"Nie poddamy się szantażowi". Morawiecki o żądaniach Komisji Europejskiej
Wioleta Wasylów
25 listopada 2021, 08:33·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 listopada 2021, 08:33
– Jedynym powodem, dla którego wciąż z nimi rozmawiamy, jest to, że chcemy zachować jedność Unii Europejskiej – powiedział premier Mateusz Morawiecki w najnowszej rozmowie z "Le Figaro". To był jego komentarz w sprawie działań Komisji Europejskiej wobec Polski. Nie w smak mu, że KE nie odpuszcza w sporze o praworządność w naszym kraju.
Reklama.
Od czasu rozpoczęcia tego sporu stosunki między Polską i Unią Europejską wciąż są burzliwe, co pokazał choćby fakt, że Parlament Europejski odmówił Mateuszowi Morawieckiemu wystąpienia podczas debaty nt. Białorusi. Premier w swoim ostatnim wywiadzie dla francuskiego dziennika "Le Figaro" wyraził swoje zdanie na temat niektórych działań organów UE.
Spór o praworządność
Przypomnijmy, Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej orzekł w lipcu, że Izba Dyscyplinarna Sądu Najwyższego jest upolityczniona i działa nielegalnie. Nakazał jej zawieszenie działalności i cofnięcie decyzji o uchyleniu immunitetu kilku sędziom.
Jednak polskie władze jeszcze nie zastosowały się do wyroku. Z tego względu pod koniec października TSUE nałożył (kolejną) karę na Polskę – milion euro za każdy dzień zwłoki w zlikwidowaniu Izby. Tymczasem Komisja Europejska także zapowiedziała działania.
KE nie zatwierdziła jeszcze dla Polski pieniędzy w Funduszu Odbudowy. Ponadto zagroziła uruchomieniem mechanizmu rządów prawa. Od tego roku UE może obciąć wypłatę unijnym funduszy krajom członkowskim, w których wykazano przypadki naruszenia praworządności mogące realnie wpływać na interesy finansowe wspólnoty.
Morawiecki krytykuje KE
– Chcą zmienić kompetencje i dynamikę UE na naszym przykładzie. Na naszych plecach. Ale nie poddamy się temu szantażowi. Jedynym powodem, dla którego wciąż z nimi rozmawiamy, jest to, że chcemy zachować jedność UE – stwierdził w rozmowie z "Le Figaro" premier w odniesieniu do KE.
Oznajmił też, że Polska nadal nie zamierza płacić kary nałożonej na nas przez TSUE za niedostosowanie się do ich wcześniejszego wyroku. – UE wykroczyła poza swoje prerogatywy. Jest organizacją, która może decydować tylko w sprawach powierzonych jej przez suwerenne państwa. Przez dziesięciolecia było to jasne dla wszystkich, ale jak to często bywa, instytucje chcą zwiększyć swoje uprawnienia – próbował przekonywać Morawiecki.
Dodał, że PE, TSUE i KE chcą poszerzyć swoje uprawnienia. – Dlatego mówią, że mogą decydować o sprawach, których nie ma w traktatach. Cóż, nie zgadzam się z tym. I jestem bardzo wdzięczny, że wielu kandydatów w wyborach prezydenckich we Francji wyraziło w tej kwestii solidarność z Polską – stwierdził szef rządu.
Prezes Rady Ministrów nie omieszkał oznajmić, że "znajdujemy się w punkcie zwrotnym w historii Unii Europejskiej". – Czy stanie się scentralizowaną organizacją biurokratyczną, w której wszystkie najważniejsze decyzje będą podejmowane z Berlina? Czy nadal pozostaniemy dwudziestoma siedmioma niezależnymi państwami członkowskimi? Traktatem akcesyjnym nie przyznaliśmy tych uprawnień i chcemy zachować naszą suwerenność taką, jaka była wcześniej – zapewniał.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut