Krystyna Janda wspomina aferę szczepionkową. "Okazało się, że jesteśmy jakimiś potworami"
redakcja naTemat
13 grudnia 2021, 21:04·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 grudnia 2021, 21:04
Krystyna Janda była jedną z głównych bohaterek tzw. afery szczepionkowej. Po niemal roku od jej wybuchu wspomina ją na łamach "Newsweeka" w rozmowie z Tomaszem Lisem. – Nagle się okazało, że jesteśmy jakimiś potworami – opowiadała redaktorowi naczelnemu tygodnika.
Reklama.
Afera szczepionkowa
Przypomnijmy, że na początku tego roku wybuchła tzw. afera szczepionkowa. Powodem skandalu było to, że część znanych osób zaszczepiła się poza kolejnością przed pracownikami służby medycznej.
Jedną z zaszczepionych przeciw COVID-19 w ten sposób osób była Krystyna Janda, która ze względu na liczne komentarze (czasami kontrowersyjne) w mediach stała się niejako twarzą całego skandalu.
Janda dla "Newsweeka"
Niemal rok po wybuchu afery Janda udzieliła wywiadu Tomaszowi Lisowi na łamach "Newsweeka". W rozmowie pojawił się oczywiście temat skandalu związanego z zaszczepieniem poza kolejnością oraz hejtu, jaki w związku z nim spadł na aktorkę.
– Okazało się, że pani, która wtedy nas zaprosiła na szczepionkę, dostała kwiaty i medal od ministra. Nas nikt nie przeprosił. Byliśmy kompletnie niewinni. Mieliśmy próbę "Alei zasłużonych" obok szpitala, który znaliśmy i dostaliśmy telefon, że możemy przyjść. W ogóle się nie zastanawialiśmy, czy jesteśmy pierwsi, czy drudzy, czy można, czy nie można – relacjonowała.
– Powiedzieli: są wolne szczepionki, nie ma nikogo, zmarnują się. To po prostu poszliśmy. Wszyscy byliśmy seniorami. Nagle się okazało, że jesteśmy jakimiś potworami, które ukradły szczepionki potrzebującym ludziom – dodała.
Jak wspomina Janda, swoje niezadowolenie z faktu wspomnianych szczepień czasami okazywali nawet widzowie podczas spektakli zarządzanego przez nią "Och-Teatru".
– Zdarzało się, że ktoś z widowni wstał i wyszedł. Ale po to kupił bilet, żeby zrobić demonstrację i trzasnąć drzwiami. Jedna para wychodziła w pierwszej części, a po przerwie wracała, żeby drugi raz wyjść. Nas to już bardzo śmieszyło – opowiadała.
Janda o wpisie Kurdej-Szatan
Janda odniosła się też do swojego komentarza w sprawie wpisu Barbary Kurdej-Szatan. Aktorka podobnie jak Sandra Kubicka czy Paulina Młynarska stanęła w obronie Kurdej-Szatan.
– Zareagowałam, bo przeczytałam komentarze. Nieludzkie, ohydne. Nie znam pani Kurdej-Szatan, ale rozumiem emocjonalny wpis matki dwójki dzieci i słusznie protestuje przeciw losowi dzieci na granicy, który zgotowały im także polskie władze – skomentowała Janda.
– Po prostu nie mogłam uwierzyć, że ludzie coś takiego mogą pisać, tak jej źle życzyć i tak łatwo i bezwzględnie oceniać. 80 procent wpisów było przeciwko jej. Myślałam, że będzie 100 procent poparcia, i nagle się okazało, jak jesteśmy obrzydliwi. Trudno uwierzyć, że tak długo mieszkało się w jednym domu z takimi ludźmi – skwitowała.