
Reklama.
W tym roku sytuacja między Białorusią i Polską jest bardzo napięta, szczególnie przez kryzys migracyjny na granicy. Alaksandr Łukaszenka wielokrotnie w tym czasie rzucał oskarżenia w kierunku polskich władz. Tak samo było w rozmowie z dyrektorem generalnym rosyjskiej państwowej agencji informacyjnej MIA Rosija Siegodnia, Dmitrijem Kisielowem, której fragmenty przytacza agencja Biełta.
Czytaj także: Łukaszenka grozi. Zapowiedział, co się stanie, jeśli Polska zamknie swoją granicę
Łukaszenka: "Wybory w Polsce były sfałszowane"
W zeszłym roku odbyły się – jak się okazało sfałszowane – wybory prezydenckie na Białorusi. Gdy podano, że Łukaszenka zdobył aż 80,2 proc. głosów, doszło do ogromnych protestów w kraju. Jednak reżim brutalnie je stłumił. Białoruski przywódca zarzekał się, że wyników nie sfałszował. Za to o podobne praktyki oskarżył Polskę.Dziennikarz zapytał Łukaszenkę, czy uważa, że w Polsce, gdzie Andrzej Duda bardzo niewielką liczbą głosów pokonał w II turze Rafała Trzaskowskiego, doszło do sfałszowania wyborów. Białoruski przywódca stwierdził bez wahania: "Absolutnie!". – Prawo i Sprawiedliwość jest teraz u władzy. Jest takie trio: Kaczyński, Morawiecki, Duda. Kiedy opozycja dobrze wypadła w wyborach, przekazali Dudzie kilka tysięcy głosów, mniej niż jeden procent, żeby uczynić go zwycięzcą – przekonywał.
Podczas wyborów w Polsce najwięcej zastrzeżeń dotyczyło nierównego traktowania kandydatów podczas kampanii wyborczej. Partie opozycyjne podkreślały, że ich kandydaci dostawali o wiele mniej czasu antenowego w mediach publicznych, a ich postaci były pokazywane w złym świetle.
Po zatwierdzeniu wyników i uznaniu ich przez Sąd Najwyższy w Polsce nie doszło do poważniejszych protestów, bo – jak twierdzi Łukaszenka – "Amerykanie je zahamowali, obiecując opozycji zwycięstwo w następnych wyborach". – Polska jest pod większą kontrolą zewnętrzną niż Ukraina, tylko oni robią to po cichu. Większość polskiego społeczeństwa nie chce walki z Białorusią. Nigdy nie widzieli w nas nic złego. Dziś opamiętali się, przebudzili się i widzą, co się dzieje i kto jest za to winny – zarzekał się Łukaszenka.
Co ciekawe, przyznał, że "Donald Tusk jest silnym politykiem". – Przy jego udziale ci, którzy są obecnie u władzy, poniosą straszną porażkę – oznajmił.
"Nie obchodzi mnie, czy Zachód uzna mnie za prezydenta"
Mówiąc o swoich rozmowach z Angelą Merkel, oznajmił: – Nazwałem ją panią kanclerz, a ona nazwała mnie prezydentem. To zupełnie próżne gadanie o uznaniu lub nieuznaniu mnie jako prezydenta. Nie obchodzi mnie, co tam o mnie myślą. Jestem prezydentem Białorusi – próbował przekonywać.Dodał też, że z prezydentem Rosji Władimirem Putinem znajduje się w bliskich relacjach. – Jesteśmy braćmi. Zostało to teraz żywo zamanifestowane. W ten sam sposób widzimy główne aspekty świata, te same problemy. Czasami możemy wyciągnąć nie do końca takie same wnioski. Nasze działania mogą być inne. Ale nasze oczy widzą ten świat w ten sam sposób – stwierdził.
– Kiedyś byłem rozczarowany, dopóki nasi prawdziwi wrogowie ponownie nie uderzyli w głowę prezydenta Putina i mnie – dodał.