
"Barcelona w Polsce?!" - taki nagłówek znajdziemy w dzisiejszym "Przeglądzie Sportowym". Nie, to nie żart. Leo Messi, Xavi i Andres Iniesta rzeczywiście mogą wystąpić w naszym kraju. Rywalem ma być czołowy polski klub, miejscem - zapewne Stadion Narodowy. Taki plan ma Tomasz Rachwał, właściciel firmy Polish Sport Promotion. Postanowiłem sprawdzić, na jakim etapie jest projekt. I na jakiej zasadzie mógłby zostać sfinansowane.
Pamiętam, że już w przeszłości miało dojść do meczu Legia Warszawa – FC Barcelona. Było bardzo blisko tej potyczki, ale w końcu ktoś nas finansowo przebił i Katalończycy pojechali w inny rejon świata. Dla kibiców takie starcie byłoby wielkim wydarzeniem, a dla piłkarzy ogromnym wyzwaniem. To byłby dla moich podopiecznych taki porządny trening biegowy, bo sporo by się nabiegali za piłką.
Dziwne te liczby, podstawą jest biznesplan
Czemu teraz ma być inaczej? Dzwonię do Polish Sport Promotion. Rachwała nie ma, ma szereg spotkań, ale jest Jakub Kwiatkowski. Kiedyś był rzecznikiem prasowym PZPN, dziś pracuje w PSP. Dziwią go niektóre fakty, przytoczone w "Przeglądzie". - Nie przywiązywałbym zbyt dużej wagi do kwot, które tam podaną. Dziennikarze mają to do siebie, że lubią tak sobie wyliczać, podzielić coś najprostszą metodą, a potem mieć wynik - mówi Kwiatkowski w rozmowie z naTemat. A potem dodaje: - W całym tym przedsięwzięciu kluczowy jest zrównoważony biznesplan.
Pewnie na Narodowym, raczej z Legią
Jest jeszcze druga rzecz. "Przegląd Sportowy" spekuluje, że z Barceloną zmierzyłby się ktoś z trójki: Legia, Wisła, Lech. Tyle, że mecz nie musiałby się odbywać na którymś z ich obiektów. Można by go rozegrać na przykład na Narodowym. Mógłby przyjść komplet, czyli ponad 56 tysięcy osób. A co za tym idzie, wejściówki wcale nie musiałyby tyle kosztować.
Otrzymaliśmy propozycje od FC Barcelony i Manchesteru United. Bez wątpienia byłoby to wielkie święto futbolu, ale po usłyszeniu ceny, musieliśmy odmówić.
Barcelona to inny świat
Raczej nie ma obaw, że Barcelona zaakceptowałaby propozycję, przyleciała do Polski, byłaby wielka otoczka medialna, a potem w samym meczu Hiszpanie wystawiliby rezerwy. Też świetnych piłkarzy, ale nie tych największych. Są na to bowiem odpowiednie zapisy w kontrakcie. Zapraszasz czołowy klub świata? Masz prawo wymagać, zastrzec, że na murawę ma wybiec w najsilniejszym składzie.
Polish Masters to przykład imprezy nieudanej. Trybuny wrocławskiego stadionu świeciły pustkami, a po fakcie okazało się, że całe przedsięwzięcie przyniosło kilka milionów złotych straty. Przedsięwzięcie, którego pomysłodawcą i współorganizatorem było właśnie Polish Sport Promotion.

