– Pół-żartem, to mogę tylko doradzić używanie takiego telefonu, jaki mam ja. Stary, wysłużony, choć chyba może filmować, jak się naciśnie odpowiedni przycisk – w taki sposób prezes PiS skomentował aferę z Pegasusem. Jego zdaniem, póki co nie ma w tej sprawie dowodów.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Napisz do mnie:
natalia.kaminska@natemat.pl
Przypomnijmy, że według ustaleń amerykańskiej agencji Associated Press doszło do 33 potwierdzonych włamaniach Pegasusem podczas poprzedniej parlamentarnej kampanii wyborczej na dwa telefony senatora z Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy. Szpiegowany był również adwokat Roman Giertych oraz prokurator Ewa Wrzosek.
Kaczyński komentuje doniesienia ws. Pegasusa
Do sprawy podsłuchów odniósł się również prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Nie mam w tej sprawie dowodu. Będzie posiedzenie komitetu do spraw bezpieczeństwa, to ta sprawa wtedy stanie i poproszę o wyjaśnienia – tak sprawę podsłuchów za pośrednictwem Pegasusa skomentował Kaczyński w wywiadzie dla portalu Interia.
– Nie wiem, co z tym Pegasusem. Dostałem pismo od dziekana Okręgowej Rady Adwokackiej, by wyjaśnić wątpliwości wokół rzekomego podsłuchu wobec Romana Giertycha. To się miało dziać w roku 2019, nie byłem wówczas wicepremierem do spraw bezpieczeństwa, nie mam o tym większego pojęcia – stwierdził w nawiązaniu do wątku z Romanem Giertychem. Dodał zaraz, że jego poziom zaufania do adwokata jest znikomy.
Mówiąc bezpośrednio o sprawie Brejzy, Kaczyński nie zapomniał za to podkreślić, że nie wie jak było, ale "przypomina, że wobec Krzysztofa Brejzy padły poważne zarzuty o przestępczą działalność".
Prezes PiS doradza używanie starego telefonu
– Jeżeli jedyną przesłanką do działań operacyjnych miałoby być wszczęcie śledztwa, nawet jeśli oceniam tę decyzję krytycznie, jako błąd prawnika, to byłoby to niedopuszczalne. Przepraszam, ale nie wierzę w te doniesienia – mówił dalej prezes PiS.
W rozmowie nie obyło się też bez złośliwych uwag. – Panowie, pół-żartem, to mogę tylko doradzić używanie takiego telefonu, jaki mam ja. Stary, wysłużony, choć chyba może filmować, jak się naciśnie odpowiedni przycisk – zakończył wątek wicepremier.
Przypomnijmy, że System Pegasus nazywany jest "bronią atomową w rękach służb". Program ten bez wiedzy użytkownika potrafi m.in. odczytać dane z telefonu, nagrywa rozmowy i ma dostęp do kamery. A co najgorsze: jest niewykrywalny.
– Ten system ofensywny ma "bogaty arsenał" funkcji. To m.in. możliwość pobrania takich informacji jak: SMSy, e-maile, zdjęcia, wpisy w kalendarzu, zapisy z komunikatorów internetowych. Może też włączyć mikrofon i kamerę. Ma dostęp właściwie do wszystkiego, co znajduje się na smartfonie, a dzięki kamerze czy mikrofonie – także poza nim – tłumaczył wcześniej w rozmowie z naTemat dr Łukasz Olejnik.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut