„Kibic”, „kibol” – to stosowane zamiennie słowo większości z nas kojarzy się pejoratywnie, a jeśli już nie posiadamy z nim związanych negatywnych emocji, to przypisujemy je do konkretnych stadionowych sytuacji, meczów piłki nożnej, które po dziewięćdziesięciu minutach kończą się. Kibice wtedy jednak nie rozchodzą się do domu. Oni jako jedna z ostatnich grup potrafią swoje życie zamienić w pasję, walczyć za ideały i akcentować swoją przynależność grupową.
Kibice nie są grupą osób oglądających mecze z trybun. Ci oczywiście są na stadionach, lecz przez prawdziwych fanów nazywani są pogardliwie „piknikami”. „Pikniki” przychodzą na mecze, a po nich wracają do swojego życia. Kibice żyją piłką. Skupieni wokół wspólnej pasji wykształcili jedną z unikatowych kultur – pomijaną przez media i krytyków, ignorowaną przez ludzi kultury, lecz bardzo bogatą i słabo zbadaną.
Muzyka kibiców jest bezpośrednio powiązana z hip hopem. Nie tym spod znaku Pezeta, ten jest dla kibiców zbyt lekki, komercyjny. Piłkarscy fanatycy są bardzo czuli na komercję i „sprzedawanie się”, pewnie po części spowodowane tym, że media nie akceptują ich środowiska, na czołową kibickę kreując Natalię Siwiec.
Szacunek ludzi ulicy
Peja, Slums Attack, Firma – to jest muzyka prawdziwych kibiców. Prosty, osiedlowy hip hop mówiący o zwykłych relacjach zwykłych ludzi, negatywnym stosunku do policji, życiu na blokowisku. – Kiedyś środowisko kibicowskie słuchało muzyki rockowej i oiowej, teraz ciągle to ewoluuje. Oczywiście mocną pozycję ma rap, ponieważ jest to muzyka blokowisk, a przy okazji miejska, a kibice są w większości mieszkańcami aglomeracji – mówi Kuba Olkiewicz, dziennikarz zajmujący się sprawami kibiców w serwisie weszlo.com.
Ostatnio ciekawą akcją zasłynęli kibice Lecha Poznań – wydali dwupłytowy materiał zatytułowany „Definicja kiboli”. Na pierwszej płycie kibice serwują ponad 80 minut muzyki, napisanej i wyrapowanej przez nich samych. Druga płyta to zapis tego, co działo się wokół krążka: ich pracy nad albumem, rozmów, prób. „Definicja kiboli” jest już promowana dwoma klipami, które mimo braku wsparcia mediów, sponsorów i mainstreamowych patronów medialnych cieszą się wielkim powodzeniem. Najnowszy singiel „Setki kilometrów” w ciągu niecałych trzech dni zebrał prawie 60 tysięcy wyświetleń.
– Każdy większy klub ma fanów, którzy tworzą bardziej lub mniej amatorską muzykę w hołdzie swojej drużynie – mówi Olkiewicz. – Muzyka kibiców nieodłącznie jest związana z kulturą podwórka. Jeśli muzyką blokowisk byłby metal, to kibice pewnie słuchaliby dziś metalu – dodaje.
O dziwo język kibiców nie jest specjalnie rozwinięty. O ile inne subkultury mają wyspecjalizowane slangi, o tyle kultura kibicowska nie wymyśliła jednolitego slangu, którym posługuje się. – Z moich obserwacji wynika, że język kibiców nie różni się aż tak bardzo jak w innych subkulturach, ale są zwroty funkcjonujące tylko w towarzystwie kibiców, np. PDK (Pozdrowienia Dla Kumatych) czy KMWTW (Kto Ma Wiedzieć Ten Wie). Ludzie posługują się językiem blokowisk, nie ma to jednoznacznego powiązania ze stadionami – mówi dziennikarz weszlo.com.
Konserwatyści na stadionach
Nie ma co ukrywać: kibice reprezentują raczej prawą stronę ugrupowań politycznych. Silnie antykomunistyczni, jeszcze w czasach PRL wychodzili na ulicę manifestować swoją pogardę dla władz ludowych. W 1983 roku po meczu Juventusu Turynu z Lechią Gdańsk na ulice miasta wymaszerował czterdziestotysięczny tłum poparcia dla „Solidarności”, podobnie pięć lat później. – Konserwatyzm wiąże się z historią ruchu kibicowskiego. W latach 80., gdy powstawał, to środowisko było bardzo antykomunistyczne. Wiele się od tego czasu zmieniło, lecz to właśnie na stadionach kibice znajdują miejsce, gdzie bez cenzury mogą zademonstrować swój sprzeciw wobec świata – tłumaczy Olkiewicz.
– Badałem wartości kibiców w swojej pracy licencjackiej. Na pytanie do ankietowanych jakie wartości dominują na trybunach aż 95 procent pytanych odpowiedziało, że konserwatywne, a zaledwie pięć procent, że centrowe. Na pytanie do kibiców jak oni określiliby swój światopogląd 85 procent zadeklarowało się jako konserwatyści, a 15 procent jako ludzie centrum – komentuje dziennikarz. Dodaje: – Z badań wynika też, że im większe zaangażowanie w ruch kibicowski, tym rośnie poziom konserwatyzmu wśród fanów piłki nożnej.
Innym silnym ruchem wśród fanatyków sportowych jest wyraźna niechęć do policji, często ewoluująca w zwykłe bójki z funkcjonariuszami. – Nienawiść do policji również bierze się z poprzedniego systemu - wtedy milicja bezmyślnie pacyfikowała kibiców. Ciągle zdarzają się podobne sytuacje. Na ulicach policja zachowuje się inaczej, łagodniej, lecz na stadionach funkcjonariusze wciąż czasami stosują metody rodem z PRL-u: pałują na oślep i używają gazu łzawiącego wobec ogółu, a nie wobec chuliganów – stara się tłumaczyć zachowanie kibiców Olkiewicz.
Kibice kultywują też przyniesioną z włoskich stadionów kulturę omerta, czyli złotą zasadę milczenia. Ta jest bardzo przydatna zwłaszcza przy potyczkach z policją, a także podczas przesłuchań, gdy nie wolno zakapować kumpli. To kolejna specyficzna dla tej grupy cecha: solidarność. Rzadko kiedy zdarza się, by ludzie byli w stanie tyle poświęcić dla grupy, dla zespołu i dla współczłonków. Kibice są zjednoczeni. Na dużych blokowiskach to właśnie grupy kibiców często integrują lokalne społeczności.
W swoim konserwatyzmie kibice nie zapominają o kultywowaniu tradycyjnych wartości i bohaterów. Śmierć Jana Pawła II poruszyła krakowskich fanów piłki nożnej tak bardzo, że na moment zapomnieli oni o odwiecznej niechęci i postanowili podać sobie ręce – oczywiście na krótko, zaraz później powrócili do najwyższej wartości, która zdaje się rządzić w tej grupie: rywalizacji.
– Zjednoczenie kibiców jest możliwe, ale tylko w konkretnym celu. Nie uważam, by różnili się oni w tym względzie od reszty społeczeństwa. Potrafimy działać razem, ale tylko w wspólnej sprawie, po rozwiązaniu jej wracamy do starych podziałów – mówi Olkiewicz. Jednocześnie dodaje, że zdarzają się sytuacje wyjątkowe: – Kibice jednoczą się w sytuacjach trudnych, np. na emigracji. Na obczyźnie organizują nawet turnieje kibicowskie, w których grają kibice drużyn nie lubiących się i nie mających możliwości spotkać się na neutralnym gruncie w kraju. Zbierając dane do mojej pracy usłyszałem od jednego z nich, że "różnią nas tylko końcówki szalików".
Czy można więc jednoznacznie ocenić kulturę kibicowską? Nie wydaje się to możliwe. Mimo solidarności i wspólnych cech kibice wciąż są bardzo różnorodni. O ile nie każdy musi lubić ich konserwatywne podejście, o tyle takie cechy jak szczerość czy lojalność powinny przyświecać większości. A niepokorny duch kibica nie wydaje się tak straszny, jak go często w mediach malują.