Kryzys polskich skoczków narciarskich trwa. Biało-Czerwoni drugi raz z rzędu musieli zadowolić się tylko jednym reprezentantem w drugiej serii konkursu Pucharu Świata. W Engelbergu wśród najlepszych zameldował się tylko Kamil Stoch. Polacy wyglądają coraz gorzej w klasyfikacji Pucharu Narodów.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
W sobotnim konkursie Pucharu Świata Polacy potwierdzili, że choć część kadry miała czas na spokojną pracę w austriackim Ramsau, to efektów póki co nie widać. Okazję do potrenowania mieli m.in. Klemens Murańka - który nie przebrnął przez piątkowe kwalifikacje - albo Dawid Kubacki, autor jednego z dwóch najkrótszych skoków w konkursie w Engelbergu.
Nie ma jednak zasady co do mini-zgrupowania w Ramsau, bo do sobotniego konkursu nie dostał się też regularnie ostatnio punktujący w PŚ, Piotr Żyła. A w przypadku mistrza świata z 2021 roku nie było mowy o opuszczeniu zawodów w niemieckim Klingenthal.
Efekt jest taki, że ponownie o sile polskiej reprezentacji stanowi tylko Kamil Stoch. Jedyny, który zakwalifikował się do sobotniej drugiej serii, kończąc konkurs na przyzwoitym, siódmym miejscu. Choć jak zauważył po zawodach trzykrotny mistrz olimpijski, oba skoki były spóźnione pod względem wyjścia z progu. Więc potencjał i forma pozwala myśleć o kolejnym podium PŚ dla Stocha w niedalekiej przyszłości.
Biało-Czerwoni muszą szukać odpowiedzi na pytania dotyczące własnej formy. Wyjątkowo źle wygląda dla Polaków klasyfikacja Pucharu Narodów. Polacy są w niej dopiero na szóstym miejscu i to głównie dzięki Stochowi. Dla porównania, liderujący Niemcy mają nad polskimi skoczkami przewagę 1058. punktów.
To przepaść, która dzieli zespół trenera Michala Doleżala z teamem... byłego selekcjonera Biało-Czerwonych. Stefan Horngacher może śmiało spoglądać na swoich byłych podopiecznych z góry. Przynajmniej biorąc pod uwagę układ sił w Pucharze Narodów.
Polacy ze względu na słabe wyniki najprawdopodobniej poniosą też konsekwencje w perspektywie zbliżającego się Turnieju Czterech Skoczni. Kadra polskich skoczków będzie mogła liczyć nie siedmiu, a sześciu reprezentantów.
Choć i tak trudno sobie na dzisiaj wyobrazić, którzy zawodnicy mieliby rzeczywiście z powodzeniem rywalizować w prestiżowych zawodach na przełomie roku. A przypomnijmy, że w ostatnich pięciu latach Biało-Czerwoni sięgali po triumf w TCS aż czterokrotnie. Trzy razy wygrywał Stoch, raz Kubacki.
Kolejny konkurs w Engelbergu w niedzielę. O 14:30 kwalifikacje, o 16:00 rywalizacja numer dwa o punkty w Pucharze Świata w Szwajcarii.