Finał akcji "Mikołaju, mam dom".
Finał akcji "Mikołaju, mam dom". Fot. Facebook/ Mikołaju Mam Dom

Tuż przed świętami, dzięki Stowarzyszeniu Otwarte Drzwi odbywa się akcja "Mikołaju, mam dom". Ponad setka dzieci z rodzin zastępczych i rodzinnych domów dziecka spotka się wspólnie, aby otrzymać prezent, spędzić razem czas i poznać rówieśników. To czas wzruszeń i dużych emocji. – Serce mi się kraje, jak widzę ich oczy, gdy pojawia się Mikołaj i wręcza prezenty – opowiada nam Wanda Maciejewska, koordynatorka projektu.

REKLAMA

"Mikołaju, mam dom"

Święta to czas radości, szczególnie dla dzieci. Kto z nas nie pamięta radości z oczekiwania na przybycie Świętego Mikołaja i zastanawiania się, co tym razem pojawi się pod choinką. Ten magiczny czas należy się zwłaszcza tym dzieciom, które doświadczyły w swoim życiu wiele cierpienia.
Z licznymi trudnościami mierzą się dzieci z rodzin zastępczych, które przeżyły stratę lub dramat rozstania z rodzicami biologicznymi. Szczególnie trudna jest sytuacja rodzin z terenów wiejskich. To dla nich Stowarzyszenie Otwarte Drzwi organizuje akcję "Mikołaju, mam dom". Od 10 lat dzieci spotykają się ze Świętym Mikołajem, od którego otrzymują prezenty.
Grudniowa akcja jest zwieńczeniem całorocznego projektu "Mam Dom", w którym organizowane jest wsparcie dla ciężko doświadczonych dzieci i ich rodziców. To okazja dla nich, żeby przyjechali do Warszawy, spędzili czas z innymi rodzinami, mieli chwilę wytchnienia i radości. A dla organizatorów projektu, by na własne oczy zobaczyli, ile radości może dać bezinteresowna pomoc.
– Serce mi się kraje, jak widzę ich oczy, gdy pojawia się Mikołaj i wręcza prezenty. Te dzieci są takie cudowne – opowiada Wanda Maciejewska, koordynatorka projektu.
logo
Mikołaj wręcza prezenty dzieciom podczas finału akcji. Fot. Facebook/ Mikołaju Mam Dom

Dzieci z terenów wiejskich

Stowarzyszenie Otwarte Drzwi kieruje swoje wsparcie głównie do dzieci z pieczy zastępczej, które mieszkają na terenach wiejskich na obszarze Mazowsza. Współpracuje z Powiatowymi Centami Pomocy Rodzinie oraz placówkami oświatowymi. Jak opowiada koordynatorka projektu Wanda Maciejewska, pomoc dla dzieci z terenów wiejskich jest bardzo ważna, bo często są to osoby wykluczone społecznie, które doświadczają ciężkich warunków życiowych.
– Na wsi jest zupełnie inna rzeczywistość. Podczas mojej pracy w Stowarzyszeniu wiele razy zobaczyłam tam straszną biedę. Ciężką sytuację mają zwłaszcza rodziny wielodzietne, zdarza się, że żyją w bardzo złych warunkach. Różnice są ogromne między dziećmi ze wsi a z miast. Dzieci ze wsi mają dużo gorzej, w miastach są fundacje, mnóstwo inicjatyw, są hojni sponsorzy – mówi nam Wanda Maciejewska. – Dlatego skupiliśmy się na dzieciach z Mazowsza, a nie z Warszawy, gdzie mamy placówkę – dodaje.
Oczywiście na terenach wiejskich żyją też rodziny z pieczy zastępczej, które dobrze sobie radzą finansowo. Jednak i dla nich przyjazd do Warszawy, zapewnienie dzieciom dodatkowych atrakcji i przede wszystkim spotkanie z innymi dziećmi, to duże przeżycie.
Czytaj także:

Czym jest piecza zastępcza?

