
Henry Kissinger, z którym robiłem dla “Polityki” wywiad kilka miesięcy temu, powiedział mi otwarcie, że nie ważne, co kandydaci mówią o Rosji i Europie Wschodniej w kampanii wyborczej. Niestety, kiedy przyjdzie co do czego i pojawią się jakiekolwiek zadrażnienia w stosunkach z Rosją, amerykańską opinię publiczną będzie trzeba uspokoić i udowodnić, że prezydent nie pójdzie z Rosjanami na udry.
Lewickiego w pełni popiera prof. Bohdan Szklarski, politolog z UW. – Gdyby międzynarodowa sytuacja Polski była niestabilna, to co innego. Ale w tej chwili nie ma żadnych powodów, dla których Ameryka musiałaby się nami szczególnie interesować. Dlatego należy się spodziewać raczej rutynowych działań, prowadzonych na szczeblu urzędników Departamentu Stanu i dyplomatów. Ewentualna zmiana gospodarza w Białym Domu niczego w kwestii relacji polsko-amerykańskich nie zmieni – ocenia politolog.
Czy w takim razie rzeczywiście wybory w USA nie mają dla polskiej racji stanu żadnego znaczenia? Nie wszyscy zgadzają się z takim stwierdzeniem. Grzegorz Kostrzewa-Zorbas w rozmowie z naTemat.pl stwierdził, że ewentualny sukces Romneya może oznaczać powrót do koncepcji realizacji w Polsce elementów tarczy antyrakietowej.
Gdyby międzynarodowa sytuacja Polski była niestabilna, to co innego. Ale w tej chwili nie ma żadnych powodów, dla których Ameryka musiałaby się nami szczególnie interesować.
– Henry Kissinger, z którym robiłem dla “Polityki” wywiad kilka miesięcy temu, powiedział mi otwarcie, że nie ważne, co kandydaci mówią o Rosji i Europie Wschodniej w kampanii wyborczej. Niestety, kiedy przyjdzie co do czego i pojawią się jakiekolwiek zadrażnienia w stosunkach z Rosją, amerykańską opinię publiczną będzie trzeba uspokoić i udowodnić, że prezydent nie pójdzie z Rosjanami na udry – mówi Marek Ostrowski, ekspert od spraw zagranicznych w “Polityce”. – Nie bądźmy naiwni – podsumowuje.
Skoro w kwestiach geopolitycznych wybory w USA są dla Polaków bez znaczenia, to może chociaż kandydaci różnią się między sobą w bardziej przyziemnych sprawach, które mogą nas interesować, jak np. zniesienie wiz? – Takimi sprawami nie zajmuje się Biały Dom, tylko Kongres. Obama zrobił już co mógł w tej kwestii, inicjując pewne działania, ale teraz sprawy toczą się już swoim biegiem i żaden prezydent – ani Obama, ani Romney, nie mają wpływu na to, czy i kiedy wizy zostaną zniesione – twierdzi prof. Bohdan Szklarski.
Czy rzeczywiście można więc powiedzieć, że wynik amerykańskich wyborów jest dla Polski bez znaczenia? – Większych różnic między kandydatami nie ma, choć Romney, przynajmniej na poziomie werbalnym, stara się zaznaczać swoje ostrzejsze stanowisko wobec Iranu, Chin, a także Rosji. To może mieć też pewne znaczenie w kontekście naszego kraju – mówi Marek Ostrowski.
– Fakt, że tak uważnie śledzimy amerykańską kampanię w poszukiwaniu “polskich wątków”, że tak skrupulatnie odnotowujemy to, iż w przemówieniu któregoś kandydata padło słowa “Polska”, świadczy trochę o naszych narodowych kompleksach – mówi Marek Ostrowski. – Mam wrażenie, że ostateczny wybór któregoś z kandydatów będzie miał większe wrażenie dla naszej narodowej psyche, niż dla realnych interesów Polski – podsumowuje dziennikarz.