
Dwa równe, dalekie skoki - w trudnych warunkach. W szóstym konkursie sezonu Pucharu Świata Kamil Stoch potwierdził, że nadal należy się z nim liczyć, jeśli mowa o czołówce sezonu skoczków narciarskich. Polak zajął trzecie miejsce w Klingenthal, zaliczając swoje jubileuszowe, 80. podium w karierze.
REKLAMA
Już piątkowe kwalifikacje dawały nadzieję, że Kamil Stoch może w weekend zaliczyć dobre występy w Pucharze Świata. 34-letni skoczek był trzeci, co potwierdził również w walce o punkty. I kto wie, co by było, gdyby Stoch miał nieco lepsze warunki do skakania podczas sobotniego konkursu.
– Super, że jest to podium. Dzisiaj było fajnie, ale zarazem trudno. Nie tak znowu bardzo łatwo, ale też nie wyjątkowo ciężko. Było tak sobie. Drugi skok wydawał mi się dużo lepszy niż ten pierwszy. Bardzo przyjemny, fajny. Chciałoby się, żeby można było polecieć trochę dalej. Wiedziałem jednak, że wiatr nie był pod narty – mówił przed kamerami Eurosportu uśmiechnięty od ucha do ucha Stoch.
Polak w sobotnim konkursie skoczył odpowiednio 132 i 133 metry. Dwa równe skoki w trudnych warunkach, przy wiejącym w plecy - a nie pod narty - wietrze, nie przeszkodziły w dobrym wyniku trzykrotnemu mistrzowi olimpijskiemu.
– Dobra energia na pewno się uwolniła. Nie powiem, że to był kamień z serca. Uważam, że zasłużyłem na to podium. Pracuję ciężko od początku sezonu i wiem też, że te skoki są naprawdę dobre. Brakowało, żeby wszystko się dobrze zgrało w taki dobry rytm. Żeby cały skok wyglądał dobrze – dodał Stoch.
Dla Polaka podium w niemieckim konkursie miało też dodatkowy, indywidualny wydźwięk. Stoch po raz 80. w karierze stanął na podium w zawodach PŚ. Lepszy w historii skoków narciarskich z Polaków jest już tylko Adam Małysz, mający osiem takich okazji więcej w swoim dorobku.
Przed Stochem są już tylko takie legendy jak: Simon Ammann (tyle samo co Stoch), Gregor Schlierenzauer (88), wspomniany Małysz (88) i Janne Ahonen (108).
– To super nagroda za pracę. Bardzo przyjemne uczucie – cieszył się z kolejnego podium Stoch po zakończeniu sobotniego konkursu.
Biało-Czerwoni udanie powrócili do rywalizacji w PŚ po kiepskim weekendzie podczas zawodów w Wiśle-Malince. Rozczarowanie na własnym terenie było wyjątkowo bolesne, przez co na zmiany w kadrze zdecydował się trener Polaków, Michal Doleżal.
Z tego też względu nawet w kwalifikacjach nie zobaczyliśmy Dawida Kubackiego, Klemensa Murańki, Stefana Huli, Jakuba Wolnego i Andrzeja Stękały. Polacy w Niemczech stawili się tylko w czwórkę. I komplet Biało-Czerwonych przebrnął przez kwalifikacje.
W samym konkursie trochę szczęścia zabrakło jednemu z "nowych", Aleksandrowi Zniszczołowi. Polak ostatecznie zajął 37. miejsce. Za to na plus należy zapisać występ zaledwie 22-letniego Pawła Wąska. Który przebojem wdarł się do czołowej trzydziestki. Niestety, w drugiej serii popsuł swój skok, lądując na zaledwie 118 metrze, kończąc konkurs na 30. miejscu.
Niewielki niedosyt może odczuwać Piotr Żyła. Po skoku na odległość 130,5 i 130 metrów zakończył rywalizację na 17. pozycji. W przypadku mistrza świata 2021 nie ulega wątpliwości, że stać go na jeszcze bardziej dalekie skoki.
W niedzielę kolejny konkurs indywidualny w Klingenthal. Dzień rozpocznie się od kwalifikacji o 14:00. Pierwszą serię konkursową zaplanowano na 16:00.
Czytaj także: