Kamil Stoch może opuścić igrzyska olimpijskie. Kontuzja bardzo poważna, trwa walka z czasem
Krzysztof Gaweł
13 stycznia 2022, 10:33·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 stycznia 2022, 10:33
Czy Kamil Stoch pojedzie na igrzyska olimpijskie w Pekinie? Na to pytanie odpowiedź poznamy w ciągu najbliższych dni albo nawet i tygodni. Niestety, pechowy uraz, którego nabawił się nasz mistrz, okazał się poważniejszy niż przypuszczano. Stoch skręcił staw skokowy i uszkodził naderwał wiązadło w nodze. Zaczyna się walka z czasem i rehabilitacja, która powinna przynieść pozytywny efekt.
Reklama.
Pech Kamila Stocha w obecnym sezonie jest po prostu niebywały. Najpierw słaba forma, później coraz lepsze skoki, wreszcie wielkie problemy w Turnieju Czterech Skoczni, wycofanie z rywalizacji, przerwa i kontuzja w Zakopanem po powrocie do treningów i do drużyny.
"Doznał skrętnego urazu stawu skokowego lewego. Doszło też do uszkodzenia torebki stawowej wraz z naderwaniem wiązadeł" – Taką informację na temat urazu naszego mistrza przekazał lekarz reprezentacji skoczków Aleksander Winiarski.
Fatalna diagnoza oznacza, że na pewno nie zobaczymy Kamila Stocha w Zakopanem i zagrożony jest w ogóle start w igrzyskach olimpijskich w Pekinie. Te rozpoczną się na początku lutego, więc zaczyna się walka z czasem i żmudna rehabilitacja.
"W tej chwili kontuzja nie dyskwalifikuje go z udziału w igrzyskach, to na pewno ze startu w najbliższych zawodach w Zakopanem, a kolejne stoją pod dużym znakiem zapytania. W tego typu urazach i po zabiegach rehabilitacyjnych może być i tak, że wszystko rozstrzygnie się nawet w ciągu jednego dnia" – analizował doktor Winiarski w rozmowie z PAP.
Trener Michał Doleżal już zapowiedział, że weźmie Kamila Stocha na igrzyska bez względu na to, czy będzie mógł skakać jeszcze przed wyjazdem, czy będzie trzeba czekać na jego powrót do ostatniej chwili. Uraz jest poważny, to fakt, ale to jeszcze nie koniec marzeń o wyjeździe do Azji. Skoczek musi się skupić na rehabilitacji i zacisnąć zęby, choć był już tak blisko powrotu do rywalizacji.
"Ostatni poniedziałkowy skok dał mi tyle wiary, energii i radości, że już nie mogłem doczekać się dzisiejszego treningu. Rozgrzewka, sekunda nieuwagi, nawet nie wiem jak to nazwać i ból... Kostka spuchła i zmieniła kolor. Kilkugodzinne zabiegi, konsultacje, diagnozy" – opisywał nasz skoczek. Ponoć urazu doznał w trakcie gry w siatkonogę, co jest stałym elementem rozgrzewki polskich skoczków.
Jak powiedział dr Aleksander Winiarski, trzeba być dobrej myśli. Innego wyjścia nie ma.