Na następny poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie wyznaczył datę, kiedy ogłosi wyrok w procesie pisarza Jakuba Żulczyka oskarżonego o znieważenie prezydenta Andrzeja Dudy. Prokuratura domaga się przeprosin oraz pięciu miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych, a obrona chce uniewinnienia. "Jestem przekonany, że w Polsce władza gra przeciwko obywatelom znaczonymi kartami" – stwierdził pisarz w mowie końcowej.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.
Napisz do mnie:
natalia.kaminska@natemat.pl
Przypomnijmy, że po zeszłorocznych wyborach prezydenckich w Stanach Zjednoczonych wielu przywódców od razu po policzeniu głosów pogratulowało Joe Bidenowi zwycięstwa.
Prezydent Duda pogratulował wówczas obecnemu prezydentowi USA jedynie "udanej kampanii" i oznajmił, że czeka na jego formalną nominację na urząd prezydenta USA przez Kolegium Elektorów.
Sprawa trafiła do sądu. Śledztwo w tej sprawie rozpoczęło się po zawiadomieniu osoby prywatnej. Akt oskarżenia wpłynął do warszawskiego Sądu Okręgowego pod koniec marca ubiegłego roku.
W listopadzie odbyła się pierwsza rozprawa, na której pisarz nie przyznał się do zarzutu znieważenia prezydenta. Tłumaczył, że wpis miał być wyrazem krytyki i zaniepokojenia działaniami Andrzeja Dudy. W środę sąd zdecydował, że w przyszły poniedziałek ogłosi wyrok w tej sprawie.
Prokuratura chce prac społecznych dla pisarza
"Dziś zakończyła się rozprawa w sprawie mojego rzekomego znieważenia prezydenta RP. Wyrok w tej sprawie zapadnie w poniedziałek" – przekazał pisarz w mediach społecznościowych Żulczyk. Prokuratura domaga się przeprosin oraz pięciu miesięcy ograniczenia wolności w postaci prac społecznych. Obrona chce z kolei uniewinnienia.
Żulczyk na Facebooku opublikował także swoją mowę końcową. Pisarza podkreśli, że nadal nie przyznaje się do winy i zwrócił uwagę na kilka, jego zdaniem, ważnych aspektów tej sprawy.
"Duża część opinii publicznej uznaje dzisiejszą rozprawę za sąd nad intelektem prezydenta Dudy, oraz jego samodzielnością sprawowania władzy. Chciałbym w tym momencie odciąć się od tego typu opinii i deliberacji. (...) Dla tej sprawy nie ma znaczenia, czy prezydent Duda jest mądry bardziej, lub mądry mniej" – uważa pisarz, który podkreślił jednocześnie swój krytyczny stosunek do obecnej władzy.
Jak dodał, znaczenie w tej sprawie ma możliwość krytyki władzy, wyrażenia sprzeciwu. "Co mamy zrobić, jeśli władza łamie nasze moralne standardy, jeśli przestaje się posługiwać kategorami zdrowego rozsądku, tak jak to ma miejsce w przypadku relacji polsko-amerykańskich na przestrzeni ostatniego roku? Jakie mamy możliwości działania, gdy władza zachowuje się źle, głupio, gdy władza kłamie? Czy władza może nas pouczać w jaki sposób ją krytykować?" – zastanawiał się pisarz.
Żulczyk: władza gra przeciw obywatelom znaczonymi kartami
Zdaniem Żulczyka, władza gra przeciwko obywatelom znaczonymi kartami. "Posłowie, ministrowie, dziennikarze sympatyzujących i dotowanych przez władzę mediów mogą mówić wszystko" – uważa pisarz.
Przypomniał tutaj, że oni mają za sobą immunitety, ochronę, pieniądze spółek skarbu państwa. "Mogą mówić o tym, że tam stało ZOMO, o lemingach i o moherowych beretach, mogą mówić, że osoby LGBT to nie ludzie, tak jak prezydent Duda, poseł Terlecki może nazwać kretynką kobietę, która grzecznie zadała mu pytanie w miejscu publicznym" – wskazał.
Jak podkreślił, wierzy, że ta "sprawa jest pewnym papierkiem lakmusowym, jednym z wielu drobnych testów, podczas którego sprawdzamy nasze możliwości obywatelskiego oporu".
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut