Wirusolog wyjaśnia nagły wzrost liczby zakażeń COVID-19. Mówi, co się stanie latem
Wioleta Wasylów
19 stycznia 2022, 13:46·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 stycznia 2022, 13:46
– Należało się tego spodziewać – komentuje w rozmowie z naTemat nagły wzrost zakażeń COVID-19 w Polsce prof. Robert Flisiak. Prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i były członek Rady Medycznej uważa, że obecna fala koronawirusa "będzie bardzo burzliwa i wysoka". Przewiduje jednak, że szybko się skończy i może zwiastować opanowanie epidemii już latem tego roku.
Reklama.
Najnowsze dane Ministerstwa Zdrowia dotyczące pandemii pokazują znaczny wzrost liczby przypadków COVID-19. Szef resortu Adam Niedzielski poinformował w środę o 30 586 nowych zakażeń. – W trakcie całej czwartej fali nie spotkaliśmy takiego wyniku – przyznał. Dla porównania, we wtorek odnotowano 19 652 zakażeń, a równo tydzień temu – w poprzednią środę – 16 173.
Bezpośrednio z powodu koronawirusa lub ze względu na jego współistnienie z innymi chorobami zmarło ostatniej doby 375 osób.
Z czego wynika nagły wzrost zakażeń COVID-19?
– Początek tygodnia zawsze niesie za sobą mniejszą liczbę przypadków. Patrząc z kolei na znaczny wzrost zakażeń w środę, nie tylko w porównaniu z wczorajszym dniem, ale też z poprzednim tygodniem, należało się tego spodziewać – wyjaśnia w rozmowie z naTemat prof. Robert Flisiak, kierownik Kliniki Chorób Zakaźnych i Hepatologii Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, prezes Polskiego Towarzystwa Epidemiologów i były członek Rady Medycznej.
– Zwróćmy uwagę, że są to zakażenia w zdecydowanej większości łagodne. Widać, że za wzrostem liczby nowych przypadków koronawirusa nie idzie wzrost liczby hospitalizacji i zgonów. Zakładam, że ten trend, ta dysproporcja, będzie się jeszcze pogłębiać – zauważa.
Nasz rozmówca ocenia, że za znaczny wzrost zakażeń odpowiada Omikron. – To wynik charakterystyki Omikronu, który ma wyższą zakaźność, ale powoduje łagodniejszy przebieg choroby. Teraz mamy już te dni, kiedy Omikron zaczyna dominować w Polsce. Niektóre regiony mają już praktycznie 100-procentowy udział tego wariantu w puli zakażeń – podkreśla.
Prof. Flisiak o szczycie zakażeń i wygaśnięciu epidemii
– Nie wykrywamy wszystkich zakażonych, bo na pewno nie testujemy wszystkich zakażonych, więc trudno powiedzieć, że sytuacja jest kontrolowana. Cała pandemia nie jest kontrolowana. To ona steruje nami, a nie my nią, więc w tej chwili nagle nie mogło się to zmienić – zaznacza wirusolog.
Zapytaliśmy go więc o to, jaki scenariusz w związku z sytuacją epidemiologiczną przewiduje w najbliższym czasie. – Szczyt zakażeń będziemy mieli pewnie w pierwszej połowie lutego, a potem nowych przypadków będzie coraz mniej i wyjdziemy z tej fali zapewne w marcu. Będzie ona bardzo burzliwa i wysoka, ale stosunkowo krótka w porównaniu z poprzednimi – uważa nasz rozmówca.
A co dalej? – Jeżeli nie będzie nowego wariantu, to jest duże prawdopodobieństwo, że do lata uodpornimy się populacyjnie, oczywiście przechorowując i płacąc cenę kolejnych zgonów. Bo nawet jeśli proporcjonalnie śmiertelność jest niska w przypadku Omikronu, to liczba zakażeń spowoduje, że liczby zgonów będą cały czas znaczące. Możemy oczywiście pocieszać się, że dzisiaj mieliśmy nieco ponad 1 proc. zgonów, ale jest to jednak aż 375 osób, wśród których zdecydowanie dominują niezaszczepieni – tłumaczy.
Jak przyznaje prof. Flisiak, uodpornienie się populacji może oznaczać opanowanie epidemii. – Sądzę, że w lato epidemia wygaśnie, a odpowiedź na pytania, czy to będzie trwałe wygaśnięcie, będziemy mieli jesienią – kończy.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut