"Błąd lekarski. To się zdarza". Niedzielski ocenił raport NFZ ws. śmierci 30-letniej Izy w Pszczynie
Wioleta Wasylów
30 listopada 2021, 10:15·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 listopada 2021, 10:15
NFZ zakończyło kontrolę w szpitalu w Pszczynie, w którym zmarła ciężarna 30-letnia Iza. Adam Niedzielski poinformował we wtorek na antenie TVN 24, że otrzymał już wyniki raportu w tej sprawie. – Wypada to kiepsko dla zespołu lekarskiego – przyznał.
Reklama.
Śmierć 30-letniej Izy
Pod koniec października mecenas Jolanta Budzowska nagłośniła na Twitterze sprawę śmierci 30-letniej Izy w szpitalu w Pszczynie. Gdy kobieta trafiła do placówki była w 22 tygodniu ciąży. Po badaniach lekarze stwierdzili bezwodzie, jednak nie dokonali aborcji, tylko czekali aż płód obumrze. Gdy tak się stało, ale po dobie u ciężarnej wystąpił wstrząs septyczny, który doprowadził do jej śmierci.
Kancelaria reprezentująca rodzinę kobiety, jak i sama rodzina podkreślały, że lekarze powinni przerwać ciąże. Zarzucały też, że gdy płód obumarł, zespół lekarzy i pielęgniarek zbagatelizował pogarszający się stan pacjentki.
Kontrola NFZ
Od początku listopada trawa śledztwo w tej sprawie prowadzone przez Prokuraturę Regionalną w Katowicach. W tym samym czasie Adam Niedzielski zlecił NFZ kontrolę w szpitalu w Pszczynie. Teraz minister zdrowia przekazał podczas rozmowy w TVN 24, że zapoznał się już z wynikami raportu w tej sprawie. – Konsultant krajowy został poproszony o zweryfikowanie, wypada to kiepsko dla zespołu. Zdecydowanie idzie to w stronę błędu lekarskiego. Takie decyzje niestety się zdarzają – zdradził.
Niedzielski na razie nie chciał zdradzać więcej szczegółów. Zapewnił jednak przy tym, że opinia publiczna będzie mogła zapoznać się z wynikami kontroli w "odpowiednim czasie".
Stanowisko szpitala i zawieszenie lekarzy
Niedługo po śmierci kobiety, szpital w Pszczynie w swoim komunikacie próbował przekonywać, że "jedyną przesłanką kierującą postępowaniem lekarskim była troska o zdrowie i życie Pacjentki oraz Płodu". "Lekarze i położne zrobili wszystko co było w ich mocy, stoczyli trudną walkę o Pacjentkę i jej Dziecko" – podkreślano.
Jednak już kilka dni później placówka przekazała, że dyrekcja przeprowadziła postępowanie wyjaśniające okoliczności śmierci 30-letniej Izy. "W związku z tym 5 listopada podjęto decyzję o zawieszeniu realizacji kontraktów dwóch lekarzy, którzy pełnili dyżur w czasie pobytu Pacjentki w szpitalu. W chwili obecnej lekarze nie pełnią w placówce swoich obowiązków w wyniku którego zawieszono dwoje lekarzy" – poinformował szpital w komunikacie.
Surowsze prawo antyaborcyjne
Prawnicy reprezentujący rodzinę zmarłej podkreślali, że jeszcze przed śmiercią 30-latka kontaktowała się z najbliższymi, którym pisała o tym, że lekarze zdecydowali się poczekać na obumarcie płodu. "Wiązała to z obowiązującymi przepisami ograniczającymi możliwości legalnej aborcji" – informowała kancelaria.
Trybunał Konstytucyjny 22 października 2020, zgodnie z wolą Jarosława Kaczyńskiego ogłosił, że aborcje embriopatologiczne są nielegalne. To oznacza, że kobiety w Polsce nie mogą usunąć ciąży nawet wtedy, kiedy badania wskazują na to, że płód jest trwale uszkodzony.
Wcześniej, zgodnie z kompromisem aborcyjnym z 1993 roku, ciążę można było przerywać w trzech sytuacjach: gdy ciąża zagraża życiu lub zdrowiu kobiety; gdy ciąża powstała w wyniku gwałtu lub kazirodztwa i właśnie wtedy, gdy płód jest ciężkiego i nieodwracalnie upośledzony albo cierpi na nieuleczalną chorobę zagrażającą jego życiu.
1 grudnia w Sejmie ma się odbyć pierwsze czytanie obywatelskiego projektu autorstwa Fundacji Pro-Prawo do Życia zakładającego wprowadzenie praktycznie całkowitego zakazu aborcji i ustanowienie surowych kar za usuwanie ciąży.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut