
Ujawniono PiS-owską strategię ws. afery z Pegasusem. Wyciekły instrukcje dla posłów
Wirtualna Polska dotarła do treści wytycznych, które mają być powtarzane przez polityków PiS w odpowiedzi na pytania dziennikarzy w sprawie Pegasusa. Wynika z nich, że na wyjaśnienia i szczegółowe odpowiedzi nie ma szans, bo politycy mają bagatelizować najnowsze doniesienia.

Reklama.
Partyjny przekaz dnia to nic nowego. Takie wiadomości regularnie trafiają do parlamentarzystów, kiedy partie chcą ujednolicić medialny przekaz i uniknąć kłopotliwych wypowiedzi swoich przedstawicieli. Wirtualna Polska dotarła do najnowszego przekazu dla polityków Prawa i Sprawiedliwości. Przed politykami PiS postawiono trzy zadania.
Mają uderzać w wiarygodność "Gazety Wyborczej" i podważać ustalenia dziennika, powinni odsyłać dziennikarzy do oświadczenia rzecznika prasowego ministra koordynatora służb specjalnych, przy okazji mogą też dodać, że nie będą wpisywali się w linie obrony Romana Giertycha. To jedyne pożądane odpowiedzi polityków PiS w sprawie kulis zakupu Pegasusa i przekazania na ten cel środków z Funduszu Sprawiedliwości, którym zarządza Zbigniew Ziobro.
GW: "Starannie zaplanowana operacja"
W pierwszy poniedziałek nowego roku, "Gazeta Wyborcza" opublikowała najnowsze doniesienia ws. afery z Pegasusem. Według gazety zakup systemu Pegasus z Funduszu Sprawiedliwości miał być "precyzyjnie zaplanowaną operacją resortu sprawiedliwości i CBA". Przekazanie środków miało być możliwe dzięki inicjatywie wiceministra sprawiedliwości.Michał Woś 15 września 2017 r. podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów publicznych złożył wniosek o zmianę planu finansowego Funduszu Sprawiedliwości, a posłowie zatwierdzili tę zmianę. Zwrócono jednak uwagę, że parlamentarzyści nie wiedzieli dokładnie o jaką zmianę chodzi, bo "w czasie posiedzenia komisji nie padło o tym ani jedno słowo".
GW informuje, że Michał Woś wystąpił wówczas do Ministerstwa Finansów o zgodę na przekazanie 25 milionów złotych z Funduszu na "inne działania", mające "służyć zapobieganiu przestępczości". Wiceminister był też podpisany pod przelewami z Funduszu Sprawiedliwości do CBA.
Czytaj także:"To pegasus, który kupiłem. W latach 90. Tyle warte są kapiszony Wyborczej" – napisał minster Woś.
"Odgrzewany kotlet. Opisana dotacja była omawiana w Sejmie i mediach 4 lata temu. Fundusz Sprawiedliwości ma ustawowy obowiązek finansować zwalczanie przestępczości -by łamiący prawo nie spali spokojnie" – dodał.
Do czasu publikacji artykułu, wiceminister sprawiedliwości Michał Woś wyłącznie zdawkowo odnosił się do doniesień o inwigilowaniu za pomocą Pegasusa.
Jeszcze 29 grudnia, w rozmowie z TVN24, pytany, czy ma wiedzę o wykorzystywaniu systemu Pegasus w Polsce, stwierdził, że "nie wie, co to jest".
Wicemarszałek Woś nie odniósł się ani do kwestii podpisu pod przelewem, który miał umożliwić zakup Pegasusa, ani tego, w jakim celu złożył wniosek o zmiany w planie finansowym Funduszu Sprawiedliwości. W sprawie milczy też szef resortu sprawiedliwości Zbigniew Ziobro.
"Rewelacje' opozycji dotyczące przekazania środków z Funduszu Sprawiedliwości do CBA, okazały się niewypałem. Temat był omawiany w świetle kamer w parlamencie przed czterema laty. Nie ma nic nowego" – stwierdził.
Wicerzecznik PiS Radosław Fogiel w Radiu Zet również stwierdził, że nie ma żadnej afery wokół Pegasusa. Fogiel zgodnie z ujawnionymi przez WP wytycznymi partii podważał wiarygodność autorów poniedziałkowej publikacji.
– Ja zachowuję dalece idącą wstrzemięźliwość wobec rewelacji "Gazety Wyborczej". To jest gazeta, która kilka tygodni temu pomyliła ministra Czarnka z Leszkiem Czarneckim. Napisali artykuł o tym drugim, a używali nazwiska tego pierwszego – mówił. - Wiarygodność jest żadna. Skąd ja mam mieć pewność, że któryś z autorów nie znalazł na strychu starej konsoli Pegasus z komunii i mu się nie pomyliło? - pytał w radiu Fogiel.
Reklama.