Lista idealnych prezentów nie jest ani wymyślna, ani długa. Choć niektórych może kosztować znacznie więcej niż spędzenie kilku godzin w galerii handlowej w poszukiwaniu idealnego podarunku. O tym, w co warto zainwestować, aby sprawić babciom i dziadkom radość, mówi Irena Karpowicz z warszawskiej Kluboteki Dojrzałego Człowieka.
Tak naprawdę przedmioty są najmniej potrzebnymi prezentami. Seniorzy zdecydowanie bardziej potrzebują tego, żeby ktoś spędził z nimi kilka chwil, żeby podarował im swój czas.
Osoby starsze często opowiadają, że kurier dostarczył im kwiaty, że odebrały paczkę z przesyłkomatu, że znalazły tam np. kolejny sweter, ale to nie daje im takiego ciepła, na którym im zależy. Chcieliby odrobinę innego ciepła, chcieliby, żeby ktoś potrzymał ich za rękę, żeby pobył z nimi. Tego tak potrzebują seniorzy – bliskości.
Ale nam wydaje się, że ta poczta kwiatowa, ten kurier z paczką zaskoczy babcię. To nie jest miłe?
Owszem, świadczy to o pamięci, ale wiem z rozmów z babciami i dziadkami, że ten kwiatek jest kolejną rzeczą, którą muszą się zajmować, którą muszą się opiekować, a to oni by potrzebowali opieki, choćby ciepłego słowa. Oni chcieliby móc chociażby przez pół godziny porozmawiać z kimś bliskim.
Seniorzy, którzy przychodzą do nas, chcą uczyć się zasad gier planszowych, żeby być dziadkami i babciami, którzy są na bieżąco, żeby nie byli odsunięci od rzeczywistości. Pożyczając od nas gry, chcą w jakiś sposób ściągać do siebie wnuki. Chcą być atrakcyjnymi dziadkami i babciami, chcą mieć coś wspólnego z wnukami.
Często czują się samotni?
Bardzo duża liczba seniorów czuje się samotna. Powiedziałabym, że w Klubotece Dojrzałego Człowieka około 65 proc. seniorów ma chociaż jedno dziecko za granicą. Zdarzają się również tacy, którzy troje dzieci mają gdzieś w świecie. Tym ludziom naprawdę potrzebne są bliskość, ciepło, wysłuchanie. Potrzebne jest potrzymanie za rękę i po prostu bycie z kimś.
Już nie mówię o potrzebie pomocy w innych sytuacjach. Dziś dzwoniła starsza pani, która przeprowadza się do mniejszego mieszkania i ma problemy chociażby z przeniesieniem rzeczy. Trzeba jej pomóc przy pakowaniu, ale nie ma kto tego zrobić. Potrzeby są ogromne, a chodzi tylko o takie zwykłe, ludzkie odruchy.
Kontakt z drugim człowiekiem jest też tym, co w pewnym sensie pozwala utrzymać seniorów w lepszej formie?
Jeśli chodzi o psychikę, to bardzo. Przed pandemią prowadziłyśmy zajęcia integracyjne dla dzieci z klas 1-3 i seniorów. Często spotykałam się wtedy z taką sytuacją, że któraś z pań mówiła: "Który to był Jasio? Mam wnusia Jasia, to się do ciebie przysiądę". W ten sposób trochę nadrabiała brak Jasia w swoim życiu, bo jej Jaś mieszkał np. we Francji.
Seniorzy odczuwają ogromne braki – ich potrzeby emocjonalne nie są zaspokajane. Niejednokrotnie powtarzają, że przychodzą na zajęcia nie po to, żeby robić coś wielkiego. Przychodzą, bo tu ktoś na nich zwraca uwagę, ktoś ich chwali. Brakuje momentów, kiedy są dowartościowani.
A kiedy zabraknie bliskości?
Jeśli nie przychodzą, jeśli zamykają się w domach – a w tej chwili jest grupa seniorów, która się boi i się izoluje – to po krótkim czasie potrzebują wsparcia psychologa. Psycholog, do którego mogliby się zgłosić, jest drogi, więc szukają kogoś bliskiego, kto ich wysłucha. Bardzo często jest to inna starsza pani, z którą mają dobrą relację.
Opowiedzieć o swoich problemach mogą również podczas spotkań w Klubotece Dojrzałego Człowieka. Dzięki temu jest im lżej. Prowadzimy warsztaty psychologiczne. Są też projekty, w które zaangażowani są studenci Akademii Pedagogiki Specjalnej, które umożliwiają osobom starszym mówienie o swoich emocjach.
To wsparcie jest potrzebne po to, żeby radzili sobie z tymi emocjami. Nawet złymi, bo te też są czymś normalnym. Chodzi o wymianę poglądów, o podzielenie się tym, co ich dręczy.
Czyli zamiast szukać kubeczka z napisem "Kochanej babci", lepiej przyjść do niej i wypić z nią herbatę?
Dla każdej babci to właśnie będzie największym szczęściem. Istotny jest jednak również fakt, że najczęściej dajemy ludziom to, co sami byśmy chcieli dostać, a dla każdego z nas słowo "kocham" znaczy coś zupełnie innego.
Przerobiłam to już wielokrotnie w Klubotece i sama przewartościowałam relacje ze swoimi bliskimi. Dla jednego kocham to spędzenie razem czasu, przytulenie, potrzymanie za rękę, dla innego czyn – trzeba przyjść i z babcią zrobić ciasto, pomóc jej odkurzyć, sprzątnąć, dla jeszcze innego kochać to zrobić zakupy albo pomóc uporządkować coś w ogródku.
Jednak ta potrzeba przytulenia wydaje się być dominującą. O tym mówiły panie podczas zajęć z psychologii, mówiły, że chciałyby, żeby ktoś je przytulił. Był też pan, który przyszedł kiedyś do nas na spotkanie i był bardzo smutny. Gdy zapytałam, czy coś się stało, odpowiedział, że nie, że potrzebowałby tylko, żeby go ktoś przytulił.
Wstałam i objęłam tego pana. Po prostu. Opadł jak zwiędła gałązka. Po tygodniu przyszedł z powrotem i powiedział: "Nawet nie wiesz, ile to dla mnie znaczyło". Tu naprawdę nie chodzi o coś wielkiego, ale nasze potrzeby są bardzo różne.
Dlatego dobrze jest znać potrzeby swojej babci, swojego dziadka, a nie dawać im coś, co my byśmy chcieli dostawać. My byśmy chcieli dostać laptopa, kubek, pierścionek, a nasi dziadkowie potrzebują zupełnie czegoś innego...
Niech to będzie nawet krótka rozmowa telefoniczna, ciepłe słowo, ale to już pokazuje, że pamiętamy, że są dla nas ważni.
Do kluboteki należy 800 osób, więc takich historii, jak tego pana, pewnie nie brakuje...
Takich historii jest bardzo dużo. Był również pan, który przychodził do nas, żebyśmy pomogły mu połączyć się przez WhatsAppa z córką, która mieszkała w Australii. Był już schorowany, starszy, więc nie chciał się tam przeprowadzać – miałby problemy z leczeniem.
Córka jednej z pań zapytała nas, czy może zostawić zlecenie stałe. Ona też mieszkała gdzieś w świecie. Chciała, żeby ktoś przytulał jej mamę, kiedy kobieta będzie przychodziła na zajęcia. Za każdy razem, gdy się pojawiała, tak właśnie się działo.
To nie są sytuacje sporadyczne i pojedyncze. W tej chwili jest dużo samotnych i chorych osób. My seniorzy dogadujemy się między sobą, mamy dyżury, i opiekujemy się potrzebującymi pomocy.
Zdarza się jednak i tak, że ci starsi ludzie są zupełnie sami i potrzebują wsparcia psychicznego. Inni seniorzy go udzielają, ale jeśli mamy kogoś bliskiego, to byłoby cudownie, jeśli tę rolę spełnialiby najbliżsi, bo dla babci i dziadka jest to największym szczęściem.