Łatwo powiedzieć, co rząd mówi o Fit for 55, bo w ostatnim czasie mamy w kraju wielki, zmasowany atak na pakiet klimatyczny UE. "Zamorduje polską gospodarkę", "Niebezpieczny eksperyment", "Sprowadzi na Europejczyków ubóstwo" – grzmią politycy PiS. Grożą, że go zawetują, w UE mają już budować koalicję przeciwko niemu. Ale z ich przekazu do Polaków nie dociera cała wiedza o Fit for 55 i polityce klimatycznej UE.
Fit for 55 to pakiet zmian legislacyjnych, które w założeniu mają doprowadzić do ograniczenia emisyjność gospodarki europejskiej w stosunku do 1990 roku o co najmniej 55 proc. do 2030 roku. Zmiany mają dotyczyć m.in. odnawialnych źródeł energii, sposobów ogrzewania domów czy limitów emisji samochodów.
Pakiet został zaproponowany przez KE w lipcu 2021 roku.
Fit for 55 – to temat, który obok ETS, w ostatnim czasie rozgrzewa polityków Zjednoczonej Prawicy do czerwoności. Praktycznie nie ma dnia, by nie było o nim mowy.
– Zrobimy wszystko, aby pakiet Fit for 55 nie wszedł w życie – zapowiedział w Sejmie wicepremier Jacek Sasin. Sprawa nabrała tempa, politycy PiS na pakiecie nie zostawiają suchej nitki, co jedna wypowiedź to barwniejsza.
– Drakońskie wymagania Fit for 55 są dla nas nie do zaakceptowania – przekonywał ostatnio europoseł Prawa i Sprawiedliwości Zbigniew Kuźmiuk. Była premier Beata Szydło stwierdziła, że UE nie może sobie pozwolić na niebezpieczny eksperyment w postaci tego programu i Fit for 55 sprowadzi na Europejczyków ubóstwo.
Europosłanka Anna Zalewska: – Ten pakiet jest tak niebezpieczny, że jego kręgosłup trzeba złamać.
Poseł Marek Suski: – Nam na pewno się to nie opłaca. To jest wyliczenie, które powoduje, że Polacy mieliby zapłacić najwyższy haracz za szaleńczą politykę Unii Europejskiej, chociaż niektórzy twierdzą, że jest to wyrachowana polityka, która ma doprowadzić Polaków do nędzy i powrotu do zbierania szparagów w Niemczech.
Również Piotr Müller, rzecznik rządu, stwierdził, że pakiet Fit for 55 jest szkodliwy dla przeciętnego obywatela i oznacza podwyższenie kosztów.
To Morawiecki podpisał pakiet klimatyczny
– Po prostu Fit for 55 sprowadzi na nas plagę nieszczęść – żartuje z narracji obozu władzy europoseł Adam Jarubas, członek Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności (ENVI) w Parlamencie Europejskim. – A rząd nie mówi nam przede wszystkim tego, że na Radzie Europejskiej w grudniu 2020 roku, pan premier Morawiecki podpisał się pod prawem klimatycznym. Czyli neutralnością klimatyczną w 2050 roku i doraźnie, teraz, redukcją emisji CO2 o 55 proc. do 2030 roku. W ten sposób zgodził się na Fit for 55 – przypomina.
Donald Tusk, na którego PiS zwala winę za politykę klimatyczną UE i ceny gazu, już latem 2021 roku nazwał Fit for 55 projektem "ambitnym i trochę ryzykownym" i uczulał rządzących:
Teraz stwierdził wprost: – Trzeba spytać premiera Morawieckiego, dlaczego zgodził się na pakiet Fit for 55.
– To jest odbierane w UE podobnie jak sprawa praworządności. Słuchałem wystąpienia premiera w PE. Ludzie przecierali oczy. Generalnie do Polaków jest bardzo pozytywny stosunek, ale bardzo się dziwią, że byliśmy symbolem sukcesu gospodarczego, Solidarności, krajem Jana Pawła II i Lecha Wałęsy a tu nagle polski premier przyjeżdża z zaściankowym przesłaniem: "My jesteśmy mądrzy, a wy jesteście głupi, zapomnieliście o swoich korzeniach". Fatalnie było to odebrane. Podobnie jest teraz – mówi Adam Jarubas.
– Skala wyzwań w związku z Fit for 55 oczywiście jest olbrzymia. Ale skoro rząd, ustami pana premiera, zgodził się, żeby nad tym pracować, skoro podpisał się pod celem 55 proc., to nie możemy teraz mówić: Tę część prawodawstwa sobie zawiesimy, to nam się nie podoba, to nas nie dotyczy – mówi Adam Jarubas.
– Na pewno stawia nas to jako niepoważnego partnera w UE. Jako państwo, na którym nie można polegać i którego rząd, dla celów polityki wewnętrznej, wykorzystuje forum europejskie. To nie sprzyja nam. Będzie nam jeszcze trudniej budować jakiekolwiek koalicje w przyszłości. Będzie jeszcze trudniej mieć wiarygodny głos na forum europejskim – uważa Małgorzata Tracz, posłanka Partii Zieloni.
Co to jest Fit for 55
Fit for 55 to pakiet 13 aktów prawnych, które PiS chce zawetować – ale o tym za chwilę. Jak ważny ma to być pakiet dla polityki klimatycznej UE?
– To racjonalny pakiet, który będzie jeszcze dyskutowany w różnych instytucjach unijnych. KE dała na razie propozycję. Cały pakiet tych ustaw to tak naprawdę jedyna droga, by dojść do celu, którym jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 roku i do osiągnięcia neutralności klimatycznej do 2050 roku – uważa Małgorzata Tracz.
Adam Jarubas: – Jakby nie patrzeć, jest to ambitny cel. Będzie wymagał pewnych wyrzeczeń od wszystkich sektorów, które przyczyniają się do emisji CO2, czyli przemysłu, energetyki, ciepłownictwa, ale również budownictwa i transportu – to wywołuje dużo kontrowersji i może być najtrudniejsze do wdrożenia. Na osłodę zaproponowano społeczny fundusz klimatyczny, który pomagałby złagodzić skutki poprzez inwestycje w nisko-, czy zeroemisyjne źródła energii. Polska byłaby tu jednym z największych biorców. W sumie w latach 2025-32, razem z wkładem własnym, może to być ok. 100 mld zł – wskazuje europoseł.
Nasi rozmówcy wskazują na różne rzeczy, o których przy okazji burzy o Fit for 55, rządzący nie mówią. Część ma związek z ETS, handlem uprawnieniami do emisji CO2, co tak samo ich oburza.
Co z pieniędzmi do budżetu
– Rządzący przemilczają, że zdecydowana większość przychodów z ETS, czyli z handlu emisjami, trafia do budżetu państwa. Pytanie, jakie inwestycje poza elektrownią w Ostrołęce, którą już rozebraliśmy, sfinansowaliśmy z tych pieniędzy? W nowych regulacjach Fit for 55 jest zapis, że w 100 proc. te pieniądze powinny iść na projekty transformacji energetycznej – mówi Adam Jarubas.
W ubiegłym roku przychody budżetu z handlu emisjami sięgnęły 25,3 mld zł.
Małgorzata Tracz: – Przede wszystkim rząd nie mówi, że uprawnienia do handlu emisjami ETS wracają do budżetu państwa. Te środki powinny być przeznaczane na innowacje, na rozwój energii ze źródeł odnawialnych, na modernizację sieci. W czasach kryzysowych powinny też służyć jako dodatki osłonowe dla obywateli i obywatelek. A rząd wpływy z tytułu ETS przez ostatnie lata przejadł. One nie poszły na inwestycje. Poszły na dotowanie firm, które nie radziły sobie z modernizacją, czy jej nie chciały. Mamy wrażenie, że to taktyka Zjednoczonej Prawicy, żeby obrzydzić Polkom i Polakom UE. I znalezienie kozła ofiarnego, że za wszelkie podwyżki nie odpowiada rząd, tylko UE.
Adam Jarubas przypomina, że Polska w 70 proc. opiera się na węglu. – Emisyjność polskiej energetyki jest trzy razy większa od średniej europejskiej. W związku z tym my najbardziej odczuwamy skutki wzrostu cen uprawnień. Ale to nie jest wina samego systemu ETS, który działał od 2005 roku, ale zaniedbań w polskiej dekarbonizacji. Uzależnienie od węgla decyduje, że koszty energetyczne w Polsce są tak wysokie. Trzeba się za to zabrać, a nie obrażać się i grozić wyjściem z systemu – mówi.
– Kwestia reformy systemu ETS była już dyskutowana za rządów PiS – szczególnie w latach 2016-2017. Rząd był wówczas bardziej skupiony na wycince Puszczy Białowieskiej i pewnie ma do siebie pretensje, że ten proces przegapił. I jednocześnie nie robili nic w kwestii transformacji klimatycznej – mówi naTemat rzecznik Rzecznik Greenpeace Marek Józefiak.
Czy Polska może zawetować Fit for 55
Marek Józefiak, rzecznik Greenpeace, wskazuje: – Jest kilka kwestii, o których rząd nam nie mówi i wprowadza opinię publiczna w błąd. Pierwsza dotyczy tego, że nie ma możliwości zawetowania pakietu. To nieprawda, która popłynęła z ust m.in. Jarosława Kaczyńskiego. Pakietu FF5 nie da się zawetować.
– To pakiet 13 aktów legislacyjnych. Jeśli Polska chce coś zablokować może to zrobić w każdej z odrębnych procedur legislacyjnych. Musi wtedy znaleźć mniejszość blokującą, czyli inne kraje, które będą myślały podobnie – dodaje.
Dr hab. Aleksander Cieśliński, prof. Uniwersytetu Wrocławskiego z Katedry Prawa Międzynarodowego i Europejskiego zwraca uwagę, że z zasady akty prawne UE przyjmowane są kwalifikowaną większością głosów. Weto byłoby możliwe tylko w przypadku aktów prawnych przyjętych na drodze jednomyślności.
Tu wskazuje na dwa artykuły traktatu o funkcjonowaniu UE, na które już powołują się politycy Zjednoczonej Prawicy. I wyjątki, które z nich wynikają. To art. 194, który dotyczy energetyki oraz art. 192 dotyczący ochrony środowiska naturalnego.
– Przedmiotem sporu dla prawników byłoby to, czy któryś z przepisów może być przyjmowany kwalifikowaną większością głosów. To są wyjątki, które pozwalają powiedzieć, że wymagana jest jednomyślność, jeżeli dany akt prawny wpływa na nasz system podatkowy albo tzw. miks energetyczny, czyli wybór źródeł energii. Być może na tej podstawie rządzący będą próbowali wykazywać, że któreś elementy pakietu Fit for 55 wpływają na te obszary i że Polska może je zablokować – zauważa prof. Cieśliński.
– Chociaż zdaniem ekspertów zablokowanie konkretnych aktów prawnych nie ma podstaw. Prawdopodobnie przede wszystkim chodzi o to, aby w trudnej sytuacji postawić premiera, żeby wykazać, że niewłaściwie broni polskich interesów, bo powinien był domagać się jednomyślności i potem blokować FIT for 55, a nie godzić się na kwalifikowaną większość – dodaje.
– W każdej sytuacji jego krytycy będą politycznie zyskiwać – jeżeli premier nie będzie o to walczył, to jego obarczy się winą, a jeżeli nie uda się przeforsować jednomyślności, to wtedy będzie można znowu budować retorykę antyunijną – uważa.
Europosłanka Anna Zalewska twierdzi, że chodzi pięć aktów prawnych. – Jest pięć dokumentów, które możemy zawetować, choć oczywiście nie będzie to takie proste. Są to "kręgosłupy" pakietu Fit for 55 – mówiła w programie Michała Rachonia "Jedziemy".
Jacek Saryusz-Wolski stwierdził zaś w TVP Info: – Jeżeliby zawetować te trzy kluczowe akty Fit for 55 i dwa podatki, o czym kompetentni po stronie brukselskiej wiedzą, Polska ma w ręku broń atomową. Wywraca się cały pakiet klimatyczny i cały Fundusz Odbudowy.
Płyną też sygnały, że PiS tworzy koalicję przeciwko Fit for 55.
Z kim PiS może tworzyć koalicję
– Większość kwalifikowana wynosi 55 proc. państw, czyli 15 z 27, reprezentujących co najmniej 65 proc. ludności. Żeby mieć mniejszość blokującą, trzeba zebrać co najmniej 4 państwa mające więcej niż 35 proc. ludności plus 1. W UE jest 450 mln ludzi, łatwo wyliczyć, że to ponad 100 mln. W życiu Polska nie zbierze takiej mniejszości, bo nawet gdyby opowiedziała się za nami cała Europa Środkowo-Wschodnia to nadal nie wystarczy – uważa prof. Cieśliński.
Małgorzata Tracz: – Koalicja? Pytanie z kim. Z Orbanem? Pamiętamy wszyscy 27:1, jak Polska jest mocna w budowaniu koalicji. I czym to się kończy. Partnerzy, widząc nastroje w UE, nie będą za Polskę ginąć, jeśli to ma nie przynieść korzyści ich państwom.
Adam Jarubas: – Szkoda, że nie potrafimy budować koalicji na rzecz pozytywnych rozwiązań, a tylko blokować. To tylko rujnuje reputację naszego kraju jako kraju poważnego, z którym można się dogadywać.
Ale to nie wszystko.
"Rząd nie ma planów, pomysłu"
– Teraz jest zmasowana akcja dotycząca Fit for 55, m.in. z użyciem raportu banku Pekao. Przy jego pomocy politycy skutecznie wprowadzają nas w błąd. Mówiąc, że Fit for 55 będzie tyle i tyle kosztował, albo że na coś nas nie stać. Podczas gdy w tym raporcie wyraźnie jest napisane, że to nie jest całościowy bilans kosztów, strat i zysków, tylko jest to ujęcie fragmentu problemu. To jest kolejne przekłamanie, o którym nam rządzący nie mówią – zwraca uwagę rzecznik Greenpeace.
Ze strony rządzących słychać tylko ostrzeżenia przed Fit for 55. Narzekania. Atak.
– A gdybyśmy usłyszeli np., ile dzięki temu milionów polskich domów zostanie ocieplonych? Jak spadną rachunki? Gdybyśmy dowiedzieli się od rządu, jaki ma plan?Jak zainwestować te środki? Wtedy rozmowa mogłaby być inna. Kłopot jest taki, że rząd nie ma tych planów. Nie ma pomysłu, jak wydawać pieniądze na transformację klimatyczną. Nasz rząd nie jest przygotowany na to, co się dzieje w Europie. Jesteśmy jedynym krajem w UE, który nie tylko nie ma planu odejścia od węgla, ale nawet nie rozpoczął nad tym prac. Nie ma żadnej dyskusji na ten temat – mówi Marek Józefiak.
Daje przykład Czech.
– Ktoś powie, nie porównujmy się do Francji, czy Wielkiej Brytanii, bo to bogatsze od nas kraje Zachodu. To może porównajmy się do Czech, które są trzecim największym, po Niemczech i Polsce, konsumentem węgla w UE. Dyskusja na temat odejścia od węgla, z udziałem różnych aktorów społecznych trwa tam od dwóch i pół roku. Plan rządu jest taki, że odejdą od węgla w 2033 roku, a jeszcze rok temu zakładali, że będzie to rok 2038. Portugalia planowała to w 2030, a odeszła w 2021. To pokazuje, że jeśli da się wyraźny sygnał, gospodarka potrafi bardzo szybko się przestawić. Kłopot jest, że my od wielu lat stoimy w rozkroku – komentuje rzecznik Greenpeace.
I dodaje: – W kwestii transformacji klimatycznej rząd przespał ostatnie sześć lat. W opowiadanie bajek o przywróceniu potęgi węglowej nikt już nie wierzy. Zostaliśmy z niczym. Nie mamy inwestycji w odnawialne źródła energii.
Jak zwraca uwagę, rząd nie mówi też o korzyściach. Że polityka klimatyczna ma nas uchronić przed katastrofą klimatyczną. – Każda zmiana jest trudna, to nie będzie łatwy proces, musimy zdać sobie z tego sprawę. Zawsze łatwiej trwać w systemie, niż go zmieniać. Będzie to wymagało wielu dostosowań. Niestety obecnie przez brak działań na poziomie rządu, istnieje ryzyko zamykania zakładów pracy, bezrobocia – jeśli rząd nie da ludziom alternatywy. Dramat polega na tym, że naprawdę są na to pieniądze. Wydaje, że ta sytuacja wymyka się rządowi spod kontroli – mówi rzecznik Greenpeace.
Negocjacje klimatyczne i Lech Kaczyński
Co mamy w zamian? Ciągłe przerzucanie winy. Ciągła wina UE i Donalda Tuska. Jarosław Kaczyński i Donald Tusk kłócili się o to już w 2013 roku. O co poszło?
To prezydent Lech Kaczyński w 2007 roku podpisał się pod ustaleniami szczytu UE z marca 2007 r., który przyjął pakiet energetyczno-klimatyczny. Rząd PiS również dziś o tym nie wspomina, ale internet tak.
"Szczyt Unii zatwierdził [go] w marcu 2007 roku, czyli za rządów premiera Jarosława Kaczyńskiego oraz prezydentury Lecha Kaczyńskiego" – pisała wówczas "Wyborcza". I inne media.
Centrum Informacji o Rynku Energii cytowało słowa ówczesnego szefa rządu: "Premier Donald Tusk przekonywał (...), że weto do unijnego pakietu klimatyczno-energetycznego mogli zgłosić tylko w marcu 2007 r., na etapie negocjacji, ówcześni: premier Jarosław Kaczyński i prezydent Lech Kaczyński. Potem było to już niemożliwe z uwagi na procedury unijne".
– Pamiętajmy, że już lata temu PiS zgodził się na politykę klimatyczną. Potem były rozmowy o Fit for 55. System uprawnieniami handlu do emisji być może nie jest idealny, ale jest najlepszym w walce z kryzysem klimatycznym. Jednocześnie jest zachętą na przechodzenie na energię ze źródeł odnawialnych. Rząd PiS cynicznie wykorzystuje to, żeby znaleźć winnego obecnie szalejących cen energii i gazu – mówi Małgorzata Tracz.
– Mam wrażenie, że to kolejna odsłona walki Zjednoczonej Prawicy z UE. To zgubna taktyka, bo jesteśmy społeczeństwem, które popiera UE. Mam wrażenie, że oni chcą tę tendencję odwrócić poprzez obecny wielki sprzeciw przeciwko pakietowi ustaw Fit for 55 – dodaje.
Będzie dyskusja w Parlamencie Europejskim i negocjacje między rządami oraz instytucjami europejskimi. Mam nadzieję, że tak jak rząd zgodził się na cele tego projektu, tak znajdzie siłę, narzędzia i metody, żeby przekonać instytucje europejskie i inne rządy europejskie, aby było to dla Polski jak najmniej dotkliwe. Czytaj więcej
Adam Jarubas
europoseł PSL
Forum Energii szacuje, że przychody z ETS do budżetu państwa do 2030 roku wyniosą ok. 370 mld zł. Dodatkowo 190 mld zł z funduszy europejskich. Trzeba więc jak najszybciej przyjąć długookresowy program transformacji polskiej energetyki i przyspieszyć realizację jej zielonego scenariusza. Będą na to pieniądze. Niestety rządzący wolą dalej opowiadać o tym, że mamy zapasy węgla na 200 lat, podczas gdy najwięcej importujemy go z Rosji.
Adam Jarubas
I tak musimy się dekarbonizować, i tak w ciągu najbliższych kilkunastu lat musimy wymienić 60 proc. bloków energetycznych. Bez względu na to, czy UE narzuca nam te cele, i tak musimy to zrobić. I albo zrobimy to przy znaczącym finansowaniu europejskim, albo za własne pieniądze. Dziś wypisywanie się z tego jest najgłupsze. Oczekiwałbym od rządu mniej robienia piany.
Artykuł 194, ust.3
"Na zasadzie odstępstwa od ustępu 2, Rada, stanowiąc zgodnie ze specjalną procedurą ustawodawczą, jednomyślnie i po konsultacji z Parlamentem Europejskim, ustanawia środki, o których mowa w tym ustępie, jeżeli mają one głównie charakter fiskalny". Czytaj więcej