
Wypływają coraz to nowe informacje dotyczące tekstu o materiałach wybuchowych. Cezary Gmyz stwierdził, że tytuł "Trotyl na wraku Tupolewa" został wymyślony przez redakcję. Ponadto on sam chciał, by w finalnej wersji artykuł nie był tak mocny. Zdaniem byłego dziennikarza "Rz" to wicenaczelny dziennika, Andrzej Talaga chciał, by tezy o materiałach wybuchowych znalazły się w publikacji.
O tym, że skoro dwa z moich źródeł mówią o trotylu i nitroglicerynie, to musi się to znaleźć w tekście, zadecydował jeden z zastępców redaktora naczelnego "Rz". Nie ten, który został wyrzucony. Ja się opowiadałem w czasie procesu redakcyjnego, żeby nie pisać o materiałach wybuchowych, ponieważ nie bylem na tamtym etapie specjalistą pirotechniki, natomiast jeden z redaktorów uznał, że skoro dwa z kilku moich źródeł użyło sformułowania "trotyl" i "nitrogliceryna", to te słowa powinny znaleźć się w tekście. CZYTAJ WIĘCEJ
Cezary Gmyz dodał też, że to redakcja wymyśla tytuły, co tłumaczy użycie takich a nie innych słów w publikacji o trotylu. Dziennikarz podtrzymuje swoje doniesienia, tłumacząc, że dostaje coraz to nowe potwierdzenia ze strony swoich źródeł. Zaznacza też, że wcale nie czuje się ofiarą, co sugerują niektórzy jego obrońcy. Dodaje, że miał świadomość, że od tego artykułu zależy jego przyszłość. Tłumaczenia prokuratury nazwał "prostą techniką socjotechniczną".
Przeczytaj też: Cezary Gmyz i naczelny Tomasz Wróblewski zwolnieni z "Rzeczpospolitej". "Rzeźnia w Rzepie"
To, że za panem opowiedział się PiS, prawicowi działacze czy dziennikarze, a pan to autoryzuje, pokazuje się wśród nich, czuje się pokrzywdzony i wśród nich to demonstruje, to może panu przykleić łatkę, która jest śmiercią zawodową dla dziennikarza. CZYTAJ WIĘCEJ
Źródło: TOK FM
