O tym jak szybko i mocno można podpaść prawicy przekonali się już m.in. abp Józef Michalik, generał Zbigniew Ścibor-Rylski i prof. Norman Davies, a teraz na własnej skórze przekonuje się także prof. Zbigniew Brzeziński. Po tym, gdy nazwał teorię zamachu smoleńskiego "wredną robotą paru osób cierpiących na psychologiczne trudności", z miejsca został włączony w poczet wrogów prawicy.
Prof. Zbigniew Brzeziński w czwartkowym wywiadzie dla "Faktów" TVN ostro skrytykował toczący się w Polsce spór wokół katastrofy smoleńskiej. Jak stwierdził, "wstrętne" jest to, że politycy mówią o zamachu sugerując, że współodpowiedzialny za niego jest polski rząd. Działania prawicowej opozycji w tej sprawie określił krótko mianem "godnej pogardy" , "wrednej roboty" osób cierpiących na psychologiczne trudności.
Fałszywy autorytet
Ostre słowa człowieka, który dotychczas nie zajmował stanowiska w debacie o Smoleńsku, szybko wywołały burzę na prawicy. Na prawicowych blogach jego nazwisko już po kilku godzinach wpisano na listę fałszywych autorytetów i wrogów. Charakterystyczny dla tej reakcji jest wpis na blogu w Salonie24 Jacka Świata, posła PiS, męża zmarłej w katastrofie smoleńskiej Aleksandry Natalii-Świat.
Świat wezwał, byśmy wstydzili się, że Brzeziński jest naszym rodakiem, a przy okazji orzekł, że profesor to główny winowajca klęski polityki prezydenta USA Jimmy'ego Cartera, którego był doradcą.
Prof. Jacek Raciborski z Zakładu Socjologii Polityki na Uniwersytecie Warszawskim mówi w rozmowie z naTemat, że takie oskarżenia są "plotkarskie". – Ten konflikt z Brzezińskim jest dla prawicy fatalny, dlatego spodziewam się, że za jakiś czas to naznaczenie i napiętnowanie profesora będzie mniej intensywne. Nie dziwi mnie jednak taka reakcja prawicy – podkreśla.
Arcybiskup na liście zdrajców
Przypadek prof. Brzezińskiego to kolejny dowód na to, z jaką łatwością można znaleźć się na celowniku prawicowców. Przepis pod tytułem "Jak zostać wrogiem" jest prosty: wystarczy tylko "niepoprawnie" wypowiedzieć się o katastrofie smoleńskiej albo skrytykować prawicowy patriotyzm. Najnowsza historia zna co najmniej kilka sytuacji, w których taka recepta zadziałała, a ten, kto jeszcze wczoraj był sojusznikiem, natychmiast stawał się wrogiem.
Arcybiskup Józef Michalik wie o tym doskonale. Długo był uznawany za konserwatystę i zakulisowego obrońcę Radia Maryja. Sympatia. jaką cieszył się na prawicy, zniknęła jednak wraz z przyjazdem do Polski zwierzchnika rosyjskiej cerkwi, patriarchy Cyryla.
O nadaniu arcybiskupowi statusu wroga przesądził apel o pojednanie polsko-rosyjskie, jaki wystosowali dwaj duchowni. Prawicowi komentatorzy wzięli abpa Michalika na warsztat. W tym przypadku oznaczało to tyle, że w "Gazecie Polskiej" wypomniano mu rejestrację przez Służbę Bezpieczeństwa w czasach PRL.
Lustracja za apel o powagę
Lustracja abpa Michalika to jednak nic w porównaniu z lustracją, jakiej poddano generała Zbigniewa Ścibora-Rylskiego. Potem okazało się, że w dokumentach IPN generał rzeczywiście był zarejestrowany jako "TW", ale warto pamiętać, co było powodem prześwietlania jego przeszłości.
Ścibor-Rylski odważył się bowiem apelować o powagę i szacunek, kiedy tłum buczał na przedstawicieli władz podczas obchodów rocznicy wybuchu Powstania Warszawskiego. Stwierdzenie generała, że "cmentarz to nie miejsce na politykę" przeniosło go z prawicowego "panteonu" kombatantów do grona zdrajców, agentów i sojuszników władzy.
– Partie starają się wykorzystywać intelektualistów i traktują ich instrumentalnie. Dopóki spełniają zapotrzebowanie, są hołubieni. Kiedy przestają, zostają odtrąceni. Każdy kto występuje w roli intelektualisty musi być autonomiczny, uzbroić się w odporność i niesterowalność – podkreśla prof. Raciborski.
Brzeziński obok prof. Daviesa
Teraz przyszła kolej na prof. Zbigniewa Brzezińskiego, który zapewne pójdzie w ślady historyka, prof. Normana Daviesa. Ten już dawno trafił na listę wrogów, m.in. za to, że nazwał PiS "sektą i ruchem wywrotowym".
Stanisław Janecki, prawicowy dziennikarz i były redaktor naczelny "Wprost", już wczoraj zastanawiał się, dlaczego Brzeziński jest tak "fetowany" w Rosji przy okazji nowych książek... – Powaga i poważanie tego człowieka legły w gruzach – stwierdził zaś Mariusz Błaszczak, szef klubu parlamentarnego PiS.
Ja, skromny poseł RP, oświadczam, że profesor Zbigniew Brzeziński, fetowany i odznaczany, utytułowany i uszanowany swoją wypowiedzią przekroczył wszelkie granice głupoty, a co gorsze - granice zbydlęcenia. CZYTAJ WIĘCEJ
źródło: Salon24
prof. Jacek Raciborski
Zakład Socjologii Polityki UW
Partie starają się wykorzystywać intelektualistów i traktują ich instrumentalnie. Dopóki spełniają zapotrzebowanie, są hołubieni. Kiedy przestają, zostają odtrąceni.