
Zdaniem prof. Magdaleny Środy jedynym, co zakłóciło porządek Święta Niepodległości był Roman Giertych maszerujący u boku prezydenta. Niezrozumiałe jest dla niej, dlaczego prezydent i opinia publiczna pozwalają zapomnieć, że to Giertych był "guru faszyzującej młodzieży".
Były sztandary i race, balony i różańce, wrzaski i biskupie połajanki. Byli nacjonaliści, dewoci, sportowcy, księża, politycy i inni. (...)Jedni okazywali nienawiść innym, inni udawali, że nic się nie dzieje lub że to, co się dzieje, jest słuszne. Jeszcze inni oplatali parlament różańcem, pragnąc, by to on troszczył się o zbawienie obywateli. CZYTAJ WIĘCEJ
Magdalenę Środę zadziwił tylko jeden fakt – Roman Giertych, który szedł u boku prezydenta. I o ile rozumie Giertycha, który jako poważna osoba chce wrócić do polityki, o tyle nie rozumie już "prezydenta i opinii publicznej, którzy dają na to przyzwolenie".
Chce, żeby wszyscy jak najszybciej (najlepiej przed wyborami) zapomnieli, kto te burdy w naszym kraju zinstytucjonalizował, kto założył Młodzież Wszechpolską, kto ją wypromował politycznie, nadał jej podmiotowość, status i bezkarność. CZYTAJ WIĘCEJ
Jej zdaniem, Giertych jako "guru faszyzującej młodzieży" doskonale zdawał sobie sprawę kogo Młodzież Wszechpolska przyciąga i cynicznym jest twierdzenie, że to przypadek, że dziś MW współpracuje chociażby z ONR.
Giertych dostarczył tej formacji podmiotowości, politycznej siły i parlamentarnego doświadczenia. Wyhodował, wypieścił, wyposażył ją w atrybuty i puścił wolno. Bo przestało mu być z nimi po drodze. CZYTAJ WIĘCEJ
Cały felieton w "Gazecie Wyborczej"

