Kasia Tusk i jej młodsza córka nadal przebywają w gdańskim szpitalu. 4-miesięczna dziewczynka przeszła koronawirusa. Później osłabiony organizm dziecka zaatakowała infekcja bakteryjna. Córka byłego premiera na bieżąco dzieli się swoimi refleksjami na temat pobytu w placówce. Nie wszystkim jednak to się spodobało. Blogerka postanowiła odpowiedzieć na nieprzychylne komentarze.
W naTemat jestem dziennikarką i lubię pisać o show-biznesie. O tym, co nowego i zaskakującego dzieje się u polskich i zagranicznych gwiazd. Internetowe dramy, kontrowersyjne wypowiedzi, a także ciekawostki z życia codziennego znanych twarzy – śledzę je wszystkie i informuję o nich w swoich artykułach.
Napisz do mnie:
weronika.tomaszewska@natemat.pl
Córka Kasi Tusk zachorowała. Mała dziewczynka trafiła do szpitala
"Boję się to powiedzieć na głos, ale podobno najgorsze już za nami. Nie bardzo chciałam się tu użalać nad sobą (tym bardziej, że wszystko idzie ku dobremu) ale wiem, że moja nieobecność musiałaby być przez Was zauważona - udawanie przed Wami, że jest idealnie byłoby nieuczciwe, głupie i zupełnie nie w moim stylu" – pisała wówczas założycielka popularnego bloga Make Life Easier.
Kasia Tusk relacjonuje pobyt w szpitalu
W niedzielę (2 stycznia) córka polityka zamieściła kolejny post i wpis na blogu z aktualizacją sytuacji. Oświadczyła, że jej 4-miesięczna córeczka przeszła koronawirusa. Osłabiony organizm dziewczynki zaatakowała bakteria. Sytuacja zrobiła się naprawdę niebezpieczna dla jej życia.
"Kwestia kilkunastu, a może nawet kilku godzin nim doszłoby do sepsy, bo parametry stanu zapalnego były już bardzo niepokojące i pogarszały się dosłownie z chwili na chwilę. Z małego i słabnącego ciałka trzeba było pobrać płyn mózgowo-rdzeniowy, aby wykluczyć zapalenie opon (w trybie pilnym więc o żadnym znieczuleniu nie było mowy) i zrobić całą serię mniej i bardziej inwazyjnych badań, na widok których chyba każdej mamie robi się słabo" – przyznała córka Donalda Tuska.
Tusk odpowiedziała na krytykę
Kasia Tusk 4 stycznia opublikowała kolejną relację na Instagramie. Poinformowała swoich obserwatorów, że nadal wraz z córką jest w szpitalu. Pokazała zdjęcie szpitalnego łóżka dziewczynki. Obok znajdowało się jej miejsce do spania.
"Tak. Nadal tu jesteśmy. Bardzo chciałabym już wrócić do normalności, ale musimy jeszcze trochę posiedzieć. Wiele mam ze szpitalnych sal do mnie pisze, czasem, aby podtrzymać na duchu mnie, a czasem prosząc o dobre słowo dla nich" – napisała w opisie ujęcia.
Blogerka przytoczyła też komentarz, który pojawił się pod jej publikacją na blogu. Jedna z użytkowniczek skrytykowała to, że Tusk relacjonuje pobyt w szpitalu, a nie skupia się na dziecku.
"Mogłabyś sobie darować te posty ze szpitala. Lepiej lansuj się dalej na swoim luksusowym życiu. O takich problemach się nie mówi. Matka powinna się skupić na dziecku" – czytamy.
Tusk odniosła się do tych słów. "W moim przekonaniu takie "wtłaczanie" kobiety w poczucie winy za to, że otwarcie mówi o kryzysie, to jednak powielanie stereotypu, w którym kobieta ma cierpieć w pokorze i siedzieć cicho. Może pokazywać wyjazdy do Dubaju, zakupy, kolacje w modnej restauracji i stylizacje. Ale jeśli jest źle, jeśli znalazła się w trudnej sytuacji, jeśli jakieś zdarzenie nie przystaje do idealnego świata - wtedy ani mru mru" – odpowiedziała.
Zwróciła się także do innych mam, które są w podobnej sytuacji. "Macie prawo mówić o tym, że jest wam ciężko - to najlepszy sposób na to, aby ktoś wyciągnął do nas dłoń. I to nie jest żadna słabość. Wręcz przeciwnie - możecie tym dodać siły i nadziei innym" – podsumowała.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut