzucać przednią szybę ich samochodu jajkami. Karl wyszedł z samochodu i zaczął krzyczeć, by przestali. W odpowiedzi jeden z nich wyciągnął pistolet i strzelił mu w głowę. Sprawcą tej bezsensownej śmierci okazał się 17-letni Curtis Sterling, który został skazany na 20 lat więzienia.
1. "Człowiek, który zabił Halloween".
O zatruwanych czy faszerowanych żyletkami łakociach na Halloween krążyło w USA wiele miejskich legend. Niestety, jedna z tego typu historii wydarzyła się naprawdę.
W 1974 roku w Houston ośmioletni Timothy O'Bryan wrócił do domu po długiej nocy zbierania cukierków. Jego ojciec Ronald O'Bryan poczęstował go słodyczami Pixy Stix. Gdy tylko chłopiec je zjadł, od razu zaczął wymiotować i zmarł w drodze do szpitala.
W mieście rozpętała się panika, gdy wyszło na jaw, że popularne cukierki, które zjadł chłopiec, zostały zaprawione cyjankiem. Śledztwo szybko jednak wykazało, że doprawił je nie kto, inny, jak ojciec chłopca.
Policja wpadła na ten trop, gdy Ronald co chwilę zmieniał wersję wydarzeń. Okazało się, że mężczyzna tonął w długach, a jego pomysłem na ich spłatę było zainkasowanie polisy ubezpieczeniowej za śmierć Timothy'ego, którą wykupił jakiś czas wcześniej.
To jednak nie wszystko. Szybko wyszło na jaw, że synobójca miał w planach zamordowanie także czterech innych chłopców, by oddalić podejrzenia od siebie, a winę zrzucić na sąsiada. Jak się okazało, mężczyzna rozdał zatrute Pixy Stix innym dzieciom, ale te na szczęście ich nie zjadły.
Ze względu na swoją diaboliczną zbrodnię mężczyzna został nazwany "Człowiekiem, który zabił Halloween". Ze względu na użyte "narzędzie zbrodni" przylgnął też do niego pseudonim "Candy Man". Rok po zabójstwie syna Ronald O'Bryan został skazany na karę śmierci. "Zastrzyk trucizny" otrzymał w 1984 roku.