
Jest środa, kilka minut po godz. 12., oburzenie w mieście i w kraju chyba już sięga zenitu. Wiceprzewodnicząca Rady Miasta w Częstochowie od pięciu godzin non stop odbiera telefony. Szpital, w którym zmarła 37-letnia Agnieszka, dopiero za chwilę wyda oświadczenie, w którym odniesie się do zarzutów stawianych przez rodzinę. Ale wielu już chce wyjść na ulice. Taki wstrząs i poruszenie wywołał apel rodziny zmarłej kobiety.
"Wspierali się całą rodziną"
Pani Agnieszka osierociła troje dzieci. Dla rodziny i tych, którzy ja znali, to potworna tragedia i szok. Osoba, która miała kontakt z dziećmi pani Agnieszki podczas ich transportu do szkoły, wspomina w rozmowie z naTemat: – Pani Agnieszka była kochaną kobietą. Pamiętam, jak dzwoniła do mnie dopytać, o której dzieci będą w domu. Zawsze wychodziła przed blok i czekała na nie. Zdarzały się korki, dzwoniłam wtedy do niej, żeby poczekała na dzieci w mieszkaniu, ponieważ będziemy później. Ale kiedy przyjeżdżaliśmy ona i tak czekała. Codziennie rano przytulała dzieci i odprowadzała do busa.Apel rodziny 37-letniej Agnieszki
Przypomnijmy w dużym skrócie, apel o nagłośnienie sprawy jest bardzo długi. Agnieszka trafiła do Wojewódzkiego Szpitala w Częstochowie na oddział ginekologii 21 grudnia 2021 roku z powodu uciążliwego bólu brzucha i wymiotów. "Wcześniej lekceważono jej skargi, mówiąc, że to ciąża bliźniacza i ma prawo tak boleć" – napisali jej najbliżsi. Z relacji rodziny wynika, że 23 grudnia zmarło pierwsze dziecko."Apelujemy o sprawiedliwość i zadośćuczynienie za śmierć naszej zmarłej żony, mamy, siostry i przyjaciółki. To kolejny dowód na to, że panujące rządy mają krew na rękach. Ponownie zginęła ciężarna, niewinna, młoda kobieta, matka i żona, osieracając 3 dzieci, które nie doczekały się powrotu Mamy do domu".
Chcieli organizować strajk
Jakub Matyjaszczyk z Młodej Lewicy w Częstochowie też przeczytał apel i natychmiast zaczął działać. – Historia tej pani była dla mnie wstrząsająca. Jak widzę takie rzeczy, mam ochotę wyjść na ulice i głośno krzyczeć, żeby Polska się zmieniła. Żeby zmienić prawo aborcyjne i aby to kobiety i lekarze mogli decydować – mówi naTemat.Oświadczenie szpitala
Szpital w oświadczeniu wyjaśnił powody działania lekarzy. Jak informuje dyrekcja, kobieta trafiła pod opiekę medyków dwukrotnie. Obumarcie pierwszego płodu odnotowano 23 grudnia. "Po tym jak nastąpił zgon pierwszego dziecka przyjęte zostało stanowisko wyczekujące, z uwagi na to, że była szansa aby uratować drugie dziecko" – podano w komunikacie."Pomimo starań lekarzy doszło do obumarcia również drugiego płodu. Natychmiast podjęta została decyzja o zakończeniu ciąży. Lekarze rozpoczęli indukcję mechaniczną i farmakologiczną. Pomimo zastosowania wyżej wymienionych środków brak było odpowiedzi ze strony pacjentki pod postacią rozwierania się szyjki i skurczów macicy. W dniu 31.12.21 r. stało się możliwe wykonanie poronienia. Zabieg przeprowadzono w znieczuleniu ogólnym".
