Ryszard Terlecki odniósł się do doniesień o porozumieniu opozycji z Pawłem Kukizem w sprawie sejmowej komisji śledczej ds. inwigilacji. Polityk Prawa i Sprawiedliwości obiecał, że wniosek o powołanie organu nie zostanie "zamrożony". – Co nam to szkodzi. Przestępców trzeba podsłuchiwać – skomentował.
Podczas konferencji prasowej w Ksawerowie Donald Tusk potwierdził, że pod wnioskiem o powołanie komisji śledczej podpisze się nie tylko cała opozycja, ale też posłowie Kukiz'15 i Konfederacja. Ryszard Terlecki odniósł się do wniosku parlamentarzystów chwilę po ogłoszeniu porozumienia.
Ryszard Terlecki o komisji śledczej: Po co nam to?
– Co nam to szkodzi. Przestępców trzeba podsłuchiwać – zadeklarował w rozmowie z dziennikarzami na korytarzu sejmowym. – Ja się nie boję. Nie mam nic przeciwko temu, żeby służby mnie podsłuchiwały – dodał.
Przypomnijmy, że wicemarszałek przekonywał, iż był podsłuchiwany przez służby specjalne za rządów PO-PSL. – Przez osiem lat miałem podsłuch na telefonie. Jestem o tym przekonany, choć nie mam żadnych dowodów, więc opowiadać takie rzeczy można sobie spokojnie i bez odpowiedzialności – zadeklarował w środę.
Jak podkreślił wicemarszałek Sejmu, w Prawie i Sprawiedliwości spodziewano się podobnego obrotu spraw. – Kukiz konsekwentnie mówił, że ma taki plan, żeby komisję powołać. Wiedzieliśmy o tym od dawna, więc nie jest to dla nas zaskoczenie – powiedział.
– Wiemy, jaki prezes Kaczyński jest sprawny, gdy trzeba kogoś zaszantażować, zastraszyć czy przekupić – wskazał.
Lider Platformy Obywatelskiej zaznaczył, że nie ma nic przeciwko, by w ramach komisji śledczej zbadać także, czy dochodziło do inwigilacji za pierwszych rządów PiS w latach 2005-2007 oraz za rządów PO-PSL.