"Pójdziesz siedzieć". Giertych napisał list do Kaczyńskiego
Wioleta Wasylów
10 stycznia 2022, 13:52·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 10 stycznia 2022, 13:52
Roman Giertych napisał list otwarty do Jarosława Kaczyńskiego. "Ty chciałeś dobrze dla ofiar przestępstw, aby im Pegasus służył, a przez straszliwe fatum wyszedłeś na oszusta i podglądacza (...). Jak tak dalej pechowo ci Jarku pójdzie, to rok ten zakończysz w opozycji. W opozycji do wychowawcy więziennego oczywiście" – m.in. tymi słowami mecenas odniósł się do przyznania się przez lidera PiS do tego, że Polska używa Pegasusa. Systemu, który jak donosiły media, był używany przez przez polskie służby specjalne do inwigilowania opozycji.
Reklama.
Niedawno Jarosław Kaczyński przyznał, że Polska ma Pegasusa, jednak "nie używa go do inwigilowania"
Roman Giertych kpi z tych zapewnień i podkreśla, że "zupełnym przypadkiem" był inwigilowany kiedy prowadził sprawy Donalda Tuska
"Jak stracisz władzę (...) to pójdziesz siedzieć" – napisał w swoim liście otwartym do Kaczyńskiego Giertych
Mecenas Roman Giertych zamieścił na swoim profilu na Facebooku list dotyczący afery związanej z systemem Pegasus. Swoje słowa skierował do lidera partii rządzącej, Prawa i Sprawiedliwości, Jarosława Kaczyńskiego.
List Giertycha do Kaczyńskiego
"Drogi Jarku! Ależ ty to masz pecha! Popatrz. Kupiliście 25 licencji na Pegasusa. Z dumą ogłosiłeś, że byłoby dziwne, gdybyście takiego programu nie mieli. Używaliście programu do zwalczania najcięższych przestępstw. Chcieliście Polskę zrobić silną i bezpieczną. A tu taki pech!" – zaczął Giertych.
Dalej ironizował: "Jest w Polsce około miliona przestępstw rocznie. I jak na złość twoi niezależni prokuratorzy spośród tego miliona przestępstw w 2019 roku wybrali dwóch niezwykle groźnych złoczyńców: Krzysztofa Brejzę i Romana Giertycha, aby dzień po dniu sprawdzać co tam w ich przestępczym życiu słychać”.
W kpiący sposób adwokat zaznaczył, że "zupełnie przypadkiem, niezamierzonym, niezaplanowanym" był inwigilowany wtedy, kiedy zajmował się prowadzeniem spraw polityków Platformy Obywatelskiej, w tym Donalda Tuska, którego Kaczyński "obawiał się jako najbardziej prawdopodobnego kandydata w wyborach prezydenckich", zaś Brejza w tym czasie został szefem sztabu wyborczego PO.
"I też zupełnym przypadkiem infekcje skończyły się u Brejzy po wyborach parlamentarnych, a u mnie zaraz po konwencji PO, która przesądziła start Kidawy-Błońskiej. Dodatkowym pechem było to, że prowadziłem wówczas sprawy II Wież, gdzie złośliwi mogliby przypuszczać, że obawiałeś się publikacji nagrania z wręczania ci koperty z 50 tysiącami" – kontynuował Giertych.
Nawiązał też do inwigilowania prokurator Ewy Wrzosek. Tej samej, która wszczęła śledztwo ws. wyborów kopertowych. "No i jeszcze ta przestępczyni Wrzosek, została wytypowana zupełnie losowo (badania przesiewowe terroryzmu wśród prokuratorów), a okazało się, że jakieś śledztwo przeciwko PiS wszczęła i krzyk na cały świat" – podkreślił mecenas.
"I teraz z powodu tego nieprawdopodobnego pecha masz kłopoty! (...). Pech za pechem. Ty chciałeś dobrze dla ofiar przestępstw, aby im Pegasus służył, a przez straszliwe fatum wyszedłeś na oszusta i podglądacza" – w sarkastycznym tonie zakończył Giertych.
Na koniec jednak zamieścił postscriptum, gdzie napisał: "Twój życzliwy jak zwykle. Roman Giertych. PS Jak tak dalej pechowo ci Jarku pójdzie, to rok ten zakończysz w opozycji. W opozycji do wychowawcy więziennego oczywiście. Bo jak stracisz władzę, to ci złośliwi sędziowie mogą nie uwierzyć w te koincydencje i najzwyczajniej w świecie, z powodu twego pecha uznają, że za tego Pegasusa (co cię tak końskimi kopytami teraz tratuje) pójdziesz siedzieć”.
Afera wokół Pegasusa
Pegasus to system, który izraelska firma NSO stworzyła do walki z terroryzmem i zorganizowaną przestępczością. W grudniu amerykańska Agencja AP donosiła, że polskie służby specjalne wykorzystują go do inwigilowania opozycji i osób publicznych.
AP informowała, że z pomocą tego oprogramowania jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2019 roku włamano się do telefonu adwokata Romana Giertycha, prokurator Ewy Wrzosek i senatora Koalicji Obywatelskiej Krzysztofa Brejzy, który wówczas był szefem sztabu wyborczego PO. Ich urządzenia przebadała firma Citizen Lab powiązana z Uniwersytetem w Toronto i to ona odnalazła ślady włamań.
"Znalazłem 10 SMS-ów pomiędzy mną a Krzysztofem Brejzą z września i początku października 2019. Dotyczyły delikatnych spraw kampanii oraz prawnych związanych z pozwami wyborczymi. Podwójnie zassane przez PiS!" – napisał na swoim profilu na Twitterze Giertych.
Na tej samej platformie do doniesień odniósł się też Brejza: "33 potwierdzone włamania Pegasusem w kampanii wyborczej na dwa moje telefony. Przed chwilą takiego newsa na cały świat podało Associated Press. Trudno się dziwić, że stosując takie metody PiS wygrał wybory" – podkreślał.
Potem poseł KO Michał Szczerba dotarł do dokumentu, z którego wynikało, że proces zakupu Pegasusa przez Polskę przebiegł bardzo szybko i był zakamuflowany, a sam minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nigdzie nie złożył swojego podpisu, tylko posłużył się w tym celu swoim zastępcą Michałem Wosiem.
Co więcej, po złożeniu zażalenia przez Najwyższą Izbę Kontroli, Główny Rzecznik Dyscypliny Finansów Publicznych z Ministerstwa Finansów stwierdził, że przy kupnie Pegausa rzeczywiście doszło do złamania przepisów, jednak "stopień szkodliwości czynu była znikoma".
Od kilku tygodni apelowano do władz o powołanie w tej sprawie komisji śledczej. Tymczasem większość polityków PiS albo zaprzeczała doniesieniom, albo z nich kpiła. Jednak w piątek w rozmowie z tygodnikiem w "Sieci", Jarosław Kaczyński przyznał, że Polska ma Pegasusa, choć stwierdził, że nie był używany do inwigilowania opozycji.
– Z niczego takiego nie korzystaliśmy. Żaden Pegasus, żadne służby, żadne jakieś tajnie pozyskane informacje nie odgrywały w kampanii wyborczej w roku 2019 jakiejkolwiek roli. Przegrali, bo przegrali, nie powinni dziś szukać takich usprawiedliwień – próbował przekonywać. W jego zapewnienia nie wierzą jednak ani Giertych, ani Brejza i Wrzosek i pokazywali wyniki badań, które pokazywały, że włamywano się na ich telefony.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut