Kilka dni temu prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie inwigilowania Ewy Wrzosek przy użyciu Pegasusa. Decyzji tej broni minister w KPRM Michał Wójcik, który zarzuca prokurator brak logiki. Jego zdaniem, jeśli ktoś "składa zawiadomienie, to przecież trzeba się liczyć z konsekwencjami, że trzeba sprawdzić wszelkiego rodzaju dowody". – Najważniejszym dowodem jest ten telefon. Trochę nie ma tu logiki – uważa polityk. Jednak Wrzosek tłumaczyła wcześniej, że z przekazaniem telefonu wstrzymała się, aż zacznie się śledztwo.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Napisz do mnie:
natalia.kaminska@natemat.pl
Kilka dni temu prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w sprawie inwigilowania Ewy Wrzosek przy użyciu Pegasusa
Decyzji brani Michał Wójcik, który mów, że w działaniu prokurator brakuje logiki, gdyż nie przekazała śledczym telefonu
Tymczasem ofiara cyberataku tłumaczyła wcześniej, że z decyzją o okazanie komórki wstrzymywała się do czasu wszczęcia śledztwa
Przypomnijmy, że pod koniec grudnia organy ścigania odmówiły wszczęcia postępowania w sprawie inwigilowania Ewy Wrzosek przy użyciu Pegasusa. Prokurator o decyzji organów ścigania dowiedziała się z mediów. – Jestem w całkowitym szoku – skomentowała wówczas na antenie TVN 24.
Do tej sprawy nawiązał minister w KPRM Michał Wójcik (Solidarna Polska). – Jedna ciekawa historia jest. Pani prokurator Wrzosek medialnie ogłosiła, że był zhakowany jej telefon. Wszczęto postępowanie prokuratorskie i pani prokurator Wrzosek odmówiła przekazania tego telefonu prokuraturze, żeby biegli zbadali, czy jest to prawdą czy nie – mówił we wtorek w programie Wirtualnej Polski polityk.
– Jak prokuratura ma zbadać, czy jej telefon był zhakowany czy nie, skoro ona odmówiła przekazania tego telefonu? W jaki sposób ma to być zbadane? – zastanawiał się Wójcik.
Wójcik zarzuca Wrzosek brak logiki
Zaznaczył jednocześnie, że "jeżeli ktoś składa zawiadomienie, to przecież trzeba się liczyć z konsekwencjami, że trzeba sprawdzić wszelkiego rodzaju dowody". – Najważniejszym dowodem jest ten telefon. Trochę nie ma tu logiki – uznał Wójcik.
Dodajmy, że prokurator ostrzeżenie przed szpiegowaniem otrzymała od firmy Apple. Później identyczne doniesienia przedstawili badacze z Citizen Lab. Dla śledczych to zbyt mało, by rozpocząć śledztwo.
– Wiadomość nie stwierdzała jednak kategorycznie, że cyberatak nastąpił, a zawierała zastrzeżenie, że alert może być fałszywy – informowała wówczas PAP rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie Aleksandra Skrzyniarz.
Przedstawicielka organów ścigania wskazała także, że Wrzosek odmówiła przekazania telefonu do badań z udziałem biegłego sądowego. Tymczasem ofiara cyberataku tłumaczyła dla TVN24, że z decyzją o okazanie komórki wstrzymywała się do czasu wszczęcia śledztwa.
Autorka zawiadomienia podkreśliła również, że nie otrzymała do ręki żadnego dokumentu, stwierdzającego odmowę wszczęcia śledztwa. – Naprawdę nie mogę wyjść ze zdumienia, na jakiej podstawie prawnej ta decyzja o odmowie wszczęcia postępowania została podjęta – mówiła Wrzosek, kiedy poznała decyzję prokuratury.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut