Maciej Stuhr wraz żoną Katarzyną Błażejewską-Stuhr wykonał przed świętami piękny gest. Zaprosili do swojego domu uchodźczynię Marwę wraz z jej rodzicami, by tam mogli poczekać na odpowiednie dokumenty.
Jestem psycholożką, a obecnie również studentką kulturoznawstwa. Pisanie towarzyszyło mi od zawsze w różnych formach, ale dopiero kilka lat temu podjęłam decyzję, by związać się z nim zawodowo. Zajmowałam się copywritingiem, ale największą frajdę zawsze sprawiało mi pisanie o kulturze. Interesuje się głównie literaturą i kinem we wszystkich ich odmianach – nie lubię podziału na niskie i wysokie, tylko na dobre i złe. Mój gust obejmuje zarówno Bergmana, jak i kiczowate filmy klasy B. Po godzinach piszę artykuły naukowe o horrorach, które czasem nawet ktoś czyta.
Napisz do mnie:
maja.mikolajczyk@natemat.pl
Maciej Stuhr na granicy polsko-białoruskiej
Maciej Stuhr wraz z żoną Katarzyną Błażejewską-Stuhr pojechali na początku listopada na granicę polsko-białoruską, dołączając do aktywistów z Grupy Granica. W rozmowie z Weroniką Tomaszewską z naTemat opowiedzieli, co tam zobaczyli.
– To co najbardziej mnie poruszyło, to historie ludzi, których tam spotkaliśmy, niezależnie od ich narodowości. Chociażby matkę z roczną dziewczynką w szpitalu, która ma zapalenie płuc. Zostały rozdzielone od reszty rodziny, która prawdopodobnie została przerzucona na Białoruś. Teraz ta matka nie wie co ma zrobić, jak ich odnaleźć – relacjonował Stuhr.
– Pojechaliśmy na dwie doby, tylko tyle i aż tyle. Mamy poczucie, że to czego tam doświadczyliśmy, historie które usłyszeliśmy i zobaczyliśmy to ładunek emocji, które można by dawkować tygodniami – opowiadała Katarzyna Błażejewska-Stuhr.
Stuhr przyjął uchodźczynię pod swój dach
Stuhr z żoną już po wyjeździe na granicę zostali pełnomocnikami czterech mężczyzn, dzięki czemu mogli monitorować ich sytuację prawną oraz stan zdrowia. Przed świętami małżeństwo zdecydowało się na jeszcze bardziej bezpośrednią pomoc i przyjęło pod swój dach uchodźczynię.
"A teraz o cudach wigilijnych. Pośrodku tego zdjęcia siedzi Marwa. I to, że dziś siedzi, a nawet chodzi, uśmiecha się, mówi, przytula się po raz pierwszy od wielu lat do swoich rodziców (którzy żyją w Niemczech), to seria kolejnych cudów. Życie Marwy znalazło się na krawędzi dwa miesiące temu w polskim lesie. Nie dawano jej wielkich szans na przeżycie" – poinformował aktor na swoim profilu na Instagramie.
"Przedwczoraj po wielu tygodniach wyszła ze szpitala w Hajnówce. Przyjechała z rodzicami do nas do domu do Warszawy czekać na odpowiednie dokumenty, które cudem (!) udało się załatwić w Niemczech. Dziś szczęśliwi do granic możliwości ruszyli bezpiecznie na zachód" – przekazał radosne wieści i podziękował wszystkim osobom, które pomogły w uratowaniu Marwy i jej rodziców.
"Krótko mówiąc, my od paru dni bardzo mocno czujemy atmosferę Świąt! I to chyba bardziej niż dotychczas!" – dodał na koniec.