Grzegorz Braun wyraził oburzenie po wydarzeniach w Kaliszu. Bynajmniej jednak nie przeszkadza mu antysemickie zgromadzenie. We wpisie na Twitterze potępił min. słowa szefa MSWiA, który podkreślał, że ma nadzieję, że organizatorzy wiecu poniosą konsekwencje prawne.
11 listopada w Kaliszu odbył się antysemicki wiec, podczas którego wykrzykiwano min. takie hasła jak "Śmierć Żydom". Wprost namawiano do zabijania Żydów i wypędzania ich z Polski. Obecni byli tam m.in. kontrowersyjny aktor i reżyser Wojciech Olszański oraz Piotr Rybak. Ten drugi był karany za spalenie kukły Żyda na wrocławskim rynku.
Piotr Rybak w przemówieniu odniósł się do wydarzeń z marca 1968 roku. – Najciężej się żyje Polakom we własnej ojczyźnie. Dlatego, jak się zjednoczymy, to zwyciężymy i tę hołotę polskojęzyczną, jak w 1968 roku, pogonimy do Izraela – nawoływał działacz, który jeszcze parę lat temu na jednej scenie ze Zbigniewem Ziobrą i Patrykiem Jakim śpiewał "Żeby Polska była Polską".
– LGBT-y, pederaści, syjoniści to są wrogowie Polski. Won z naszego kraju! Do Brukseli – krzyczał z kolei Wojciech Olszański.
Podczas wiecu spalono także tekst Statusu Kaliskiego. W 1264 roku na mocy tego dokumentu mniejszość żydowska zyskała wolność osobistą, wolność wyznania oraz prawo do handlowania i podróżowania przez Księstwo Wielkopolskie.
Zdaniem szefa MSWiA Mariusza Kamińskiego władze Kalisza popełniły błąd: "Powinno się przerwać to zgromadzenie, jeżeli nabrało ono takiego charakteru". Brak takiego kroku Kamiński określił jako zaniedbanie. "Zostaną podjęte w tym zakresie odpowiednie działania i mam nadzieję, że osoby, które organizowały to haniebne zgromadzenie, poniosą konsekwencje prawne" – mówił na antenie RMF FM.
"Stanowczo potępiam wszelkie akty antysemityzmu. Barbarzyństwo, którego dopuściła się grupa chuliganów w Kaliszu, stoi w sprzeczności z wartościami, na których oparta jest Rzeczpospolita. A wobec sytuacji na granicy i akcji propagandowych przeciwko Polsce jest wręcz aktem zdrady" – głos w tej sprawie zabrał także Andrzej Duda.
Grzegorz Braun w obronie antysemickiego zajścia
Tak stanowcza reakcja nie spodobała się najwyraźniej Grzegorzowi Braunowi. Polityk Konfederacji dezaprobatę wyraził we wpisie na Twitterze.
"Pan Olszański vel Jabłonowski ani mi brat, ani swat, ale grożenie mu "konsekwencjami" przez min. bezpieki Mariusza Kamińskiego i psychiatrykiem przez v-marsz. Zgorzelskiego, to jest co najmniej zamiar ewentualny przestępstw p-ko wolności zgromadzeń i wypowiedzi" – stwierdził.
Na tym jednak nie skończyła się jego obrona organizatorów antysemickiego wiecu. "Rytualne oburzenia, potępienia, asekuranckie 'odcinanie się' i domaganie śmierci cywilnej dla ww. delikwenta - z powoływaniem się na prawnie niezdefiniowany 'paragraf anty-antysemicki' - to dopiero jest barbarzyństwo i totalniactwo w czystej postaci" – dodał.
Do tej wypowiedzi odniósł się min. wicerzecznik Porozumienia Jan Strzeżek. "Nie. Pan Olszański vel Jabłonowski wbrew pozorom, to nie jest nieszkodliwy wariat robiący patostreamy, tylko facet, który w dniu święta niepodległości zrobił wiec z antysemickimi i innymi podłymi hasłami. Rolą opinii publicznej jest potępić, a sądu ukarać".