Rodzinna piecza zastępcza jest sprawowana w przypadku niemożności zapewnienia dziecku opieki i wychowania przez rodziców biologicznych. Obejmuje kilka form, w tym rodziny zastępcze, rodzinne domy dziecka czy zawodowe rodziny zastępcze, które z tytułu wykonywanej pracy otrzymują wynagrodzenie. Są to alternatywy dla domów dziecka. Chodzi o to, by dzieciom, które znajdują się w trudnej sytuacji, zapewnić prawdziwy dom. Piecza zastępcza funkcjonuje od 2011 roku, wówczas w życie weszła Ustawa o wspieraniu rodziny i systemie pieczy zastępczej. Wanda Maciejewska wspomina, że początki nowej rzeczywistości prawnej były trudne.
– Poznałam dwie osoby, które zdecydował się stworzyć rodzinę w pieczy zastępczej. Jedna rodzina dostała dzieci w wieku nastoletnim i świetnie poradziła sobie w nowej roli. Inni wyznali mi, że nie wiedzieli, na jak głęboką wody się rzucili. Trochę to trwało, zanim odnalazła się w tej sytuacji. To były początki, te osoby dostały od razu sześcioro, siedmioro dzieci.

"Takich momentów się nie zapomina"

Wanda Maciejewska z rodzinami z pieczy zastępczej współpracuje od 2011 roku, czyli od momentu, gdy w życie weszła ustawa o wspieraniu rodziny. Podczas swojej działalności pomagała też domom dziecka. Opowiada, że historie dzieci bardzo ją dotykają, ale są też lekcją życia. Uczą, jak cieszyć się z małych rzeczy i doceniać to, co mamy.
– Pamiętam chłopca z domu dziecka, który siedział przy bufecie i cicho mówi sam do siebie "Ciekawe co będzie na obiad, może mięso, może nawet schabowy, ale jak będzie mielony, to też będzie dobrze". To słowa dziecka, które same do siebie mówiło, marząc o smacznym posiłku – podkreśla.
Wspomina też, jak podczas jednej z edycji akcji "Mikołaju, mam dom", stowarzyszenie dostało od sponsora skórzane rękawice bokserskie, przekazała je najstarszemu chłopcu, 19-latkowi.
– Jak on zobaczył te czerwone rękawice, to chwycił mnie w pół i obrócił mnie pięć razy dookoła siebie z tej radości. On był taki szczęśliwy, popłakał się, gdy dostał te rękawice bokserskie. Takich momentów się nie zapomina, to są piękne chwile – mówi.
Izabela Petrovic
Stowarzyszenie Otwarte Drzwi

Miałam zaszczyt uczestniczyć w wydarzeniu "Mikołaju, mam Dom" i przekonać się, że Mikołaje naprawdę istnieją! Dowód? Niezapomniany błysk w oczach dzieci, uśmiechy pełne zachwytu i radość niemająca końca! To wyjątkowy czas pełen pozytywnych wrażeń i dobrej zabawy, który możliwy jest dzięki zaangażowaniu i życzliwości naszych Przyjaciół, Wolontariuszy i Darczyńców. Najbardziej cieszy mnie to, że w dniu Wielkiego Finału możemy spędzić ze sobą czas, lepiej się poznać i wspólnie celebrować wyjątkową atmosferę Świąt Bożego Narodzenia. Dla takich chwil warto po prostu żyć i być!

logo
Finał akcji "Mikołaju, mam dom" (grudzień 2018 r.) Fot. Facebook/Mikołaju Mam Dom

Dać nowy dom

W akcji "Mikołaju, mam dom" bierze udział rodzina pani Izy i Mariusza z powiatu mińskiego. O Stowarzyszeniu dowiedzieli się od Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. W 2019 roku pierwszy raz wzięli udział w akcji, to wtedy ich kilkuletnie dzieci – Krystian i Amelka – pierwszy raz na własne oczy zobaczyły Świętego Mikołaja.
– To było dla nich coś nowego, zobaczyły żywego Mikołaja. Samo przeżyci to, że były wśród dzieci, było czymś nowy dla nich. Jednak nie było widać po nich stresu czy strachu, były bardzo energiczne, żywo biegały po scenie i wśród dzieciaków – wspomina pani Iza. – Nasze dzieci nie są wystraszone, zahukane, to pewnie przez to, że czują się bezpiecznie – dodaje.
Dzieci pojawiły się w domu Izy i Mariusza 1 września 2018 roku. Wówczas ich życie stanęło na głowie. Iza wzięła urlop macierzyński. – Zaczęło się myślenie o dzieciach, że to nie ja jestem na pierwszym miejscu, tylko one. Musiałam ograniczyć czas na swoje zainteresowania, a przekazać ten czas dzieciom – wspomina pierwsze momenty.
Amelka i Krystian są biologicznym rodzeństwem. Dziewczynka od pierwszych miesięcy życia przebywała w pogotowiu opiekuńczym, Krystian raz był u rodziny biologicznej, raz u zastępczej. Kiedy trafili pod dach Izy i Mariusza, Amelka miała pół roku, a Krystian 3,5. Pani Iza wspomina, że chłopiec na początku był bardzo wystraszony i nie okazywał uczuć, szczególnie jej.
– Na początku Krystian był dla mnie bardzo chłodny, wolał przebywać z moim mężem. Prawdopodobnie wynikało to z postawy jego matki biologicznej, która nie interesowała się nim i miał uraz, przez to mnie ignorował.

Bolało mnie na początku, że Krystian nie chciał się przytulać. Jak byłam czulsza, to czułam, jak sztywnieje. Było to dla mnie bardzo trudne, ale nie chciałam naciskać, wiedziałam, że potrzebuje czasu. Amelka była młodsza, więc przeżywaliśmy z nią pierwszy ząbek, potem pierwsze kroki. To było cudowne.

Obecnie Iza i Mariusz są na końcowym etapie procedur adopcyjnych. Przyznają, że zawsze chcieli mieć dzieci i myśleli od pewnego czasu o adopcji.
– Zawsze myśleliśmy o adopcji, gdyby się nie udało mieć własnych dzieci. I tak życie się potoczyło, zbudowaliśmy własny dom, ale było w nim pusto. Stwierdziliśmy, że do pewnego wieku damy sobie czas, a potem zaczniemy się interesować adopcją.
Na początku zapisali się na kurs dla osób, które chcą stworzyć rodzinę zastępczą, aby zobaczyć, jak to wygląda.
– Chcieliśmy się sprawdzić, czy podołamy opiece nad obcym dzieckiem. Miesiąc po zakończeniu kursu zaproponowano nam opiekę nad naszymi dzieciakami. To było totalne przewrócenia nam życia do góry nogami. Z jednej strony mieliśmy już ugruntowaną sytuację życiową – pracę, codzienne obowiązki. A tu nagle dwoje małych dzieci. Ale nie zastanawialiśmy się długo, już na pierwszym spotkaniu z koordynatorką, powiedzieliśmy, że nie mamy nad czym się zastanawiać, bo zawsze o tym marzyliśmy.
Amelka i Krystian nie mogą się doczekać tegorocznego spotkania ze Świętym Mikołajem. Chłopiec przygotowuje pracę na konkurs. W poprzedniej edycji jego praca została wyróżniona. Wierzy, że w tym roku będzie podobnie.

Jak wygląda wręczenie prezentów?

W grudniu dzieci objęte opieką stowarzyszenia spotykają się na Wielkim Finale akcji w Warszawie. Na dzieci czeka prawdziwy Mikołaj, który wręczy im prezenty. W takim wydarzeniu bierze udział 120 dzieci oraz ich rodzice. W tym roku paczki zostaną przekazane 130 podopiecznym.
– To zawsze jest wielka radość, pamiętam, jak kiedyś nastoletnie dziewczynki dostały profesjonalne kuferki do makijażu. Były bardzo zadowolone. Naszych podopiecznych cieszą też prezenty elektroniczne i sprzęt sportowy. Staramy się, aby młodzież dostała, coś związanego z ich zainteresowaniami i potrzebami. Na przykład, jak ktoś lubi rysować, to dostaje specjalne pędzle – mówi Wanda Maciejewska. – Małe dzieci to się cieszą ze wszystkiego – dodaje.
W tym roku będzie kameralnie, w siedzibie Stowarszyszenie Otwarte Drzwi pojawią tylko reprezentanci rodzin. Poprzedni finał nie odbył się z powodu pandemii, emocje są jeszcze większe z racji dwuletniej przerwy.
Dla niektórych dzieci to pierwszy raz, gdy na własne oczy zobaczą Świętego Mikołaja, dlatego jest to duże przeżycie. Jakub Grotowski ze Stowarzyszenia Otwarte Drzwi wspomina, jak podczas jednego z finałów w Centrum Olimpijskim znalazł metalowego konia i spontanicznie zdecydował, że tym razem Mikołaj "wjedzie" na koniu. To była wielka frajda dla dzieci, ale tez dorosłych.
logo
Mikołaj wjeżdża na koniu. Fot. Tomasz Parzychowski
Jakub Grotowski

"Mikołaju, mam dom" to wydarzenie, które rozkrusza najtwardsze serca. Dziesiątki uśmiechów dzieci, spośród których część przeszła przez piekło na ziemi, sprawiają, że człowiek zaczyna rozumieć, jak bardzo potrzebujemy empatii i wsparcia. To niepowtarzalne doświadczenie, polecam zaangażować się w dobre inicjatywy każdemu, kto tylko może, bo powrót do domu ze świadomością, że zrobiło się coś dobrego to najlepsze uczucie na świecie.

Dzieci oprócz prezentów od Mikołaja, dostają paczki ze zdrową żywnością oraz rzeczy od sponsorów. Tego dnia zaplanowane są również liczne atrakcje – koncerty, spotkania z inspirującymi ludźmi, zabawy animacyjne.
Podczas zabaw dzieci, dla rodziców zastępczych organizowane są seminaria poruszające ważne dla nich problemy, są też indywidualne konsultacje ze specjalistami. W tym roku odbędzie się rozmowa rodziców z psychologiem o wpływie lockdownu na psychikę dzieci.
– Chcemy stworzyć dla rodziców zastępczych przestrzeń do spotkania, rozmowy i wymiany doświadczeń. Bardzo często dzieci z pieczy zastępczej borykają się z licznymi problemami, są osamotnione albo pochodzą z rodzin patologicznych, gdzie był alkohol, narkotyki, a także molestowanie seksualne – mówi Wanda Maciejewska.
Wanda Maciejewska

To są dzieci z ogromnym bagażem, mimo młodego wieku już bardzo okaleczone. Gdy znajdują się w nowym środowisku, mają rodzeństwo nową rodzinę, muszą się tego wszystkiego nauczyć. To ciężkie też dla rodziców, dzieci są wycofane i trzeba je otworzyć, czasami są trudne i agresywne, stwarzają problemy wychowawcze. Chcemy pomóc rodzicom i wspólnie ze specjalistami znaleźć rozwiązanie.

Ważnym punktem spotkania jest rozstrzygnięcia wcześniej ogłaszanych konkursów. Ich celem jest budowanie w dzieciach aktywnych postaw, poszerzania wiedzy, poczucia wartości i pewności siebie oraz sprawczości. W tym roku temat brzmi "Dni jak pogoda. Motywacje do okazywania uczyć". Dzieci mają za zadanie przygotować kalendarz tygodniowy, w którym opiszą swoje emocje.
Dla zwycięzców czekają nagrody od sponsorów – dwa laptopy, cztery tablety, a dla wszystkich dzieci, które wezmą udział w konkursie, przewidziana jest nagroda o wartości 100 zł.

Jak wesprzeć?

Stowarzyszenie Otwarte Drzwi funkcjonuje dzięki wsparciu ludzi dobrego serca. Prezenty, które otrzymają dzieciaki i nagrody przekazują sponsorzy. Akcje Stowarzyszenia może wesprzeć każdy z nas, dzięki zorganizowanej zbiórce na zrzutka.pl. Finał akcji “Mikołaju, mam dom” odbędzie się 21 grudnia.