Niedawno roztrzęsiona Adele informowała w mediach społecznościowych, że jest zmuszona, aby odwołać koncerty zaplanowane w Las Vegas. Jako oficjalny powód podała koronawirusa, który miał uderzyć w większość członków ekipy, czuwającej nad show. Teraz do mediów wypłynęły inne wersje zdarzeń od osób, które wiedzą jak układała się współpraca artystki chociażby ze scenografką.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Adele we łzach. Odwołała trasę koncertową
Jesienią minionego roku Adele po 6 latach przerwy powróciła z nowym, czwartym studyjnym albumem zatytułowanym "30". Krążek wypromował singiel "Easy on Me", który stał się niekwestionowanym hitem YouTube'a, Spotify'a oraz rozgłośni radiowych. Wraz z świeżym materiałem brytyjska piosenkarka planowała ruszyć z pompą w trasę koncertową
Na dzień przed tym, jak miała wyjść na scenę w Caesars Palace, przekazała za pośrednictwem mediów społecznościowych, że odwołuje swoje koncerty "Weekends with Adele". W łzawym wideo opublikowanym na Instagramie, w dużej mierze winę za zmianę planów w ostatniej chwili zrzuciła na koronawirusa, mówiąc, że spora część jej załogi i zespołu zachorowała.
– Tak mi przykro, ale mój program nie jest gotowy. Próbowaliśmy absolutnie wszystkiego, co w naszej mocy, aby zdążyć, by wszystko wypadło dobrze, ale zostaliśmy całkowicie zniszczeni przez opóźnienia w dostawach i przez COVID-19 – mówiła rozemocjonowana.
– Przepraszam, że tak w ostatniej chwili o tym mówię. Nie spaliśmy już od ponad 30 godzin, próbując to rozwiązać, ale skończył nam się czas. Jestem tak zdenerwowana i naprawdę zawiedziona... Przepraszam wszystkich, którzy przylecieli, aby dostać się na show. Naprawdę, bardzo mi przykro – tłumaczyła, przepraszając co chwilę.
Adele skłamała z powodem odwołania koncertów?
Kilka dni po smutnej wiadomości o odwołaniu koncertów zaczęły pojawiać się głosy, sugerujące, że Adele mogła nie być do końca szczera w tym, co się wydarzyło. Według brytyjskiego "The Sun", źródła ujawniły, że koncerty były zagrożone od jakiegoś czasu, a wszystko przez zakulisowe przepychanki z uznaną scenografką Esmeraldą Devlin.
Warto dodać, że wcześniej Adele współpracowała z Devlinem podczas jej światowej trasy koncertowej w 2016 roku. Okazuje się, że doszło między nimi do zgrzytu w dniach poprzedzających otwarcie jej najnowszej trasy.
"Pomimo tego, że zestaw kosztował miliony, Adele była niezadowolona z rezultatu i bardzo jasno wyraziła swoje uczucia wobec Es. Była już zdenerwowana, a wpadka wpędziła ją w panikę, bo rozpaczała, że wszystko powinno być idealne" – stwierdziło jedno ze źródeł.
Inny informator ujawnił również, że nieporozumienie nastąpiło po tym, jak produkcja została już wykolejona z powodu "niekończących się zmian" w kolejności uruchamiania i presji, aby zrobić ogromny spektakl dla fanów.
"Nie było jasności co do tego, czego Adele chciała dla show z powodu niekończących się zmian wprowadzanych do produkcji. Wyglądało na to, że choć zawsze preferowała skromne występy, była pod pewną presją, by zaprezentować wielką ekstrawagancję. Więc był ciągły rykoszet między tymi dwoma wersjami tego, czym powinno być show, i powodowało to dość wybuchowe spory" – podkreślił.
Ostatecznie brzmiało to tak, jakby Adele stroiła fochy i była wiecznie niezadowolona z rezultatów. "Większość spektakli ma tego czy innego rodzaju problemy, ale od pewnego czasu można było odnieść wrażenie, że te zmierzają ku katastrofie. Powszechnie wiadomo, że Adele bardzo cierpi na stany lękowe, jeśli chodzi o występy na żywo, więc trudno sobie wyobrazić, żeby wystąpiła, jeśli nie byłaby zadowolona" – podsumowano.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut