"Może mnie też kiedyś ktoś poderżnie gardło". Maciej Stuhr dostaje listy z pogróżkami
redakcja naTemat
06 grudnia 2021, 13:32·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 grudnia 2021, 13:32
Maciej Stuhr udzielił szczerego wywiadu "Newsweekowi". Aktor opowiedział w nim, że ze względu na swoje głośno wyrażane przekonania społeczno-polityczne otrzymuje sporo listów z pogróżkami. "I może mnie też kiedyś ktoś poderżnie gardło" – zastanawiał się na łamach tygodnika.
Reklama.
Maciej Stuhr udzielił wywiadu dla tygodnika "Newsweek".
Aktor wyznał w nim, że ze względu na głośne mówienie o swoich poglądach politycznych dostaje listy z pogróżkami.
Z powodu poglądów Macieja Stuhra w ostatnim czasie wandale zdewastowali rodzinny grób Stuhrów, pokrywając go obraźliwymi hasłami.
Aktor zaangażowany społecznie
Maciej Stuhr jest aktorem zaangażowanym społecznie. Często komentuje w swoich mediach społecznościowych bieżące sprawy społeczno-polityczne, a ostatnio wybrał się razem z żoną na granicę polsko-białoruską, o czym m.in. opowiedzieli na łamach naTemat.
Niestety, ze względu na głośne mówienie o swoich poglądach młody Stuhr często spotyka się z falą hejtu czy nawet z przemocą. W ostatnim czasie zdewastowano grób rodzinny Stuhrów, zostawiając na nim takie hasła, jak "Morderca Polaków" i "M. Stuhr agent Putina".
Maciej Stuhr w wywiadzie dla "Newsweeka"
Maciej Stuhr udzielił wywiadu tygodnikowi "Newsweek". Rozmowa dotyczyła m.in. właśnie hejtu, z którym aktor musi mierzyć.
– I może mnie też kiedyś ktoś poderżnie gardło, to nie jest tak zupełnie niewyobrażalne. Ale co ja mam zrobić? Zaprzeczyć swoim ideałom? Zaszyć się gdzieś? Wyemigrować? – powiedział aktor w odpowiedzi na porównanie jego sytuacji do filmu "Pokłosie", w którym wcielał się w głównego bohatera.
Zdaniem Stuhra takie zachowania związane są z polaryzacją społeczeństwa i nastawianiem jednych przeciw drugim.
– Zostały obudzone lęki, że ci drudzy coś nam chcą zabrać, że musimy się bronić, musimy być bardziej radykalni, mocniej okopać się na swoich pozycjach i w ten sposób wpadliśmy w okropną spiralę – mówił w wywiadzie.
Aktor wyznał, że jego znajomi także muszą mierzyć się z nienawistnymi listami i karalnymi groźbami – szczególnie ci, którzy tak jak on, nie boją się głosić swoich poglądów sprzecznych z linią obozu rządzącego.
– Moja koleżanka aktorka, która również sporo się udziela w kwestiach społeczno-politycznych, dostała do skrzynki pocztowej list z pogróżkami, że wysmarują jej twarz kwasem – opowiadał.
Aktor wyznał, że jeśli chodzi o jego zdrowie i życie, nie boi się polityków będących u władzy, lecz ludzi, którzy uwierzyli w ich narrację.
– Przecież to nie Krystyna Pawłowicz czy Zbigniew Ziobro rzucą się na moją koleżankę z kwasem, tylko jakiś wariat, który słysząc, co oni mówią, pomyśli, że musi w ten sposób uratować naszą ojczyznę. I takich wariatów się boję, bo oni, sięgając po przemoc, będą przekonani, że działają w słusznej sprawie – powiedział.