Większym zagrożeniem dla Polski jest "lewacka rewolucja obyczajowa", niż coraz większy rasizm, antysemityzm i ksenofobia?
Większym zagrożeniem dla Polski jest "lewacka rewolucja obyczajowa", niż coraz większy rasizm, antysemityzm i ksenofobia? Fot.Tomasz Wiech / Agencja Gazeta
Reklama.
To nie faszyzm, rasizm, ksenofobia, czy antysemityzm są dzisiaj w Polsce coraz większym zagrożeniem, a "lewacka rewolucja" obyczajowa wymierzona w chrześcijan. Tak bolączki współczesnej Polski i Europy ocenia redaktor naczelny "Frondy" Tomasz Terlikowski. Jego najnowszy felieton to odpowiedź na opinie pojawiające się po zamieszkach w czasie Marszu Niepodległości, który 11 listopada przeszedł ulicami Warszawy.
Czytaj więcej o zamieszkach podczas Marszu Niepodległosci
Tomasz Terlikowski
red. nacz. "Frondy"

Trzeba bowiem powiedzieć sobie zupełnie otwarcie, że to nie faszyzm (którego – poza marginalnymi grupkami idiotów – w Polsce nie ma), i nie nacjonalizm (który jest niezmiernie słaby, pozbawiony struktur, niekiedy bardzo niemądry, i zżerany przez liczne konflikty) jest zagrożeniem dla Polski. Nie jest nim także antysemityzm, którego należy się wstydzić, ale który w realnym politycznym znaczeniu występuje raczej na lewicy w postaci silnych resentymentów antyizraelskich. To nie on „podpala Polskę”, i nie on próbuje przeprowadzać tu skuteczną rewolucję. Młodzież Wszechpolska też może sobie, co najwyżej pokrzyczeć czy formułować niegłupie nawet postulaty polityczne, tyle że pozbawione szans na realizację, a w najlepszym razie pomaszerować (a i to bez pewności, że policja będzie ich chronić). CZYTAJ WIĘCEJ


Terlikowski przekonuje, że prawdziwym zagrożeniem dla naszego kraju jest dzisiaj nie marginalny faszyzm, czy rasizm, a powszechna rewolucja obyczajowa, za którą stoi lewica. Jego zdaniem, politycy żądający rozprawienia się ze skrajną prawicą, tak naprawdę robią to po to, "by pod płaszczykiem walki z faszystami, 'zwolennikami regulowania życia prywatnego innych' prowadzić własną rewolucję obyczajową i kulturową, rewolucję, która ma na celu ukształtowanie, na gruzach tradycji, rodziny, normalności, nowego człowieka" - twierdzi jeden z najpopularniejszych prawicowych publicystów.
W tej rewolucji ważny jest według Terlikowskiego także "antychrystianizm", który objawia się między innymi tym, że praktykujący katolicy nie mogą liczyć na karierę w instytucjach Unii Europejskiej. "Doskonałym przykładem jest sytuacja Buttiglionego, a teraz prawdopodobnie Borga. Politycy Ruchu Palikota już teraz domagają się, by w przypadku polityków pełniących ważne polityczne funkcje, sformułować zakaz publicznych praktyk religijnych" - twierdzi.
Źródło: Fronda.pl