Jakub Żulczyk był gościem w ostatnim odcinku programu Kuby Wojewódzkiego. Pisarz blisko rok temu w poście w mediach społecznościowych nazwał Andrzeja Dudę "debilem", za co dostał zarzut "znieważenia prezydenta". – Jeśli czegokolwiek żałuję, to tego, że niechcący obraziłem kilka osób z jakąś wrodzoną dysfunkcją intelektualną – powiedział na antenie TVN.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Napisz do mnie:
weronika.tomaszewska@natemat.pl
Rozprawa ws. Jakuba Żulczyka
We wtorek 16 listopada rozpoczął się proces Jakuba Żulczyka. Na rozprawie odczytano akt oskarżenia, z którego wynika, że wobec głowy państwa pisarz użył słowa "powszechnie uznanego za obraźliwe".
Mężczyzna odparł te zarzuty tłumacząc, że jego wpis na temat prezydenta miał być "wyrazem krytyki i zaniepokojenia". – Jestem obywatelem Polski zatroskanym o losy swojego kraju, osobą świadomą politycznie. Czasami daję temu upust w mediach społecznościowych. Taki charakter miał też wpis na temat prezydenta Andrzeja Dudy – mówił Żulczyk przed Sądem Okręgowym w Warszawie.
Żulczyk u Wojewódzkiego
Tego samego dnia na antenie TVN wyemitowano najnowszy odcinek talk-show Kuby Wojewódzkiego z udziałem pisarza.
– Mam taką refleksję i ona przyszła mi do głowy wczoraj. Dlatego, że nad tobą (Wojewódzkim) się zebrały czarne chmury, bo powiedziałeś w jakimś podcaście o jakimś aucie, że ono wygląda, jakby miało zespół Downa. I to wywołało oburzenie. Ja sobie pomyślałem tak - to nie było do końca ok, dlatego, że nie warto używać nazw chorób jako wyzwisk. Ale potem sobie pomyślałem, że ja zrobiłem to samo, bo nazwałem kogoś 'debilem' – przyznał Żulczyk.
– Akurat debil to jest archaizm, jeśli chodzi o medyczne użycie tego słowa, ale mimo wszystko. Więc zastanawiałem się, czy żałuję. I doszedłem do wniosku, że jeśli czegokolwiek żałuję, to tego, że niechcący obraziłem kilka osób z jakąś wrodzoną dysfunkcją intelektualną – dodał.
Wtedy publiczność roześmiała się, a Wojewódzki postanowił odpowiedzieć. – Ze słowem jest jak z grą w tenisa. Raz uderzasz w kort, raz w linię, a raz poza. Tylko dlaczego ci wszyscy ludzie nie pójdą do pana Bąkiewicza, który robi w ideologii, faktach, w intencjach – zaczął.
– Oni nie pójdą do niego, bo od niego dostaną wpi***ol. A jak używamy słowa 'volkswagen garbus', to kogo obrażamy? Chodzi mi o to, że dzisiaj strażnikami moralności są ludzie, którzy szczują różne grupy na siebie – podkreślił prowadzący.
Na co Żulczyk szybko zareagował słowami: – Oczywiście prawdą jest to, że w social mediach tych bardziej lewicowych trwa turniej na to, kto jest świętszy od papieża, czy raczej Marksa i każdy chce być jak najbardziej prawilny i szlachetny. Ale mimo wszystko ja uważam, że kiedy ktoś ci mówi, że coś ci się przylepiło do d**y, to się może odwróć – stwierdził.
– Nie lubimy takich ludzi, którzy nam mówią 'hola, hola, tu się ktoś mógł obrazić', ale oni też są potrzebni. Zwłaszcza dzisiaj, i mówi to facet, który nazwał prezydenta 'debilem', kiedy tej agresji jest strasznie dużo. I pytanie: czy muszą obrywać ci słabsi? – skwitował Żulczyk.
Przypomnijmy, że kilka tygodni temu na antenie radia newonce w podcaście "Rozmowy: Wojewódzki i Kędzierski" gościła Agata Kulesza. Prowadzący rozprawiali z aktorką między innymi o samochodach, którymi niegdyś jeździła. – To jest auto z zespołem Downa – powiedział wówczas Wojewódzki o aucie artystki.
Niedługo później stacja usunęła ten fragment rozmowy i przeprosiła za niestosowny żart dziennikarza.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut