Od kilku dni po Warszawie krążą informacje o rozbitym Lamborghini Huracan, z którego powoli zaczynają znikać kolejne części. Ktoś właśnie ukradł koła należące do auta. Na miejscu pojawiła się policja w towarzystwie potencjalnego właściciela zniszczonego pojazdu. Mieszkańcy dzielnicy Wola nagłaśniają sprawy kradzieży w tej okolicy.
W ostatnią sobotę (15 stycznia) około godz. 23:00 na warszawskiej Woli (przy ul. Wolskiej) doszło do kolizji trzech aut. Kierowca pomarańczowego Lamborghini Huracan zderzył się z Toyotą i Renault, po czym uciekł z miejsca zdarzenia. Jak informował portal TVN Warszawa, właścicieli dwóch ostatnich aut przebadano pod kątem obecności alkoholu w organizmu. Wyniki wykazały, że byli trzeźwi.
Warto dodać, że Wola jest obok Pragi-Południe, Targówka i Białołęki wymieniana jako jedna z tych dzielnic, w których najczęściej dochodzi do kradzieży aut. Serwis warszawa.naszemiasto.pl otrzymał od Komendy Stołecznej Policji oficjalne statystyki, w których podano, że między styczniem a końcem sierpnia 2021 roku na Woli doszło do 89 przypadków kradzieży samochodów.
Pomarańczowe Lamborghini, które uczestniczyło w sobotniej kolizji, znajduje się obecnie na jednym z miejsc parkingowych pod blokami przy ulicy ul. Jana Kazimierza. Zniszczeniu najbardziej uległ lewy bok auta. Co więcej, ktoś ukradł z niego wszystkie koła.
W czwartek (20 stycznia) po południu na miejscu postoju samochodu pojawili się policjanci, którym towarzyszył najprawdopodobniej właściciel Lamborghini. Wszystko wskazywało na to, że funkcjonariusze spisywali wraz z nim zgłoszenie. Po godzinie 16 właściciel wraz kolegami zamontowali zastępcze koła, wprowadzając tym samym samochód na lawetę.
Mieszkańcy okolicy zaczęli na ten temat głośno dyskutować na facebookowych grupach dzielnicowych. "Zwykłe złodziejstwo, nie ma co się cieszyć. Dobrze, że ktoś zwrócił uwagę, że rzeczywiście służby w naszej okolicy to dno, na porządku dziennym kradzieże katalizatorów, kół, samochodów. Po takim newsie potencjalni złodzieje się tylko utwierdzą w przekonaniu, że tutaj mogą wszystko" – czytamy.
"Ale bezczelność poraża. Raz, że są kamery, a dwa, jak upłynnić koła od takiego auta"; "Od 5 lat na JK (red. ul. Jana Kazimierza) nie widziałem ani jednego patrolu pieszego policji. Szkoda, że nawet radni z naszej dzielnicy nic w temacie nie robią" – komentują inni mieszkańcy tej części Woli.
Rekordowy mandat dla pirata drogowego
Jak pisaliśmy wczoraj w naTemat, zmiany w prawie drogowym, które obowiązują od początku roku, już zbierają żniwa. Niebywałą karę grzywny w wysokości kilkudziesięciu tysięcy złotych otrzymał 32-latek z Jastrzębia-Zdroju. Można powiedzieć, że właśnie padł rekord.
Z relacji policjantów wynika, że pirat drogowy ignorował znaki na drodze, jechał pod prąd i narażał uczestników ruchu na śmiertelne niebezpieczeństwo. Co więcej, właściciel Audi hamował bez większego powodu i torował drogę radiowozom, spychając je z jezdni.
W efekcie na kierowcę nałożono karę grzywny wynoszącą aż 32,5 tys. złotych. Badanie alkomatem wykazało, że kierowca był trzeźwy. Funkcjonariusze zawnioskowali do sądu o trzyletni zakaz prowadzenia dla mieszkańca Jastrzębia-Zdroju.