Migranci wrócili do swojego koczowiska znajdującego się po białoruskiej stronie, gdzie aktualnie siedzą i palą ogniska – wynika z informacji Straży Granicznej podsumowującej atak cudzoziemców na polskie służby.
Migranci wrócili do swojego koczowiska znajdującego się po białoruskiej stronie, gdzie aktualnie siedzą i palą ogniska – wynika z informacji Straży Granicznej podsumowującej atak cudzoziemców na polskie służby. Fot. OKSANA MANCHUK/AFP/East News

Migranci wrócili do swojego koczowiska znajdującego się po białoruskiej stronie, gdzie aktualnie siedzą i palą ogniska – wynika z informacji Straży Granicznej. We wtorek doszło do ataku cudzoziemców na funkcjonariuszy polskich służb. W wyniku zamieszek rannych zostało 12 osób, w tym 9 policjantów.

REKLAMA
  • 16 listopada około godziny 10 rozpoczęły się zamieszki na przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi
  • Grupa około 100 migrantów, wspieranych przez służby Łukaszenki, zaatakowała funkcjonariuszy przy użyciu kamieni, kłód i granatów hukowych
  • W wyniku ataku około 12 osób zostało rannych
  • Straż Graniczna poinformowała we wtorek wieczorem, że cudzoziemcy przeszli już w rejon dawnego koczowiska

  • "Cudzoziemcy po dzisiejszym ataku na polskie służby w ok. przejścia granicznego Bruzgi, przeszli w rejon dawnego koczowiska. W tej chwili przebywa tam ok. 2 tys. cudzoziemców" – poinformowała we wtorek wieczorem na Twitterze Straż Graniczna.
    Do wpisu dołączono również krótki film, na którym widać między innymi, jak dwie osoby rzucają w kierunku polskich funkcjonariuszy kamieniami oraz grupę osób siedzącą w kręgu przy ognisku.

    Przypomnijmy, że napięta sytuacja na granicy polsko-białoruskiej w rejonie Kuźnicy rozpoczęła się mniej więcej o godzinie 10. Jak informowaliśmy w naTemat.pl, oprócz atakowania funkcjonariuszy przy użyciu kamieni i granatów hukowych, migranci zajmowali się także siłowym forsowaniem zapory na granicy. W ataku udział brało około 100 osób uziemionych między Polską a Białorusią.
    Według funkcjonariuszy atak był w pełni koordynowany przez Alaksandra Łukaszenkę. Służby białoruskie starcie przy przejściu granicznym miały obserwować przez drony.
    O godzinie 16 podlaska policja poinformowała na Twitterze, że udało się odeprzeć atak na granicę, dołączając do tego nagranie z podsumowaniem działań funkcjonariuszy.

    Jak poinformował wieczorem szef polskiej policji, przy przejściu granicznym w Kuźnicy rannych zostało 12 osób z polskich służb – wśród nich dziewięcioro funkcjonariuszy policji.
    – Są dwie policjantki ranne. Jedna z nich ma uraz głowy, w tej chwili jest w procesie diagnostycznym w szpitalu. Pozostali mają obrażenia kończyn, stłuczenia nóg i rąk – przekazał w rozmowie z Polsat News komendant główny policji Jarosław Szymczyk. Dodał, że rannych zostało też dwóch funkcjonariuszy straży granicznej i jeden żołnierz.
    Czytaj także:

    Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut