Reklama.
Tomasz Wróblewski, były naczelny "Rzeczpospolitej", w specjalnym oświadczeniu na YouTube opisuje krok po kroku kulisy przygotowania tekstu o trotylu na wraku tupolewa. Jak twierdzi, podczas rozmowy z nim Prokurator Generalny ani razu nie zasugerował, że na wraku mogło być coś innego niż materiały wybuchowe.
Przekonany byłem, że usłyszę, że nie ma śladów trotylu. Odpowiedź [Seremeta - red.]: "tak mamy taką informację, wiemy o wysoko energetycznych cząsteczką, które mogą wchodzić w skład materiałów wybuchowych". Mówił, że wolałby tego nie publikować. Prokuratura nie jest w stanie stwierdzić, jakiego rodzaju są te cząsteczki, że trzeba poczekać na ekspertyzy. Ani razu nie zasugerował, że mogą wskazywać na inne pochodzenie niż materiały wybuchowe. Dodał: "wiedzieliśmy, że sprawa prędzej czy później wycieknie. Wiedzieliśmy, że część prokuratorów postanowiła szybko pochwalić się odkryciami".
Nie wierzę i nie wierzyłem w zamach.
Nie dawało nam spokoju, co tak naprawdę wykryły czujniki. Gmyz przed 22 wrócił ze spotkania z informatorem i powiedział: "tak to był trotyl, na pewno trotyl".
Zapłaciłem największą cenę, podważono wiarygodność 26 lat rozsypało się.