To tu epidemiolodzy odkryli zmutowany wariant koronawirusa, który wywołał globalny alert i doprowadził do wstrzymania lotów z Afryki przez wiele krajów. Na lotniskach w RPA utknęły tysiące ludzi, władze grzmią o dyskryminacji i niesprawiedliwości, w sieci widać wściekłość. Czy RPA może być nowym Wuhan? Jak to wszystko się zaczęło i jak wygląda sytuacja? Oto miejsce, na które patrzy dziś cały świat. Najgorzej ma być w prowincji Gauteng.
Gauteng to najlepiej rozwinięta gospodarczo i najbardziej znana prowincja RPA. Tu znajdują się największe miasta Pretoria i Johannesburg, główne lotnisko międzynarodowe, cztery uniwersytety. Żyje tu ok. 10 mln ludzi.
Właśnie tu w ciągu ostatnich dwóch, trzech tygodni gwałtownie wzrosła liczba zakażonych COVID-19, która postawiła na nogi południowoafrykańskich epidemiologów. Prowincja stała się epicentrum lokalnych zachorowań, nagle zaczęto notować tu ok. 80 proc. wszystkich przypadków w całym kraju, w ciągu dwóch tygodni potroiła się liczba hospitalizacji. "Nie wiadomo jednoznacznie, co wywołało ten skok" – relacjonowały południowoafrykańskie media.
Ona odkryła mutację
Epidemiolodzy podejrzewali, że mają do czynienia z nową mutacją. Oficjalnie Omikrona potwierdzono 24 listopada. Odkryła ją dr Angelique Coetzee. W wywiadzie dla BBC powiedziała, że ok. 18 listopada zaczęła mieć kontakt z pacjentami z "niezwykłymi objawami", które różniły się od wariantu Delta.
– Zaczęło się od pacjenta w wieku ok. 33 lat. Powiedział, że przez ostatnie dni czuł się bardzo zmęczony, trochę bolała go głowa – mówi Coetzee. Mężczyzna czuł drapanie w gardle, nie był to ból. Nie kasłał, nie stracił węchu i smaku. Zleciła test, wyszedł pozytywny. W kolejnych dniach miała więcej pacjentów z podobnymi, lekkimi, objawami. O takich samych przypadkach słyszała od kolegów. Dlatego zaalarmowała South African Medical Association, której jest członkiem.
Potem wszystko potoczyło się lawinowo. Zakażenia Omikronem zanotowano w kolejnych krajach, wiele państw wstrzymało loty z RPA i sąsiednich krajów.
Na lotniskach w Johannesburgu, czy Pretorii zapanował chaos. Tysiące ludzi chciały wydostać się z RPA.
W sieci pojawiły się komentarze, że RPA może stać się nowym Wuhan.
Jednak widać, jak ogromny sprzeciw i bunt wywołuje to u wielu ludzi. A także apele, by nie stygmatyzować RPA i nie pisać/mówić o wirusie z RPA, tak jak w czasie pierwszej pandemii Chiny burzyły się na doniesienia o "chińskim wirusie".
"RPA zaalarmowała o wirusie świat. Przestańcie szerzyć nienawiść przeciwko nam", "Zakaz lotów dla RPA jest ogromnie rozczarowujący i niepotrzebny, wirus jest już w innych krajach", "Wstyd Wielka Brytanio i USA, że zamykacie drzwi przed RPA" – piszą mieszkańcy w mediach społecznościowych. Ale nie tylko oni.
Władze RPA reagują
Prezydent RPA, Cyril Ramaphosa, wygłosił orędzie do narodu. Skrytykował decyzje rządów, które zamknęły granice dla osób przybywających z jego kraju i wezwał do natychmiastowego zniesienia zakazu. Nazwał go niesprawiedliwą dyskryminacją.
Tak samo zareagował południowoafrykański minister zdrowia Joe Phaahla, który innym krajom zarzucił chęć zrzucenia winy na RPA.
"Zakazy podróżowania z RPA sprowadzają się do ukarania kraju za zaawansowane sekwencjonowanie genomu i zdolność do szybszego wykrywania nowych wariantów. Doskonałość naukowa powinna być oklaskiwana, a nie karana" – napisał zaś w komunikacie MSZ.
Na ten wątek zwraca uwagę także wielu internautów. "Republika Południowej Afryki ma jedne z najlepszych ośrodków wirusologicznych na świecie" – piszą w mediach społecznościowych.
Ogromną popularnością cieszy się wpis sprzed kilku miesięcy Graeme'a Codringtona, południowoafrykańskiego pisarza, dyrektora firmy zajmującej się analizami strategicznymi, który ze złością tłumaczy światowym mediom, że w jego kraju pracują czołowi epidemiolodzy na świecie i jest tu bardzo rozbudowana infrastruktura związana z chorobami zakaźnymi.
"Musieliśmy ją stworzyć do walki z AIDS i gruźlicą, które pustoszą nasz kontynent. Nie jest zaskoczeniem, że nasz system medyczny wykrywa nowe warianty koronawirusa" – tłumaczył, wściekły na tych, którzy pisali o "nowym wirusie w RPA".
Skąd pochodzi wirus
W RPA uczulają, że wirus nie musi pochodzić od nich. "To, że po raz pierwszy wykryto wirus w Afryce Południowej, nie oznacza, że stamtąd pochodzi” – już w czwartek informował prof. Tulio de Oliveira.
Również władze sąsiedniej Botswany, gdzie nowy wariant po raz pierwszy został zidentyfikowany 11 listopada i gdzie dotąd potwierdzono 15 przypadków Omikronu, wykluczają, by nowy wariant koronawirusa miał pochodzić z ich kraju. Minister zdrowia Edwin Dikoloti powiedział, że pierwsze cztery przypadki potwierdzono u osób, które przybyły do Botswany z misją dyplomatyczną. Nie wiadomo tylko, z których krajów.
Jak szczepi Afryka
Jakkolwiek by nie było, świat może powiedzieć, że taką sytuację można było przewidzieć. Sytuacja szczepień w Afryce jest dramatyczna, już dawno pojawiały się apele, by uwolnić patenty na szczepionki przeciwko COVID-19 i pomóc biednym krajom. Teraz, gdy świat żyje Omikronem, prezydent USA Joe Biden wezwał do tego światowych przywódców.
W Botswanie zaszczepionych jest ok. 20 proc. W RPA, gdzie procent wyszczepienia narodu należy do najwyższych na kontynencie, w pełni zaszczepionych jest ok. 24 proc. ludzi.
W samej prowincji Gauteng aż 1/3 personelu służby zdrowia nie jest zaszczepiona. A wśród młodych osób w wieku 18-34 lat zaszczepionych jest tylko ok. 22 proc. ludzi.
Teraz wszędzie pojawiają się apele o szczepienia.
W związku z nowym wariantem koronawirusa w szkołach w Gauteng mają być szczepione dzieci.