Jarosław Kaczyński z okazji rocznicy wprowadzenia stanu wojennego podkreślał w wywiadzie dla "Gazety Olsztyńskiej", że była to wojna wypowiedziana własnemu narodowi. – Jej celem było zdławienie wolnościowych i godnościowych aspiracji większości polskiego społeczeństwa – mówił prezes PiS.
Jarosław Kaczyński podkreślił, że rocznica stanu wojennego to bardzo ważna dla niego data.
Wspomina, że przed 13 grudnia 1981 roku spodziewał się, że "dojdzie do czegoś złego".
"Niestety, mimo wysiłków historyków nie znamy dokładnej liczby ofiar stanu wojennego" – zauważa prezes PiS.
Jarosław Kaczyński o stanie wojennym
W wywiadzie dla "Gazety Olsztyńskiej" Jarosław Kaczyński odpowiedział na pytanie, czym dla niego było wprowadzenie stanu wojennego. – Nie ulega dla mnie wątpliwości, że była to wojna wypowiedziana własnemu narodowi. Jej celem było zdławienie wolnościowych i godnościowych aspiracji większości polskiego społeczeństwa – podkreślił.
– Trzeba pamiętać, że do "Solidarności" w trakcie kilku miesięcy wstąpiło prawie 10 milionów ludzi. To był wielki, wyjątkowy w dziejach świata ruch społeczny, zdecydowanie wykraczający poza formułę klasycznego związku zawodowego – dodaje prezes Prawa i Sprawiedliwości.
Kaczyński zauważa, że nie należy tej decyzji traktować w kategoriach "mniejszego zła", ponieważ nie ma dowodów na to, że agresja sowiecka na Polskę pod koniec 1980 roku była realna, a wręcz przeciwnie z ujawnionych później dokumentów wynikało, że Moskawa ją wykluczyła.
– A zatem nie groźba sowieckiej interwencja legła u podstaw ogłoszenia stanu wojennego, tylko niechęć do zawarcia jakiegokolwiek kompromisu z upominającym się o swoje prawa społeczeństwem oraz do podzielenia się z nim posiadaną władzą – stwierdza Kaczyński.
Jak wspomina, spodziewał się, że może dojść do wprowadzenia stanu wyjątkowego. –To, że rozpocznie się on 13 grudnia, rzecz jasna, nie wiedziałem, ale atmosfera gęstniała od wielu tygodni, nie mówiąc już o pogłębiającym się od dłuższego czasu kryzysie, więc można się było spodziewać, że do czegoś złego dojdzie – tłumaczy.
Natomiast spytany o konsekwencje stanu wojennego stwierdził, że były one "wielorakie".
– Niestety, mimo wysiłków historyków nie znamy dokładnej liczby ofiar stanu wojennego, zwłaszcza że – co podkreślają badacze – należą do nich także osoby, które nie straciły życia wskutek użycia wobec nich przemocy, ale z innych powodów, np. nie dotarła do nich w związku z brakiem łączności telefonicznej pomoc, jak to było w czasie powodzi w ówczesnym województwie płockim. Za wszystkimi represjami stanu wojennego kryły się cierpienia, ból i różnego typu indywidualne i rodzinne tragedie – powiedział Kaczyński.
Na koniec zaznaczył, że rocznica 13 grudnia 1981 r. powinna być dla Polaków ważna. Po pierwsze ze względu na pamięć o ofiarach, a po drugie dlatego, że "okres Solidarności był jednym z etapów naszej polskiej walki o wolność, za co zapłaciliśmy wysoką cenę w postaci stanu wojennego, związanych z nim represji oraz jego bardzo negatywnych konsekwencji politycznych".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Przede wszystkim straciło życie wielu ludzi. Ginęli oni podczas pacyfikacji zakładów pracy, tak jak w trakcie obrony kopalni Wujek, podczas demonstracji, w wyniku brutalnych pobić przez funkcjonariuszy MO i SB lub w ramach zaplanowanej zbrodni – tak przecież zginął Błogosławiony ksiądz Jerzy Popiełuszko, czy też zamordowani zostali przez nieznanych sprawców u schyłku PRL księża: Stefan Niedzielak, Stanisław Suchowolec czy Sylwester Zych.