Cezary Gmyz został zwolniony z "Rzeczpospolitej" za publikację o trotylu na wraku Tupolewa.
Cezary Gmyz został zwolniony z "Rzeczpospolitej" za publikację o trotylu na wraku Tupolewa. Fot. Przemek Wierzchowski / Agencja Gazeta

Wypływają coraz to nowe informacje dotyczące tekstu o materiałach wybuchowych. Cezary Gmyz stwierdził, że tytuł "Trotyl na wraku Tupolewa" został wymyślony przez redakcję. Ponadto on sam chciał, by w finalnej wersji artykuł nie był tak mocny. Zdaniem byłego dziennikarza "Rz" to wicenaczelny dziennika, Andrzej Talaga chciał, by tezy o materiałach wybuchowych znalazły się w publikacji.

REKLAMA
Burza wywołana przez Cezarego Gmyza publikacją o trotylu na wraku Tupolewa nieco cichnie. Daleko jej jednak do końca. Na antenie radia TOK FM dziennikarz zasugerował, że informacje o trotylu na wraku Tupolewa nakazał umieścić w tekście zastępca redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej", Andrzej Talaga. Sam Gmyz twierdzi, że nie chciał opisywać sprawy tak radykalnie.
Cezary Gmyz
autor publikacji o trotylu na wraku Tupolewa

O tym, że skoro dwa z moich źródeł mówią o trotylu i nitroglicerynie, to musi się to znaleźć w tekście, zadecydował jeden z zastępców redaktora naczelnego "Rz". Nie ten, który został wyrzucony. Ja się opowiadałem w czasie procesu redakcyjnego, żeby nie pisać o materiałach wybuchowych, ponieważ nie bylem na tamtym etapie specjalistą pirotechniki, natomiast jeden z redaktorów uznał, że skoro dwa z kilku moich źródeł użyło sformułowania "trotyl" i "nitrogliceryna", to te słowa powinny znaleźć się w tekście. CZYTAJ WIĘCEJ


Cezary Gmyz dodał też, że to redakcja wymyśla tytuły, co tłumaczy użycie takich a nie innych słów w publikacji o trotylu. Dziennikarz podtrzymuje swoje doniesienia, tłumacząc, że dostaje coraz to nowe potwierdzenia ze strony swoich źródeł. Zaznacza też, że wcale nie czuje się ofiarą, co sugerują niektórzy jego obrońcy. Dodaje, że miał świadomość, że od tego artykułu zależy jego przyszłość. Tłumaczenia prokuratury nazwał "prostą techniką socjotechniczną".
Przeczytaj też: Cezary Gmyz i naczelny Tomasz Wróblewski zwolnieni z "Rzeczpospolitej". "Rzeźnia w Rzepie"
Wypowiedzi byłego dziennikarza "Rzeczpospolitej" kontrował publicysta Wojciech Mazowiecki. Stwierdził, że Cezary Gmyz stracił swoją wiarygodność i lepiej, by nie udzielał medialnych wypowiedzi. Dodał, że były pracownik "Rz", zasłaniający się wciąż tajemnicą dziennikarską, utwierdza zwykłych ludzi w przekonaniu, że "dziennikarz jest bogiem" i mogą robić co chcą. Wojciech Mazowiecki dodał, że profesjonalna sprawdza potencjalnie niebezpieczny tekst pod każdym kątem.
Wojciech Mazowiecki
publicysta

To, że za panem opowiedział się PiS, prawicowi działacze czy dziennikarze, a pan to autoryzuje, pokazuje się wśród nich, czuje się pokrzywdzony i wśród nich to demonstruje, to może panu przykleić łatkę, która jest śmiercią zawodową dla dziennikarza. CZYTAJ WIĘCEJ


Źródło: TOK FM