W Gliwicach odbyła się gala KSW 65. Atrakcją wieczoru był pojedynek legendy, Mameda Chalidowa z Roberto Soldiciem. Mimo głośnego wsparcia kibiców dla swojego ulubieńca, górą był Chorwat. Chalidow został brutalnie znokautowany w drugiej rundzie. Potrzebna była natychmiastowa interwencja służb medycznych.
Dziennikarz sportowy. Lubię papier, również ten wirtualny. Najbliżej mi do siatkówki oraz piłki nożnej. W dziennikarstwie najbardziej lubię to, że codziennie możesz na nowo pytać. Zarówno innych, jak i samego siebie.
Mamed Chalidow powrócił do walczenia po niemal rocznej przerwie. Mający już 41 lat polski zawodnik czeczeńskiego pochodzenia jest legendą KSW. W Gliwicach stanął jednak przed bardzo trudnym zdaniem. Jego przeciwnikiem był niepokonany od 2018 roku, posiadający ogromną moc w rękach, Roberto Soldić. Stawką walki był mistrzowski pas kategorii średniej.
O możliwościach Chorwata Chalidow przekonał się na własnej skórze dosyć szybko. Początkowo polski wojownik próbował kopnięć w głowę, ale one nie robiły wrażenia na Soldiciu. Chalidow próbował też swoich sił w parterze, ale to również niewiele dało.
Najważniejsze wydarzenia miały miejsce w drugiej rundzie. To właśnie wtedy Soldić przeprowadził serię brutalnych uderzeń na głowę Chalidowa. Po jednym z nich Polak już wiedział, że ten pojedynek może zakończyć się tylko w jeden sposób. Chalidow padł bezwładnie, sędzia musiał przerwać walkę.
Polski zawodnik był długo opatrywany przez służby medyczne. W Arenie Gliwice zapadła przeraźliwa cisza, kibice oczekiwali jakiegokolwiek sygnału ze strony Chalidowa. Ten jednak kilka minut nie dawał pozytywnych oznak zdrowotnych.
Warto podkreślić zachowanie Chorwata, który symbolicznie cieszył się ze zwycięstwa, zdając sobie sprawę z powagi sytuacji. Co więcej, Soldić przeprosił za tak brutalne zakończenie pojedynku, czym zyskał uznanie u polskich kibiców.
Chalidow według pierwszych informacji po fatalnie wyglądającym zderzeniu z chorwackim wojownikiem, miał mieć złamany nos oraz szczękę.
To zresztą nie był jedyny efektowny nokaut sobotniej gali w Gliwicach. Wydarzenie obfitowało w kilka naprawdę ciekawych walk, gdzie nie brakowało rozwiązań, które były mrożące krew w żyłach. Dla zobrazowania, autorem kończącego uderzenia łokciem był polski zawodnik, Patryk Likus.
Warto również zauważyć, że po wielu latach gala rozstała się z telewizją Polsat Sport. KSW 65 można było zobaczyć za pośrednictwem Viaplay Polska.