Określenie "grube ryby" niespecjalnie pasuje, by opisać większość szefów. Bo według najnowszych badań instytutu Gallupa, przedsiębiorcy będący pracodawcami i ci, którzy są szefami sami dla siebie, żyją znacznie zdrowiej niż zwykli pracownicy. Szefowie mają nie tylko lepsze wyniki, ale także znacznie chętniej prowadzą zdrowy tryb życia. – Są motywowani zupełnie innymi czynnikami związanymi ze zdrowszym życiowym napędem – mówi psycholog biznesu, Leszek Mellibruda.
Amerykańscy badacze z instytutu Gallupa pracowali nad raportem o stanie zdrowia szefów i pracowników przez rok, analizując dane o ponad 273 tys. osób, spośród których prawie 7 tys. to pracodawcy. I wśród nich tylko 19 proc. cierpi na otyłość, gdy wśród zwyczajnych pracowników ten problem dotyka aż 25 proc. badanych. Tak samo jest w przypadku problemów ze zbyt wysokim cholesterolem, które ma tylko 12 proc. szefów, a 16 proc. pracowników. Nadciśnienie dotyka tylko 15 proc. tych pierwszych, 18 proc. drugich. Na cukrzycę cierpi 4 proc. szefów, 5 proc. pozostałych.
I nic dziwnego, skoro aż 60 proc. pracodawców potwierdza, że przeznacza na wysiłek fizyczny co najmniej pół godziny trzy razy w tygodniu, gdy wśród pracowników podobny tryb życia prowadzi jedynie 54 proc. osób. Większość szefów także odżywia się znacznie lepiej od tych, którzy muszą pracować pod czyjąś komendą.
W podsumowaniu badania eksperci instytutu Gallupa zwracają uwagę na kilka dość przewidywalnych zależności. W tym tą, że więcej czasu i zazwyczaj więcej pieniędzy pozwala szefostwu dbać o siebie znacznie lepiej, niż zwykłym pracownikom. Po drugie, przeciętny szef ma zazwyczaj większe możliwości planowania swojego życia, w tym na przykład posiłków, czy czasu na sport.
Inne zadania i stres, inne problemy ze zdrowiem
- Osoby pracujące na swoim są motywowane zupełnie innymi czynnikami, które związane są z ich w ogóle zdrowszym życiowym napędem. To wiąże się z możliwością łatwiejszego zarządzania czasem, czy kontaktami z innymi ludźmi. W takiej sytuacji większość spraw można rozplanować samemu. A to niezwykle ważne - komentuje dla naTemat psycholog biznesu, dr Leszek Mellibruda.
Specjalista dodaje, że różnice stanu zdrowia szefów i pracowników w dużym stopniu wiążą się również z innym rodzajem stresu, któremu podlegają obie te grupy. Nerwowe sytuacje w życiu szefów potrafią być zdrowe i motywujące. Pracownicy tymczasem wielokrotnie zmuszani są do wykonywania stresujących zadań wbrew sobie, zniechęcających ich do działania także po pracy.
- Tymczasem ludzie pracujący dla siebie ustalają także swoje własne standardy. One muszą mieć jakiś związek np. ze standardami korporacyjnymi, ale tak naprawdę charakteryzuje je znacznie większa elastyczność. To także bardziej elastyczne nakłady czasu i energii. Oni pracują często więcej i angażują się mocniej, jednak ten poziom zaangażowania wpływa na ich satysfakcję. Mogą więc znacznie łatwiej chronić swoje zdrowie i na przykład chodzić na basen, czy grać w tenisa w godzinach pracy. To rodzaj zażywania antidotum na stres, który przekłada się potem na objawy fizjologiczne - tłumaczy psycholog.
Dlatego zmiana pracy na samozatrudnienie bywa dobrym sposobem na poprawienie stanu zdrowia. - Osobiście znam kilka takich osób, które z powodów zdrowotnych podjęły decyzję o rezygnacji z pracy w korporacji i wybrały własny biznes - mówi Leszek Mellibruda. Psycholog biznesu podkreśla jednak, że nie jest to recepta uniwersalna. W przypadku zależności między pracą a zdrowiem wszystko zależy bowiem od psychiki. I jeżeli ktoś nie potrafił sobie poradzić ze stresem w korporacji, może równie źle funkcjonować prowadząc własną firmę. - Nie jest to uniwersalna metoda, ponieważ czasem taka zmiana może tylko gorzej się na nas odbić - podsumowuje ekspert.
Osobiście znam kilka takich osób, które z powodów zdrowotnych podjęły decyzję o rezygnacji z pracy w korporacji i wybrały własny biznes. Nie jest to jednak uniwersalna metoda, ponieważ czasem taka zmiana może tylko gorzej się na nas odbić.