Pandemia przybiera na sile, ale… Niedzielski unika obostrzeń. "Są mało skuteczne"
Wioleta Wasylów
25 listopada 2021, 11:50·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 25 listopada 2021, 11:50
Nowych przypadków zakażeń COVID-19 jest coraz więcej. We wtorek pojawiły się informacje o tym, że ministerstwo zdrowia może wprowadzić nowe obostrzenia. Co innego sugeruje jednak wypowiedź Adama Niedzielskiego z czwartku. – Restrykcje są mało skutecznym środkiem ograniczenia wzrostu pandemii – stwierdził na antenie RMF.
Reklama.
Minister zdrowia Adam Niedzielski był gościem "Porannej rozmowy" w RMF FM. Poruszył m.in. kwestię obecnej sytuacji epidemiologicznej, prognoz na najbliższy czas i kwestii wprowadzenia ewentualnych obostrzeń.
Sytuacja epidemiologiczna
W środę pobiliśmy rekord IV fali pandemii z 28 380 nowymi przypadkami COVID-19 i 460 zgonami. – Dzisiaj mamy mniej więcej ten sam poziom zakażeń co wczoraj. Dokładnie to jest 28 128 nowych przypadków zakażenia koronawirusem, liczba zgonów też jest stosunkowo wysoka – 497, co w tej fali to jest najwyższą liczbą zgonów – powiedział Niedzielski.
– Liczby cały czas rosną. W stosunku do poprzedniego tygodnia mamy przyrost ale jest on stosunkowo niski, bo jesteśmy w okolicach 15-procentowej dynamiki. Wszystko na to wskazuje, że w tym tygodniu, albo w przyszłym będziemy mieli apogeum IV fali, czyli poziom średnio mniej więcej 25 tysięcy zakażeń, w dziennych statystykach możemy przebić 30 tysięcy – kluczył nieco w swojej odpowiedzi.
Niedzielski o restrykcjach
Wiele osób krytykuje opieszałość rządu w kwestii wprowadzania restrykcji. Teraz jedynie trzeba nosić maseczki w pomieszczeniach zamkniętych. Minister został zapytany przez Roberta Mazurka o to, czemu obecnie – w związku z pogarszającą się sytuacją – nie ma takich obostrzeń jak w zeszłym roku.
– Teraz mamy blisko 60 procent populacji wyszczepionej. Badamy, czy ludzie mają przeciwciała w reprezentatywnej próbie i wychodzi nam, że przeciwciała ma 70-75 procent osób, czyli nasza odporność populacyjna jest zupełnie inna, niż była rok temu. To jest podstawą tego, że mamy mniej hospitalizacji – liczba zakażeń nie przekłada się w tak dużym stopniu, jak w poprzednich falach na liczbę hospitalizacji – stwierdził Niedzielski.
Dodał, że ogólnie restrykcje "nie są wprowadzane tylko po to, by ograniczyć mobilność, tylko między innymi po to, by bronić wydolności systemu opieki zdrowotnej". A ten przecież nie ma się w Polsce specjalnie dobrze…
Szef resortu zdrowia wydaje się błądzić pomiędzy myślami. Jeszcze we wtorek Interia informowała, że rząd planuje jednak od grudnia wprowadzić obostrzenia dotyczące limitów osobowych dla osób niezaszczepionych w gastronomii, sklepach i instytucjach kultury. Ponadto sam Niedzielski mówił na antenie Radia ZET: "Jeśli do połowy grudnia nie zaobserwujemy spadku zakażeń, to będziemy musieli wprowadzić większą liczbę obostrzeń".
Teraz jednak szef resortu zdrowia wydaje się mieć inne podejście. – Restrykcje nie są jedyną metodą walki z pandemią. Teraz jest inaczej, bo mamy szczepienia, mamy lepiej opanowaną organizację systemu opieki zdrowotnej pod względem rozwiązań covidowych, kupiliśmy masę sprzętu – próbował przekonywać.
– Wprowadzenie tych restrykcji wtedy (w listopadzie ub. roku - red.) i tak spowodowało, że hospitalizacji było więcej niż jest teraz. Na pewno wiemy w tej chwili, że restrykcje są mało skutecznym środkiem ograniczenia wzrostu pandemii – stwierdził na koniec Niedzielski.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut