Tomasz Grodzki poinformował, że do Senatu przyszła pewna przesyłka na jego nazwisko. Marszałek relacjonuje, że w pakunku tym znajdowały się materiały wybuchowe. Polityk Platformy Obywatelskiej uważa, że ten incydent to pokłosie "przemysłu pogardy i szczucia na przeciwników politycznych".
Tomasz Grodzki zamieścił rzeczony wpis w sobotę niedługo przed piętnastą. Napisał w nim, że na adres parlamentu otrzymał groźby śmierci i materiały wybuchowe. Marszałek Senatu wyraził nadzieję, że służby, którym przekazał pakunek, poradzą sobie z ustaleniem i zatrzymaniem sprawcy.
"Oto do czego prowadzi przemysł pogardy i szczucie na przeciwników politycznych. Na moje nazwisko przyszła do Senatu paczka - list z groźbami śmierci i materiał wybuchowy. Przesyłkę przejęły odpowiednie służby. Mam nadzieję, że poradzą sobie z szybkim złapaniem sprawcy!" – napisał Tomasz Grodzki na Twitterze.
Tweet marszałka Grodzkiego wywołał szereg reakcji internautów. Jedni współczują politykowi i obwiniają rząd Zjednoczonej Prawicy o brutalizację sfery publicznej, inni kpią, że nic takiego nie miało miejsca, a incydent ma przykryć odebranie prawa jazdy Donaldowi Tuskowi za przekroczenie prędkości.
Niebezpieczna przesyłka dla marszałka Grodzkiego
Jak czytamy w komunikacie Centrum Informacyjnego Senatu, podejrzany pakunek trafił do parlamentu w piątek 19 listopada. Przesyłka była zaadresowana do marszałka Tomasza Grodzkiego.
Podczas rutynowego sprawdzania korespondencji okazało się, że pakunek zawiera groźby śmierci wobec marszałka Senatu a także niezidentyfikowaną substancję. Służba Ochrony Państwa, której przesyłkę przekazała Straż Marszałkowska, stwierdziła, że jest to materiał wybuchowy. Sprawa trafiła w ręce policji.