Dawno niewidziany Trump atakuje. Sugeruje, że Baldwin sam naładował broń i że jest chory psychicznie
redakcja naTemat
07 listopada 2021, 21:12·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 07 listopada 2021, 21:12
Pod koniec października na planie filmowym w Nowym Meksyku doszło do tragicznego wypadku. Osoba odpowiedzialna za broń na planie podała odtwórcy głównej roli Alecowi Baldwinowi pistolet naładowany ostrą amunicją. Aktor ranił reżysera i postrzelił ze skutkiem śmiertelnym operatorkę filmu. Szczegóły sprawy wyjaśnia policja, tymczasem były prezydent Donald Trump postanowił... oskarżyć Baldwina o morderstwo.
Reklama.
Choć z perspektywy Polski może wydawać się, że o Donaldzie Trumpie zrobiło się cicho odkąd ustąpił z urzędu prezydenta Stanów Zjednoczonych, w swoim kraju wciąż jest aktywny. Nie tylko udało mu się utrzymać mocną pozycję w Partii Republikańskiej, ale też wciąż jeździ po Stanach i przemawia na różnego rodzaju wiecach.
Komentatorzy są zgodni, że 75-letni polityk będzie startował w kolejnych wyborach prezydenckich w 2024 roku. W ostatnich dniach Donaldowi Trumpowi udało się po raz kolejny wyjść ze swoimi wypowiedziami poza Stany Zjednoczone.
Polityk był gościem popularnego podcastu "The Chris Stigall Show", w którym oprócz tematów takich jak regionalna polityka Republikanów czy akcja szczepienia najmłodszych sporo uwagi poświęcił Alecowi Baldwinowi, konkretnie zaś tragicznego wypadku na planie filmowym westernu "Rust".
Donald Trump oskarża Aleca Baldwina
Nie jest tajemnicą, że Trump nie ma zbyt wielu powodów by darzyć sympatią aktora, który nie tylko nie popierał jego polityki, ale też przez kilka lat regularnie parodiował go w telewizji. Teraz były prezydent znalazł możliwość, by się odgryźć w dość dyskusyjnym stylu.
Na antenie stwierdził, że jego zdaniem Baldwin musiał wiedzieć, co się stanie, bo to dziwne, że "celuje się w osobę, pociąga za spust, a ona nie żyje". Żeby obronić swoje stanowisko zaczął głośno zastanawiać się, dlaczego aktor miałby celować w kierunku osób, które nawet nie występowały w filmie (nie wspominając, że takie mogło być ujęcie, zważywszy, że zmarła Halyna Hutchins była operatorką).
Dalej Trump posunął się do sugestii, że być może to sam Alec Baldwin załadował pistolet ostrą amunicją, mimo że do popełnienia tego śmiertelnego w skutkach błędu przyznał się już asystent rannego reżysera.
Tę teorię polityk "argumentował" swoimi wieloletnimi "obserwacjami", a także faktem, że Baldwin zaatakował w przeszłości goniących go fotoreporterów. Trump zasugerował też, że aktor ma zaburzenia psychiczne.
Widać rok poza Białym Domem nie zmienił przesadnie Donalda Trumpa.