Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej, przyznał, że ostatnia noc nie była spokojna. Zapewnił jednak, że wszyscy migranci, którzy po sforsowaniu ogrodzenia dostały się do Polski, zostali zatrzymane.
– To nie była spokojna noc. Rzeczywiście było wiele prób przełamania polskiej granicy. Z tego, co usłyszałem, z meldunków dowództwa Wojska Polskiego (...) i z tego, co możemy się zapoznać z komunikatów Straży Granicznej, wszyscy ci, którzy się przedarli, zostali zatrzymani – podkreślał Mariusz Błaszczak w Programie 1 Polskiego Radia.
Polityk mówił także o zmianie działania migrantów. Duże grupy dzielą się na wiele mniejszych i tak próbują przedostać się na teren kraju.
– O ile dwa dni temu mieliśmy jedną, dużą grupę skoncentrowaną niedaleko Kuźnicy Białostockiej (...) o tyle teraz mamy do czynienia z mniejszymi grupami, choć licznymi, które równolegle, w kilku miejscach atakują polską granicę zaznaczał.
Szef resortu obrony narodowej podkreślał także, że liczba żołnierzy pełniących służbę na granicy została zwiększona. Teraz jest tam ich 15 tys. – Oczywiście, wedle potrzeb, może być jeszcze bardziej zwiększona. Jest Straż Graniczna, jest Polska Policja. Służby są przygotowane do tego, żeby zapewnić bezpieczeństwo naszej ojczyźnie – mówił.
Dwie grupy sforsowały ogrodzenie
Straż Graniczna przekazała, że we wtorek 9 listopada odnotowano 599 prób nielegalnego przekroczenia granicy. Zatrzymanych zostało 9 osób, a wobec 48 osób zostały wydane postanowienia o opuszczeniu Polski.
Jak informowaliśmy, w okolicach Krynek i Białowieży we wtorek wieczorek doszło do siłowego sforsowania ogrodzenia. Podinspektor Tomasz Krupa, rzecznik podlaskiej policji, w rozmowie z Onetem mówił, że po otrzymaniu prośby Straży Granicznej, według której do Polski wdarło się mniej więcej 50 osób, w okolice Białowieży wysłano zastęp około 100 policjantów. – Większość z migrantów, którzy weszli na teren naszego kraju, jest już zatrzymanych – zapewniał.
Z kolei według doniesień Belsat.eu kolejni migranci już dziś mieli ruszyć w stronę polsko-białoruskiej granicy. Do grupy znajdującej się w Grodnie miały dołączyć grupy z Mińska.