Robert Lewandowski bez gola w meczu Bundesligi? Rzadki to scenariusz, ale wydarzył się w sobotnim meczu mistrzów Niemiec z Arminią Bielefeld. Bayer Monachium wygrał 1:0 (0:0), ale zespół Polaka daleki jest od szczytowej formy. "Lewego" i kolegów wyręczył Leroy Sane, dając gola za trzy punkty.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Polski napastnik zdobył w bieżących rozgrywkach Bundesligi już 14. goli, więc trudno dziwić się, że trafienia Roberta Lewandowskiego wydają się być oczywiste. Wiedzą o tym jednak również przeciwnicy, którzy potrafią skupić swoją uwagę na poczynaniach snajpera Bayernu Monachium. Choć trzeba przyznać, że w meczu z Arminią Bielefeld, w której przed laty królował Artur Wichniarek, "Lewy" miał swoje szanse do zdobycia kolejnego trafienia.
Swój dzień miał też bramkarz gości Stefan Ortega. Niemiecki golkiper w kilku sytuacjach spisał się bardzo dobrze, a miał w sobotę co robić, bo mistrzowie Niemiec wykreowali sobie łącznie aż 23. sytuacje bramkowe. Z czego udało się oddać dziewięć strzałów w światło bramki Arminii.
Ostatnie wynik Bayernu nie powalają jednak na kolana. Po zaskakującej wpadce z FC Augsburg (1:2) tuż po przerwie reprezentacyjnej, monachijczycy odbili sobie w Lidze Mistrzów, ogrywając pewnie Dynamo Kijów (2:1). Nienajlepszy czas pod kątem pozaboiskowym ma za sobą również sam Lewandowski. Z tego też względu kapitan Biało-Czerwonych mógł chcieć po raz kolejny pokazać się ze świetnej strony w Bundeslidze.
Polak faktycznie był aktywny, ale miał też sporo pracy z obrońcami z Bielefeldu.
Na szczęście dla monachijczyków gola na wagę zwycięstwa dał tym razem kto inny niż Lewandowski. O pokonanie świetnego Ortegi pokusił się Leroy Sane.
Dzięki temu Bayern zwyciężył i utrzymał prowadzenie w tabeli ligi niemieckiej. Apetyty na wskoczenie na fotel lidera ma bowiem Borussia Dortmund. W sobotę BVB ograła 3:1 (1:1) uczestnika Ligi Mistrzów, VfL Wolfsburg - na jego terenie.
Na boisku zameldował się po kontuzji Erling Haaland. Norweg od razu zdobył gola, odsuwając w niepamięć to, że cokolwiek mu dolegało. Nie spodobało się to z pewnością miejscowym kibicom klubu z miasta Volkswagena.