Niewiele brakowało, a tegoroczny Marsz Niepodległości skończyłby się po minięciu zaledwie dwóch przecznic ulicy Marszałkowskiej. Zaraz po minięciu Ronda Dmowskiego spora część uczestników wyprzedziła ciężarówkę prowadzącą pochód i wszczęła zamieszki. Organizatorzy nie próbowali ich uspokoić, ale skandowali przez nagłośnienie "Gestapo". Dopiero po kilkudziesięciu minutach uspokoili sytuację.
Już na Placu Defilad sytuacja była napięta. Kilka razy zaintonowano "zawsze i wszędzie policja j***a będzie" oraz odpalano race i petardy hukowe. Gdy Marsz Niepodległości opuścił Plac Defilad wszystko przebiegało spokojnie, jednak tylko do wysokości ulicy Kruczej. Koło kawiarni Green Coffee zaczęły się pierwsze zamieszki. Policja próbowała spowolnić czoło pochodu, które zupełnie wymknęło się organizatorom spod kontroli. W stronę policjantów poleciały race i petardy. Funkcjonariusze zaczęli nawoływać posłów, senatorów i osoby postronne oraz kobiety w ciąży i dzieci do opuszczenia terenu marszu.
Było to przygotowywanie terenu do użycia siły. I doszło do niego, bo tłum stawał się coraz bardziej agresywny. Służby porządkowe użyły gazu łzawiącego i broni gładkolufowej. W stronę policjantów otaczających Green Coffee poleciały fragmenty kostki brukowej oraz race. Było słychać tłuczone szkło. Sytuacja zaogniła się częściowo z winy organizatorów, którzy początkowo nie robili nic poza wzywaniem, by nie dać się sprowokować policji oraz skandowaniem "Gestapo". Dopiero później zaczęli wzywać do cofnięcia się i nienapierania na policję.
W tłumie nadal było sporo osób starszych, a nawet rodziców z dziećmi. W pewnym momencie z platformy, na której znajdowali się organizatorzy zaintonowano hymn. Wydaje się, że to pozwoliło nieco uspokoić nastroje. Nie obyło się jednak bez ofiar, bo karetki kursowały dość intensywnie, a ja sam widziałem mężczyznę, który miał ranę głowy i leżał oszołomiony na chodniku.
Policjanci i organizatorzy w końcu zapanowali nad tłumem, który wycofał się z powrotem do Ronda Dmowskiego. Policjanci nie zdecydowali o przerwaniu marszu, który ruszył dalej w kierunku pomnika Romana Dmowskiego. W zeszłym roku to tam, na Placu na Rozdrożu, spłonął wóz TVN-u. Nie wiadomo w którym momencie ponownie wybuchną uspokojone na chwilę nastroje tłumu.