Maciej Stuhr opowiadał Tomaszowi Lisowi o przeżyciach podczas pracy nad filmem "Pokłosie" oraz konsekwencjach gry w kontrowersyjnej produkcji. Aktor dodał, że nie powinniśmy się wciąż gloryfikować i uparcie odsuwać od siebie historyczne zaszłości, które źle o nas świadczą. – Antysemityzm to bardzo trudny temat. Mam wrażenie, że to głupia postawa. Nie jest niczym podparta. Człowiek, który wynajął dom na potrzeby scenariusza wycofał się, nie dlatego, że miał coś przeciwko, ale bał się, że podpalą go sąsiedzi – opowiadał.
Maciej Stuhr był gościem Tomasza Lisa. Opowiadał o głośnej premierze filmu "Pokłosie" Władysława Pasikowskiego i polskim antysemityzmie. Aktor przekonywał, że zagrałby w tym filmie nawet, gdyby musiał do tego dopłacić ze względu na wciągający scenariusz. – Uważam, że często nadużywa się słowa misja przy opisywaniu zawodu aktora. Ale gra dziele Pasikowskiego to pewnego rodzaju deklaracja. Czuję z dnia na dzień coraz
bardziej, że "Pokłosie" to coś więcej, niż zwykły film – mówił. Dodał, że obraz budzi sprzeczne emocje.
Maciej Stuhr stwierdził, że film nie traktuje o historii, ale o tym, jaki nacisk ma ta historia na współczesnych ludzi. Odniósł się też do zarzutów pod swoim adresem mówiących, że nie jest już "prawdziwym Polakiem". – Antysemityzm to bardzo trudny temat. Mam wrażenie, że to głupia postawa. Nie jest niczym podparty – mówił aktor. – Człowiek, który wynajął dom na potrzeby scenariusza wycofał się, nie dlatego, że miał coś przeciwko, ale bał się, że podpalą go sąsiedzi – opowiadał.
Aktor dodał, że dziś nie wiadomo, kto tym "Żydem" jest. – Łatwiej powiedzieć: "Jestem gejem" niż "Jestem Żydem" – przekonywał Maciej Stuhr. Tłumaczył, że głównym nieporozumieniem wokół "Pokłosia" jest to, co mamy zrozumieć w tej sprawie, a nie "dokopanie Polakom". – Jeśli będziemy myśleć, że Polacy robili tylko wspaniałe rzeczy, to możemy się zdziwić. Lecz jeżeli nie będziemy zamiatać problemów pod dywan, unikniemy zaskoczenia – mówił aktor. Opowiadał, że każda minuta na planie filmu była świetna, lecz ciągnęła za sobą duży wysiłek fizyczny. Przyznał, że scena z kopaniem grobów i czaszką w jego ręce najbardziej zapadła mu w pamięć.
Maciej Stuhr dodał, że najczęstszym zarzutem w stosunku do "Pokłosia" to sama tematyka filmu, dlaczego nie obrazuje się wspaniałych czynów. Aktor tłumaczył, że przecież powstają takie produkcje, choćby "Katyń" Andrzeja Wajdy. Odniósł się też do wczorajszych wydarzeń. – Niezależnie, w jakim marszu bym szedł, gdybym zobaczył, że ludzie obok mnie, bandyci w kominiarkach zaczynają się naparzać, to odszedłbym natychmiast – mówił aktor.
Jeśli będziemy myśleć, że Polacy robili tylko wspaniałe rzeczy, to możemy się zdziwić. Lecz jeśli nie będziemy zamiatać problemów pod dywan, będziemy unikniemy zaskoczenia.