Media obiegły informacje o tym, że Doda usłyszała zarzuty prokuratorskie, a jej były mąż Emil S. został zatrzymany. Tymczasem wokalistka postanowiła odnieść się do tej sprawy na pośrednictwem mediów społecznościowych. "Za głupotę, naiwność i zaufanie, się płaci" – podkreśliła w poście.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Napisz do mnie:
weronika.tomaszewska@natemat.pl
Doda z zarzutami. Emil S. zatrzymany w Warszawie
Przypomnijmy, we wtorek 30 listopada RMF FM podało, powołując się na informacje uzyskane przez reportera Krzysztofa Zasadę, że piosenkarka Dorota Rabczewska jest "podejrzana o pomocnictwo do przestępstwa z artykułu 300 Kodeksu karnego, mówiącego o udaremnieniu zaspokojenia wierzycieli".
Grożą za to trzy lata więzienia. Jeśli wierzycieli było wielu, kara może wzrosnąć nawet do ośmiu lat. Na stronie rozgłośni podano też, że były mąż artystki, Emil S. został we wtorek zatrzymany i jest w tej sprawie przesłuchiwany. Kobieta natomiast nie była zatrzymywana, ale wezwano ją do prokuratury, gdzie także złożyła wyjaśnienia.
Doda o zatrzymaniu Emila S. i zarzutach
Doda w odpowiedzi na medialne doniesienia zamieściła nagranie na InstaStory, w którym odniosła się do tej sprawy i zaapelowała o niezasłanianie jej twarzy w artykułach. Dodatkowo postanowiła opublikować na swoim profilu oświadczenie.
Na początku wpisu poinformowała, że była producentem kreatywnym filmu "Dziewczyny z Dubaju" i dostarczyła gotowe dzieło, które bije rekordy oglądalności 2021 roku. Jak dodała, jej były mąż Emil S. miał zająć się budżetem, "dopiąć umowy" i opłacić ekipę.
"Emil z ponoć 40 zarzutami został aresztowany. Ja jako prezes spółki dostałam jeden zarzut i pewnie parę lat bronienia się w sądzie. Rozumiem. Za głupotę, naiwność i zaufanie się płaci. Brak świadomości nie zwalnia z odpowiedzialności. Byłam na to psychicznie przygotowana" – oświadczyła wokalistka.
Zapowiedziała też, współpracę i pomoc w odzyskaniu pieniędzy inwestorom i ekipie. "Chcę pomóc inwestorom i ekipie odzyskać pieniądze, dlatego przejęłam konto z syndykiem, z którym omawiałam porozumienia od miesiąca. Dalej będę promować oraz dystrybuować ten wspaniały film, ale już sama! Nauczka na przyszłość: jesteś artystą? Twórz filmy, a nie spółki. Do tego pierwszego, jak widać, mam talent" – podsumowała Rabczewska.
Niejasny proceder Emila S.
Kilka miesięcy temu "Duży Format" donosił, że Emil S. jest zamieszany w niejasny proceder, przez który inwestorzy omamieni wizją wysokich zysków, stracili swoje pieniądze.
Zachęceni przez biznesmena inwestorzy wpłacali wysokie sumy, nie tylko na "Dziewczyny z Dubaju", ale także na głośnego "Pitbulla" w reżyserii Pasikowskiego oraz powstający "GROM" o jednostce specjalnej czy komedię "Chłopaki nie płaczą 2". Wśród inwestorów dwóch czy trzech wpłaciło powyżej miliona, reszta po kilkaset tysięcy, a niektórzy po kilkadziesiąt tysięcy złotych. Jeden z nich wpłacił nawet 5 milionów.
Wówczas Doda w rozmowie z mediami podkreśliła, że odcina się jednoznacznie od niejasnych interesów byłego męża, twierdząc, że doniesienia są dla niej "szokujące".